Zdjęcia tego mieszkania pojawiły się kilka miesięcy temu na wielu blogach wnętrzarskich i modowych. Przewijały się na Pintereście i Facebooku powielane przez wszystkich zainteresowanych tematyką dekoracji wnętrz. Na pierwszy rzut oka mieszkanie przypomina apartament w paryskiej kamienicy. Jednak poznając je bliżej, to znaczy odkrywając kolejne zdjęcia, okazuje się, że ze stylem paryskim ma niewiele wspólnego. Ot, kilka przyjemnych dla oka dodatków. Cała reszta jest bowiem silnie zakorzeniona w skandynawskim stylu. I wygląda po prostu pięknie.
Mieszkanie Niny Bergsten, odpowiedzialnej za dział dystrybucji i sprzedaży marki Acne, znajduje się w XIX – wiecznej kamienicy w Malmö, zaprojektowanej i zamieszkałej kiedyś przez szwedzkiego architekta Haralda Boklunda. Nie dziwi więc bogata sztukateria na suficie, gipsowe anioły, bogate malowidła – nie zawsze doceniane przez potomków projektanta, a w latach ’70 XX wieku zakryte obniżonym sufitem.
Nina kupiła to mieszkanie od poprzedniej właścicielki, znajomej staruszki, która uwielbiając młodą pasjonatkę dekoracji wnętrz postanowiła sprzedać jej swoje mieszkanie po okazyjnej cenie. Wiedziała, że trafi w dobre ręce. Nina bowiem od najmłodszych lat przejawiała zainteresowania pięknymi wnętrzami, często zmieniała swoje otoczenie wprawiając rodzicielkę w nieukrywaną irytację. Mieszkanie w kamienicy Haralda Boklunda zmieniła więc według swojego widzi mi się, pamiętając o fascynacją Paryżem i wzornictwem rodzinnej Szwecji. W taki sposób odkryła bogatą sztukaterię po odsłonięciu zbyt niskich sufitów, odnowiła skrzypiącą drewnianą podłogę i umeblowała apartament najlepszymi meblami łącząc je zgrabnie z produktami… Ikei. W taki sposób w mieszkaniu miejsce znalazły krzesła Diament projektu Harry’ego Bertoi z 1953 roku (znalezione na Rynku Bukowskiego w Malmö), włoskie lampy Foscarini, lampy wykonane przez biuro projektowe TAF dla Muuto, lampa Flos (cudowna!) i porcelana Royal Copenhagen – odziedziczona po babci. W salonie główne miejsce zajął jeden z czterech modeli kanapy marki Acne, inspirowanej sofą Berlin Carla Malmstena, a w sypialni ogromne (60 – cio kg) lustro w złotej ramie znalezione na paryskim pchlim targu Clignancourt.
Całość utrzymana w typowo skandynawskim wydaniu: biel, pastele, metal, futrzane dodatki. Jedyne co nie przypadło mi do gustu to „złoty” salon z pierwszego zdjęcia. Za dużo w nim błyszczących dodatków, które można było z łatwością porozstawiać po całym mieszkaniu, tworząc swego rodzaju łańcuch łączący poszczególne pomieszczenia.
Na ostatnim zdjeciu Nina Bergsten. W tle plakaty i zdjęcia przyjaciela Davida Johassona… wydrukowanie na zwykłej domowej drukarce i oprawione w ramki. To najprostszy sposób na upiększenie mieszkania niskim kosztem.
Dla tych z Was, którzy szukają podobnych inspiracji w stylu mieszkania Niny poniższe zestawienie: 9 produktów dostępnych w polskich sklepach (nie tylko online). Ceny? Od wysokich (krzesło to wydatek rzędu 1 000 zł), po całkiem przystępne (mosiężne miseczki czy filiżanka z Bolesławca to wydatek rzędu 30 zł). Jest coś co w szczególności przykuło Waszą uwagę?
1 – Rattanowe krzesło, Bloomingville | 2 – czapka i szalik w gwiazdki, American Eagle Outfitters | 3 – świeczka zapachowa Baies, Galilou | 4 – domowa poduszka, Moltex | 5 – lampka stołowa”Z”, pt. store | 6 – miedziane miseczki, Madame Stoltz | 7 – świecznik w kształcie domku, Madame Stoltz | 8 – A lab on fire ” What we do in Paris is secret” elegancja i nowoczesna zmysłowość zamknięta w buteleczce, Galilou | 9 – filiżanka Bolesławiec, model 941
Foto: Residence | Kolaż: twórczość własna
6 komentarzy
Ładnie
Też mi się podoba 🙂
Piękne mieszkanie, sama bym chętnie w takim pomieszkała. Oczywiście bez męża i dzieci, bo z nimi długo by takie czyste nie było. Ale dla młodej kobiety, która mieszka sama jest moim zdaniem idealne. Wygląda naprawdę luksusowo.
Nie rozumiem jak można zakryć taką sztukaterię, ci potomkowie tego architekta chyba nie wiedzieli, co czynią. Ja bym w życiu tego nie ukrywała pod sufitem podwieszanym, przecież to determinuje cały charakter wnętrza.
Niestety takie mieszkania mają to do siebie, że uwielbiają sterylną czystość. Można zawsze męża i dzieci zaangażować do sprzątania 😉
A co do sztukaterii: wielokrotnie spotkałam się z tym, że ludzie ją zakrywali uważając za staromodną. Teraz na szczęście się od tego odchodzi.
Jejuś jak mi się tu podoba, zazdroszczę jej lustra i toaletki. 🙂
Z tym lustrem związana jest dość śmieszna historia, którą przeczytałam w wywiadzie z Niną. Ponoć walczyła o nie jak lwica, targując się z paryskim sprzedawcą przez kilkanaście minut. Kiedy w końcu je kupiła, zdała sobie sprawę, że nie ma jak przewieść go do Szwecji. Ponoć zamawiała specjalny transport i w sumie zapłaciła jeszcze więcej niż warte było lustro, ale jak widać – warto było 🙂