Moja torebka potrafi być przepastna. A nawet jeśli takowa nie jest, to zawsze znajdę sposób, żeby wypchać ją po brzegi. O torebce i o tym co w niej zazwyczaj noszę pisałam już w tym poście. Dziś odsłona wakacyjna, tylko pozornie różniąca się od tej standardowej. Zanim jednak zajrzycie i zobaczycie co mam najczęściej w torebce latem kilka słów o samej bohaterce z grafiki powyżej. Ten model chodzi za mną od kilku miesięcy: Michael Kors, Selma, wersja duża. Cena: ponad 1100 zł. Dlaczego zawsze jest tak, że to co podoba mi się najbardziej musi kosztować fortunę? Może to jakieś fatum, zemsta taniej torebki, chichot losu? Cokolwiek by to nie było poznajcie Selmę, mój mały, skromny ideał. Również w wersji fluo. Latem pasowałaby idealnie – do wszystkiego.
W torebce mam:
od dołu: torebka – Michel Kors (Selma Large)
wyżej: batoniki eko o smaku ostrej limonki, bo próbuję jeść to co dobre, zdrowe i naturalne – Raw Bite | monety, w mojej torebce są wszędzie | krem do twarzy z filtrem 50 – Clinique
w kolejnym rzędzie od lewej: iPad z ulubioną muzyką – tak, tak, nazywam się Agnieszka i jestem uzależniona | szminka w kolorze wiśniowym – Le Rouge Givenchy | gumowe buty na deszcz – Melissa, potocznie nazywane „Melisskami” | biżuteria – również pełno jej w torebce, czasem nie mam chwili, żeby ją założyć, więc wrzucam z nadzieją, że sobie o niej przypomnę | lakiery do paznokci – Essie | coś do czytania, w chwili obecnej Sarah Thornton „7 dni w świecie sztuki”|
od prawej wyżej: Diana Mini – bo nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie odpowiednia chwila, żeby zrobić zdjęcie | okulary przeciwsłoneczne – Ray Ban (pomarańczowe – ideał).
A co Wy macie w swoich torebkach?
4 komentarze
Taaaak…te nasze torebki 🙂 U mnie zawsze jest problem, że brakuje mi przegródek! Tu na klucze, tu na telefon, tam na kosmetyczkę, na notes, na portfel, na chusteczki, na długopis, na duperele, na to co akurat muszę wrzucić i na wiele innych rzeczy;) Dobrze jest mieć wszystko na miejscu i nie szukać w biegu, gdy najbardziej czegoś potrzeba;) A zapewne znacie złośliwość rzeczy martwych… 😉
Ooo, ale pięknie!! U mnie z kosmetyków – miniatura płynu do soczewek, krem do rąk, balsam do ust i kredka-pomadka, prócz tego parasol, coś do czytania, słuchawki, notatki… i potem torba ma 30 kg ;))
Scyzoryk i zapasowa gwiazda do merola.
Jakoś tak wyszło.
Hahaha 🙂 Wyobraź sobie, że swego czasu też nosiłam scyzoryk, ale to było kilka wiosen temu 😉