Nie wiem jak duże ma dla Was znaczenie słów, ale ja przywiązuję do nich ogromną wagę. Nie chodzi mi tylko o te wypowiadane bezwiednie, codziennie, wielokrotnie, czy te czytane w gazetach, magazynach i książkach. Ot, mówimy co nam ślina na język przyniesie, a słowa unoszą się gdzieś zapomniane i nieistotne. Są jednak takie, które dają nam niesamowicie pozytywną energię, w chwilach zwątpienia pozwalają na trochę wytchnienia, w momencie totalnego braku kreatywności – otwierają umysł. Takim słowem dla mnie, mantrą, ale też nawykiem, którego nie potrafię się pozbyć (i nie chcę) jest wiecznie powtarzane przeze mnie „jest super”. Super jest to, że żyję i piszę te słowa, że mam siłę podnieść rękę i nacisnąć klawisze komputera. Mój komputer jest super i to co na nim czasem napiszę też jest super (nawet jeśli inni uważają inaczej). Super jest moja rodzina, przyjaciele i znajomi, moje dotychczasowe osiągnięcia, to, co przeżyłam do tej pory, gdzie byłam i kogo poznałam. Super jest bycie pozytywnym pesymistą (to taki ktoś kto wiecznie narzeka, że jest źle, ale ze swoich słów śmieje się najgłośniej ze wszystkich) i niezdecydowanym impulsywnym zakupoholikiem. Jest super móc zjeść rano śniadanie z kimś miłym, pójść do kina, pośmiać się. Znajdowanie fajnych rzeczy w sieci jest super i odkrywanie nowych polskich marek też jest super. Jest super, kiedy można się rozwijać i robić coś co nas pasjonuje. W końcu super jest to, że dąży się do bycia lepszym, codziennie.
Jest super jest uniwersalne, a jednocześnie jedyne w swoim rodzaju, bo zastępuje miliony innych słów. Dlatego, kiedy Monika Zygmunt i Agata Bieleń zaproponowały mi przygotowanie mojego ukochanego słowa, zamkniętego w stalowej formie jako US, od razu wiedziałam co będzie dla mnie najlepsze. Tak powstało jest super, które teraz możecie podziwiać na zdjęciach.
US – jak tłumaczą same projektantki – to litery zamknięte w stali, myśli ważne, motywujące lub dodające otuchy. I faktycznie tak jest. Za każdym razem kiedy mam go na nadgarstku czuję się lepiej. Us wydawać się może niepozorny, ale drzemie w nim wielka siła. Tak jak w słowach, prawda?
A propos motywacji: na zdjęciach zobaczycie również jedną z moich ulubionych książek na ten temat w roli głównej – „5: Where will you be five years from today?”. Pisała o niej kiedyś Ula z bloga The Adamant Wanderer. Kupiłam ją dla mnie i dla mojego chłopaka. On nie zagląda do niej nigdy (w myśl zasady, aby otworzyć ją dopiero za 5 lat), ja przeglądam bardzo często. Razem z USkiem motywuje mnie najbardziej.
I na sam koniec, chociaż chyba powinnam na początku, autorka zdjęć – Tola z bloga Remain Nameless. Zrobiła fotki najbardziej marudzącej osobie świata. Zakładam, że po takich przejściach zrobi już zdjęcie każdemu. Dzięki Tola!
US – zamówicie na stronie shwrm.pl.
Fanpage marki – USwords
Mam na sobie tunikę projektu Pola&Frank
Torebka – Emilio Pucci a w niej:
Okulary – Ray Ban
Perfumy – Bvlgari Omnia
Książka – 5: Where will you be five years from today? do kupienia tutaj.
13 komentarzy
Właśnie takich pięknych słów brakowało mi przez cały dzień – dziękuję i pozdrawiam 🙂
Super bransoletka:)
Ale ładne to jest :))) Niestety obiecałam sobie, że nie kupię sobie żadnej biżuterii zanim nie wyślę bransoletki z Animal Kingdom do wymiany na dłuższy łańcuszek, a od miesiąca nie mogę dojść na pocztę.
#dramaty
ps. Świetne zdjęcia!
fajnie to brzmi jak piszesz USki 😉 No a biżuterię trzeba zamówić 🙂
Super zdjęcia;)
A wiesz czym się różni optymista od pesymisty?
Pesymista mówi: gorzej być nie może…
A optymista: może, może…
Dziękuję wszystkim za miłe komentarze, w imieniu projektantek i własnym. A USki oczywiście polecam! 🙂
Urocza bransoletka 🙂
bransoletka cudowna 🙂 też się zastanawiam nad taką ale nie mogę zdecydować się na słowo 🙂 jak już czegoś będę pewna to zamówię:)
SUPER post, Aga… dzięki 🙂
Ach, cóż można napisać oprócz… JEST SUPER?! 🙂 Świetne te zdjęcia! Zdradź jeszcze proszę, co to za cudny błękit na paznokciach, Wibo? 🙂
Tak, tak Wibo, standardowe dwie warstwy 🙂 Jest na pewno jeszcze dostępny w drogeriach, widziałam bodaj wczoraj.
Bardzo podobają mi się zdjęcia, bardzo (!)
a o bransoletkach US już słyszałam (a właściwie czytałam u Harel), chyba się wkrótce zdecyduję na własną!
Bardzo fajny pomysł. Jako fanka bransoletek wszelkiej maści z pewnością sobie takie zamówię 🙂
Z pozdrowieniami,
E.