Dobre bo polskie, Moda

Be eco: Wearso!

10/28/2011
O Wearso można napisać wiele, albo wszystko zawrzeć w jednym słowie „perfekcja”. Perfekcyjne są tu kroje, perfekcyjne materiały dbające nie tylko o nas, ale przede wszystkim o otaczające nas środowisko, w końcu perfekcyjna jest tu cena w stosunku do jakości ubrań. Zakładam, że nie wszystkim minimalizm (unikam tego słowa jak ognia, ale tutaj pasuje ono idealnie) przypadnie do gustu, ale ubrania Aleksandry Waś są na tyle oryginalne i kreatywne, że każdy może nosić je na kilka wymarzonych sposobów. Wyobraźcie sobie małą czarną z lejącego się, miękkiego materiału z opadającym, falującym lekko bokiem, który temu na pozór banalnemu krojowi dodaje oryginalnego wykończenia; wyobraźcie sobie koszulkę z delikatnej bawełny organicznej z czterema rękawami, którą możecie wiązać na wszelkie możliwe sposoby, bawić się nią i kształtować na swój sposób, a na to wszystko zarzucić ogromny bolerko – szal, który ogrzeje największego zmarzlucha – to wszystko ma w swojej ofercie właśnie ta młoda marka.

Droga jej powstania była dość prosta: projektantka wychowywała się w rodzinie z krawieckimi tradycjami (dziadek szył rewelacyjne garnitury, rodzice prowadzili firmę odzieżową), studiowała projektowanie ubioru w Poznaniu i Central Saint Martins. Pracowała w londyńskim Liberty, gdzie nauczyła się opowiadać o produkcie jak nikt inny. Co najważniejsze, projektantka nie szuka rozgłosu dla siebie, nie sygnuje marki swoim nazwiskiem, ale stara się przede wszystkim przekonać swoje klientki do Wearso i filozofii, która za nią stoi. To ubrania – nie przekombinowane, ale oryginalne – dla ludzi, którzy cenią sobie komfort; równie dobrze mogą nosić je wiekowe damy, kobiety sukcesu, jak i zwykłe dziewczyny – wszyscy znajdą tutaj coś dla siebie. Aleksandra inspiracji szuka wszędzie, projektuje rzeczy, które sama nosiłaby najchętniej, w kolorach pasujących do wszystkiego i do wszystkich, niejednokrotnie w barwach ziemi, jakby bezpośrednio związanych z ekologicznym charakterem marki. O tym eko trendzie powinno być zdecydowanie głośniej, bo surowiec wykorzystywany przez Aleksandrę jest niezwykły. Bawełna organiczna to materiał uzyskiwany bez dodatkowych chemikaliów, od 100 lat rosnący tak samo, na glebie wolnej od pestycydów z zachowaniem ekologicznych standardów, sprowadzana z dalekiej Turcji. Włókna takiej bawełny są o wiele silniejsze, bo nie osłabione ciężkimi chemikaliami. Ubrania Wearso są wytrzymałe, nie zmieniają się, nie musisz ich wyrzucać po kilku praniach, są ponadczasowe i klasyczne („do założenia w 5 minut…” – jak mówi projektantka), a przede wszystkim przyjazne środowisku, miłe w dotyku i mogą być z łatwością zaakceptowane przez alergików.
O Wearso można też wspomnieć w zupełnie innym kontekście. W ostatnim wydaniu Viva!Moda stylista Sławek Blaszewski napisał w swoim felietonie:„…Jak zainteresować Polaków polskimi projektantami, pokazać ich kreatywność, pomóc ocenić walory oryginalności i jakości w stosunku do ceny?(…) Jak wzbudzić w Polakach snobizm na noszenie rodzimych marek?” Przymierzając ubrania projektu Oli zadawałam sobie to samo pytanie. Dlaczego mamy wspierać fast foody mody, skoro możemy nosić coś rodzimego, prawdziwego, robionego ze świetnej jakości materiałów i o niebanalnych fasonach? Marka Wearso jest tego najlepszym przykładem i dowodem, że snobowanie się na „polskich projektantów” jest snobizmem pożądanym i jak najbardziej na miejscu. Cóż, po prostu trzeba mieć Wearso w swojej szafie:) Ubrania możecie kupić w atelier przy ul. Mokotowskiej 60 w Warszawie lub w showroom’ie na facebook’owym profilu marki.  
W pracowni na ul. Mokotowskiej znajdziecie też nietuzinkową biżuterię Ziny Sparling i buty sygnowane nazwiskiem Chie Mihara, oryginalne, stabilne i wygodne, w stylu „pensjonariuszki”, małe dzieła sztuki do noszenia na co dzień.

 

 

 

Foto: Wearso (zdjęcia katalogowe) + ja:)

You Might Also Like

8 komentarzy

  • Reply Kaja 10/28/2011 at 7:31 AM

    Świetnie, szczególnie te prostsze projekty, czyste i delikatne, pierwsza sukienka to mój must-have 😉

  • Reply Jag 10/28/2011 at 7:47 AM

    @Kaja: mam tę pierwszą, w kolorze czarnym i najchętniej nie zdejmowałabym jej wcale. Zajrzyj na Mokotowską na pewno się nie zawiedziesz:)

  • Reply ladytobe 10/28/2011 at 8:14 AM

    jak będę w Warszawie, chętnie zajrzę:)

  • Reply kelly 10/28/2011 at 8:47 AM

    Cóż mam więcej napisać 😉 Ładnie napisany tekst i sama prawda 🙂

  • Reply Jag 10/28/2011 at 8:53 AM

    @ladytobe: Daj znać jeśli coś wpadnie Ci w oko:)
    @Kelly: Dzięki Kasiu:) Ściskam!

  • Reply Adelina 10/28/2011 at 1:58 PM

    Swietnie napisane i swietne ciuchy! Granatowa sukienka na pewno niedlugo zawita w mojej szafie! Jedno pytanie: pensjonariuszki czy pensjonarki?:)

  • Reply hannnah 10/28/2011 at 2:48 PM

    ta kokarda jest świetna:D jeśli lubisz przeglądać modowe blogi zapraszam do mnie:) zachęcam do obserwacji;**

  • Reply isabeldrafts 10/29/2011 at 12:13 PM

    strój drugi jest moim numerem jeden 🙂

  • Leave a Reply