Pierwsze dni sierpnia za nami, a ja dopiero ustalam plany na wakacyjny wyjazd pod koniec miesiąca (czy tylko dla mnie ten czas leci jak oszalały?). Oprócz standardowego planowania „co zobaczyć, gdzie jeść, co kupić” powoli kompletuję wyjazdową walizkę. Wiklinowy koszyk – bohater dzisiejszego wpisu – widnieje na wyjazdowej liście jako numer 1.
W stylu Jane
Kiedyś kojarzył mi się z zakupami robionymi na raty (wiklinowe koszyki potrafią ważyć więcej niż ich zawartość), dziś z najmodniejszym dodatkiem sezonu, który właśnie przetacza się przez moje ulubione profile w mediach społecznościowych. Wszystko zdaje się mieć jednak początek na długo przed wynalezieniem Instagrama. To zasługa samej Jane Birkin, która z piknikowego koszyka uczyniła pożądane akcesorium. Nosiła go do wszystkiego, bez względu na porę roku: od dzwonów po marynarki, seksowne sukienki i… futra. Koszyk wylansowany przez Jane co jakiś czas pojawia się na wybiegach i w ofercie sieciówek. Teraz szturmem podbił serca dziewczyn na całym świecie, mi samej ciężko się było powstrzymać przed zamówienie idealnego modelu (ale o tym za chwilę).
W poszukiwaniu ideału
Mówienie o tym, że plecionki wracają do łask to określenie trochę na wyrost, bo koszyki towarzyszą niemal większości kolekcji Dolce & Gabbana od kilku sezonów. Co jakiś czas pojawiają się w wiosenno – letnich kolekcjach Prady, a ostatnio również Balenciagi i Saint Laurent. Do klasyki wzornictwa z wikliny i juty przeszły już koszyki marki Kayu, a niedawno dołączyły do nich wyjątkowe, choć znane mi już przynajmniej od 4 lat, bambusowe projekty Cult Gaia (pamiętacie ich boskie turbany?!). Ideału jednak nie trzeba szukać tak daleko, bo kilka polskich marek, jak i niektóre sieciówki, w wiklinowych inspiracjach odnalazły się nad wyraz dobrze.
Roboty Ręczne
Aż 4 wiklinowe modele do wyboru (na te z rogożyny ze względu na mniejszą dostępność surowca obowiązują zapisy, chociaż i na wiklinę poczekamy od 2 do 3 tygodni): mniejsze sprawdzą się na imprezę, większe – jako zastępstwo dla klasycznych shopperów, idealne na co dzień, zmieszczą wszystko co chcecie i jeszcze więcej. Do tego ozdoby: ręcznie robione pompony (to już chyba charakterystyczny dodatek marki), skórzany pasek lub metalowy łańcuszek. Koszyki Robotów są bliskie modelowi, który nosiła Jane Birkin, chociaż struktura może wydawać się całkiem odmienna. Z najbardziej klasycznych inspiracji powstają zazwyczaj najciekawsze projekty i te koszyki są tego najlepszym przykładem. Mój wybór padł na model Ladybag Wicker nr 3 i to zdecydowanie mój faworyt w całym zestawieniu. I mam wrażenie, że będzie mi towarzyszył nie tylko w czasie wakacji, ale i jesienią swietnie skomponuje się z klasycznym płaszczem. Cena małego koszyka to 150 zł, największy kosztuje 230 zł.
Ania Kuczyńska
Wiklinowe koszyki to nowość również w kolekcji królowej polskiego minimalizmu – Ani Kuczyńskiej. O ile kolory nie są niczym nowym w projektach Ani (całkiem niedawno dołączył do niego mocny róż), o tyle koszyk to coś czego bym się po projektantce nie spodziewała. Bestseller zainspisrowany chińską torbą na zakupy – Shanghai właśnie doczekał się młodszej siostry i to w trzech wielkościach: Palmito Maya, Palma i Alexa. Koszyki zostały wykonane ręcznie a charakterystyczny, słomkowy kolor plecionki uzyskano dzięki metodzie suszenia w słońcu liści palmowych, z których wykonane są kosze. Każdy z nich jest zamykany i zaopatrzony w charakterystyczny dla projektantki juchtowy ozdobnik z logo marki. Ceny: od 270 do 410 zł w zależności od modelu.
Simple CP/Zara/Asos…
Pod koniec wiosny w większości sieciówek pojawiły się pierwsze słomiane torebki i również szybko jak się pojawiły, zniknęły z ich asortymentu. W Zarze obecnie kupicie tylko duży koszyk z juty przypominający worek. Asos kusi torebkami do ręki z różowymi pomponami (pompony przyczepione są do większości modeli, ale można się ich z łatwością pozbyć). Ciekawe propozycje (obecnie przecenione z 299 na 199 zł) ma w swojej ofercie marka Simple CP. Słomiana torba do ręki z falbaną (w kolorze naturalnym i czarnym) na pewno świetnie sprawdzi się w połączeniu ze zwiewną sukienką lub szerokimi spodniami o długości 3/4. W środku lniany, ściągany worek, dla większego bezpieczeństwa portfela. Natomiast cylindryczny, dwukolorowy koszyk przywołuje na myśl projekty Saint Laurent.
A jak Wam podobają się wiklinowe koszyki? Któraś z propozycji w szczególności przypadła Wam do gustu?
*Zdjęcie główne pochodzi z Instagrama Robotów Ręcznych.
6 komentarzy
Bardzo dobry wybór, w kwestii koszyka oczywiście 🙂 Ma oryginalny kształt. Niech się dobrze nosi! Ja mam koszyk z lat 80., od mamy. Nie jest on wcale wiklinowy, nie jest też z rafii. To po prostu mocna, lniana plecionka w kształce torebki – teczki z drewnianą rączką i grubym sznurkiem zamiast paska. Też fajny 🙂
Z Twoich porpozycji najbardziej chyba lubię koszyk Simple CP z falowaną grzywką. Dobrze, że pomyślano o bezpieczeństwie naszego dorobku, bo to często minus takich torebek.
Jeszcze niedawno w życiu bym nie pomyślała, żeby chodzić z koszykiem, ale teraz, kto wie… Idealnie pasuje do wszelkich letnich stylizacji – czy to do miasta, czy na plażę. W dodatku praktyczny pod względem swojego kształtu, a nie jak niektóre miękkie torby 🙂
Ciekawa propozycja, mi takie kosze kojarzą się zdecydowanie z plażą i w takiej wersji – z torbą plażową chętnie bym siebie widziała:)
Uwielbiam kosze wiklinowe i mam ich dość sporo na każdą okazję i bez okazji:)
Pamiętam w rodzinnym domu kosz kupiony w Karpaczu. Mamy go do teraz, a kupiony był ohohho i jeszcze dawniej 🙂
Bardzo mi się spodobały koszyki, które pokazałaś, nie sądziłam, że są aż tak modne – jakoś do tyłu jestem. Aż dziw, bo przecież we wnętrzach plecionki różnej maści też są wciąż od dawna modne. A jednak przeoczyłam siłę tego trendu. A może dlatego, że koszyki to jedna z tych rzeczy, które podobają mi się u kogoś a sama słabo się z nimi czuję. Fajny wpis, pozdrawiam