W większości książek poruszających tematykę mody znaleźć można rozdział lub chociażby wzmiankę na temat inspiracji, które pchają projektantów do tworzenia takich a nie innych kolekcji. Wśród nich na pierwszym miejscu zdaje się plasować szeroko pojęta sztuka. Jednych oczarowują obrazy, innych architektura i wszystko co z nią związane, jeszcze innych grafika użytkowa, dekoracja wnętrz. Modzie do sztuki najbliżej, może dlatego, że obydwie operują podobnym językiem. Dzieli je przeznaczenie, chociaż patrząc na niektóre wymyślne i nie nadające się do noszenia ubrania zaprojektowane przez samozwańczych dizajnerów, zaczynam się zastanawiać czy niektórzy nie posunęli się za daleko w swoich artystycznych inspiracjach.
Na kolejnym miejscu zdaje się plasować film (przez niektórych uważany za „najważniejszą ze sztuk”). To trochę tak, jakby powielać to co już w modzie znane i okiełznane, rzadko kiedy szokuje, raczej utwierdza w przekonaniu, że to już było i potrafi wrócić w odmienionej wersji.
W końcu trzecia inspiracja – literatura*. Zastanawiam się, kiedy ostatnio widziałam kolekcję lub sesję, która tak pięknie oddawałby atmosferę książki i nawiązywała do strojów z epoki, a jednocześnie przemycała wszystko to co współczesne i dobrze znane. Od razu nadmienię – ta sesja nie koniecznie od razu Wam się podoba, ja też patrzę na nią z lekkim zdziwieniem i zaskoczeniem. Przyzwyczajona do czerpania dosłownych inspiracji, tutaj widzę zadziwiająco spójny misz-masz. Marco d’Amico sfotografował dla magazynu Vogue Italia współczesną Jane Eyre, bohaterkę powieści Charlotte Brontë. Jane wystylizowana przez Marca Grisolię daleka jest od osieroconej, wycofanej dziewczyny z książki. Pierwsze co uderza to skromna, ale strojna aparycja, skąpana w jedwabiach i żorżetach, które wyszły m.in. spod igły marki Giles. Wśród kropek, pasków i abstrakcyjnych wzorów znalazło się miejsce dla neonowych dodatków i równie soczystego makijażu. Zachwycają pomarańczowe usta (moje ulubione ostatnio), intensywny róż okularów, żółte elementy na torebce, morska marynarka.
O bohaterce książki przypomina tylko stylowe upięcie, porcelanowa cera, spokojny wyraz twarzy modelki. Czasem mam wrażenie jakby zmieniała się w postać z niderlandzkiego obrazu (ostatnie zdjęcie): majestatyczna, zimna, niedostępna. Moda potrafi się najpiękniej inspirować, zresztą zerknijcie sami.
Foto: Marco D’Amico
Stylista: Marco Grisolia
Make-up & włosy: Antonio Ciaramella
Paznokcie: Sandra Campos
Modelka: Margarita Babina
*Ilu projektantów, tyle inspiracji. Z chęci nakreślenia tematu autorka pozostawia sobie możliwość rozwinięcia go w niedalekiej przyszłości i skupia się tylko na trzech wybranych.
Foto: Fashionising
3 komentarze
Usta mnie oczarowały, ten kolor! Taki odcień kojarzy mi się z Tobą 🙂
piękna inspiracja. makijaż i włosy idealnie pasują do całości.
Piękne <3