Przewaga Glastonbury nad Coachellą? Swojskość. Tym jednym słowem można scharakteryzować cały festiwal. Pierwszy odbył się tu w 1970 roku i oprócz sporej dawki rockowych brzmień w cenę biletu (1 funta) wliczone było również mleko z pobliskiej farmy. Tylko w 2005 roku na scenie w tym angielskim miasteczku wystąpiło 385 artystów(!) dla 150 000 tysięcznej widowni. Na stronie style.com pojawiły się ostatnio zdjęcia pokazujące co młode Angliki (i nie tylko) wybrały na te wyjątkowe 5 dni. Dominują kalosze hunter’y i look rodem z wiejskiej farmy: kratka, szorty, gdzieniegdzie zobaczycie sukienki, rockowe t-shirty, kwiatki, kurtki oversize..i wianki, czyli idealne zestawy na szalony koncert w ekstremalnych warunkach:)
Foto: style.com/Mr.Newton@Harper’sBazaar
4 komentarze
A mi właśnie wszystkie się podobają. Na naszym Open’erze też można było się zainspirować. A generalnie moda festiwalowa coraz częściej wkracza na ulice.
Fakt, niczym z farmy. Jednak nie przypada mi ten look do gustu.
Zapraszam do siebie:
http://dandy-blogg.blogspot.com/
Nie wiem dlaczego jakoś nic mi nie przypadło do gustu…
Podoba mi się ta luźna, festiwalowa moda:)Zdaje mi się, że to Kate Moss często lansowała modę na tego typu festiwalach…