U nas jesień (wreszcie!), a w Nowym Jorku, Londynie, Mediolanie i Paryżu świeci już wiosenne słońce na kolejny sezon. O ile jeszcze parę lat temu ochoczo pisałabym o przyszłym roku, o tyle teraz postanowiłam trzymać się tego co najbliżej. A więc jesień! Natomiast przed wami jedna z moich ulubionych kolekcji na nowy sezon – zaprojektowana przez Louis Trotter dla francuskiej marki Carven.
Od kiedy Trotter przejęła stery nad francuskim domem mody (wcześniej dzierżyła je w Lacoste i Joseph), istniejąca od lat 40. XX wieku marka weszła w zupełnie nowe stadium rozwoju. Od bardziej dziewczęcych, klasycznie francuskich form i deseni przeszła do garderoby dla pewnych siebie, swojego stylu i potrzeb kobiet. Wciąż znajdziemy tu charakterystyczne elementy dla Carven: wciętą talię, dopracowane detale, materiały, które zachwycają i… no właśnie – to coś, co sprawia, że ubrania nie wyglądają, jak projekty kolejnej marki podążającej drogą minimalizmu. Bo Carven od surowego minimalizmu jest bardzo daleka.
Prasa nazywa jej styl sportową elegancją. Dla mnie to po prostu elegancja, którą da się nosić.
Każdy element stylizacji jest przemyślany. Prześwitujące sukienki? Ok, ale strategiczne miejsca ukryjmy pod marszczeniami (w jesiennej kolekcji jest ich wyjątkowo dużo). Ubrania blisko ciała? Tylko w połączeniu z kontrastującym, obszernym dołem lub górą dla zachowania równowagi i wygody. Proste fasony? Dodajmy do niej błyszczące frędzle (niech poruszają się w ruchu – patrz niżej) i kolor. Bardziej codzienne stylizacje? Nośmy je bez względu na porę dnia – zawsze będą wyglądać elegancko. Golizna, głęboki dekolt, odkryte ramiona? Trotter i na to ma swoją odpowiedź: ramiona przykrywamy oversizową marynarką, wzrok od głębokiego dekoltu odciągamy naszyjnikiem lub… długimi rękawiczkami.
W kolekcji Carven AW 2024 nie chodzi jednak wyłącznie o ukrywanie – ciało eksponowane jest w nowy, nieszablonowy sposób skupiając się bardziej na ramionach i plecach.* Dla jednych będzie to intrygujące, dla innych irytujące – tym bardziej, że nie zawsze to co najważniejsze, widać na pierwszy rzut oka.
I jeszcze dwa słowa o butach, bo tu też wygoda grała pierwsze skrzypce. Satynowe botki na płaskiej podeszwie nie imitują klasycznej skarpety, tworzą ją zupełnie na nowo. Idealną przeciwwagą dla nich są klasyczne czółenka z czubkiem. Projektantka dodaje do nich jednak subtelne rozcięcia. Dla tych ceniących większą wygodę, Trotter przygotowała też “baletki – poduszkowce” z weluru, skóry (również połyskującej) i futerka. Urocze i niebanalne. Nosiłabym. Zresztą jak całą kolekcję. Jak Wam się podoba?
*O tym nowym spojrzeniu na plecy warto pamiętać już przy okazji kolekcji innych domów mody na wiosnę i lato 2025. Przykład? Przyjrzyjcie się dokładnie ostatniej kolekcji Miu Miu zaprezentowanej dziś w Paryżu.
No Comments