Sukienka z powyższego zdjęcia nie była zbyt dobrze widoczna podczas sesji z USkami, dlatego teraz możecie podziwiać ją w całej okazałości. Właściwie od razu stała się jedną z moich ulubionych. Jest prosta, przewiewna i wygodna, a w dodatku zaprojektowana przez parę fantastycznych projektantek – Paulinę i Judytę (pamiętacie *Franki?). Lookbook Shapes to kolejny ukłon w stronę mody rodzinnej, tzn. takiej gdzie zarówno mama jak i jej pociecha ubierają się podobnie lub identycznie.
Dlaczego to jest fajne? Pola&Frank to przede wszystkim rzeczy do noszenia. Nie znajdziecie tam kreacji na czerwony dywan, ale świetnie skrojone i pomysłowe ciuchy na zakupy, rower czy wyjście z dzieciakami na plac zabaw. Materiały są miękkie i miłe w dotyku, świetnie się piorą i nie kurczą, nie mechacą, a co najważniejsze ich kształt pozostaje zawsze taki sam (wiem co mówię, tunikę prałam już kilkanaście razy). Po drugie: wzory. Kolekcja tylko pozornie wydaje się monotematyczna i niezbyt zróżnicowana. Projektantki przyznają, że mają identyczny gust, często wymieniają się doświadczeniami na temat urządzania wnętrz, projektowania domów, wspólnie też kupują rzeczy dla swoich dzieci. Stąd w naturalny sposób powstała idea kolekcji stworzonej głównie z bazowych kolorów: bieli, czerni i szarości. Dodatkowo pojawiły się motywy tapet i książek – pastelowe diamenty, groszki, rewelacyjna szachownica, która – jak widać – sprawdza się nie tylko we wnętrzach. Do tego wzór jedyny w swoim rodzaju – charciki z logo marki. W końcu sam katalog: geometryczna, prosta klatka, na której znajduje się pracownia Pola&Frank przy ul. Rozbrat 44, przyjaciele i dzieci projektantek jako modele i ubrania wyeksponowane tak, że od razu chce się je kupić. Generalnie wszystko to o czym można pisać tylko dobrze i nosić z ogromną przyjemnością. Jak Wam się podoba?
fot. Małgorzata Turczyńska
modelki: Pola Dziedzic, Bela Solińska
mu & włosy: Joanna Łukijańczuk – Szczęsna
stylizacja: Paulina & Judyta (konsultacja: Sara Milczarek)
10 komentarzy
Pola&Frank to klasyczne wzory, kolory i tkaniny. Klasyczne, ale z nutką urozmaicenia a to kształtem a to wzroem tkaniny. Ostatnio mam hopla na punkcie: im mniej tym lepiej…. więc pokochałam tę kolekcję.
tak sobie pomyślałam, że jako jedna z nielicznych prowadzisz 'bloga z klasą’. Otóż chodzi mi o to, że nie pokazujesz tandentnych ciuchów (w których nie da rady chodzić) na pieknych zfotoszopowanych zdjęciach, ale pokazujesz rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.
Teraz porobiło się tak, że wiekszość blogerek podpisuje umowę z hurtowaniami (ja to tak nazywam) ciuchów chińskich ometkowanych i z dobrym marketingiem, i pokazują na swoich blogach siebie w tych sztucznych ciuchach, butach, torebakch, i patrząc na zdjęcia ma się pierwsze wrażenie, że ładnie, ale kupuje się takie rzeczy tylko raz, dopóki nie zobaczy się z czego są te rzeczy wykonane.
Myślę, że nadchodzi nowa era blogów. Ja osobiście mam dość patrzenia na wyretuszowane zdjęcia dziewczyn, które tak naprawdę nie wiem czemu zdecydowały się pokazać same siebie, często na pierwszy plan wystawiając swoje ciało, swoją figurę, swoją twarz,
a nie do końca wiedząc czemu coś pokazują, czemu coś noszą, czemu chcą to reklamować.
A w 90% każda co sezon zakłada to samo, to co jest na sklepowych sieciowych manekinach.
Lubię Twojego bloga.
Fajnie, że publikujesz rzeczy, które chce sie poznać, o których chce się zamarzyć.
A najbardziej cenię Ciebie za to, że pokazujesz rzeczy w których da radę chodzić na co dzień.
pozdrawiam,
magda
Magda, bardzo, bardzo dziękuję za te miłe słowa. Dla takich chwil naprawdę warto blogować! Zawsze staram się pokazywać coś nie tylko miłego dla oka, ale przede wszystkim no noszenia właśnie (ok, może oprócz kolekcji haute couture, ale na nie po prostu fajnie popatrzeć, to wystarczy). Nie staram się wciskać czytelnikom wszystkiego jak leci, bo to nie ma sensu. Poza tym, ja jestem naprawdę wybredna i mam nadzieję, że to widać. Ciężko mnie czymś zachwycić, ale jak się komuś udaje to zazwyczaj szczerze i na długo. Co do chińskich sklepów: nie lubię, chociaż nigdy nie były mi obce sieciówki (w tym mój ulubiony H&M), które żyją dzięki tamtejszym szwaczkom. Co do nowej ery blogów – czytałam ostatnio na IFB bardzo ciekawy tekst o tym, czemu przestajemy zaglądać na blogi ze stylizacjami. One po prostu nie mają już zbyt wiele do zaoferowania, stały się nudne, wśród wielu takich samych stylizacji ciężko znaleźć tę jedną inną, wartościową, ciekawą. Muszę o tym popełnić jakiś tekst, bo aż się o to prosi :)))
Nie przepadam za skandynawskim minimalizmem,ale ten blog jest niesamowity. Strasznie podoba mi się profesjonalizm z jakim jest prowadzony,świetny.
Cześć Juliet!Dziękuję za tak miłe słowa i zapraszam częściej 🙂
Bardzo! No i fajne, nienachalne wzory – pieski, romby… urocze, ale nie przesłodzone – akurat dla córki i mamy 😉
Dokładnie tak! Pieski wyglądają fantastycznie, jak i reszta wzorów.
Mi się podoba bardzo, szczególnie elementy z wycięciami/zapięciami/kokardami na plecach, bo ostatnio szaleję na tym punkcie.
Te kokardki są bardzo dziewczęce, ale nie „switaśne”, jak to się czasem mówi 🙂 Po prostu przyjemny dla oka dodatek. 🙂
Szara kurtka – bluza… aż mi się oczy zaświeciły:)
To chyba Bea z bloga garderobe33 pisała mi na fcb, że ma tę kurtkę. Szczęściara! 🙂