Kolekcja Concrete Green – najnowsze dziecko Anny Dudzińskiej – w końcu pozwoliła mi na zmierzenie się z warsztatem projektantki, bo o Ani (wstyd!) nie miałam jeszcze okazji pisać na łamach tego bloga. Mimo, że sama nie umiałabym wydziergać najprostszej rzeczy na drutach i jest to dla mnie absolutna abstrakcja, to jednak podziwiam wszystkich tych, którzy zdecydowali zmierzyć się z tą obcą dla mnie materią. Dlatego obserwując dotychczasowe poczynania projektantki jestem skłonna stwierdzić, że ma niesamowity talent do stworzenia z kłębka wełny abstrakcyjnych, a jednocześnie niezwykłe łatwych w odbiorze ubrań. Łatwych, ale nie banalnych. Bo awangarda w polskiej modzie ma dziwne tendecje do przybierania najbardziej kiczowatych i nieprzyjaznych dla odbiorcy form. Anna Dzudzińska jest od tego daleka. Zobaczycie za chwilę kolekcję, która mogłaby z łatwością zawojować polskie ulice w nadchodzącym sezonie grzewczym. Wełniane sukienki z golfem sięgające do kolan skontrastowane z mini sweterkami w soczystych kolorach zieleni i limonki, do tego frędzle i proste sploty, przytulne, ciepłe szale, którymi chciałabym się opatulić i obszerne swetrzyska do zadań specjalnych. Ania nie pozostawia złudzeń, że od kilku sezonów jest jedną z najlepszych polskich projektantek tworzących w wełnie. Chodźcie poznać ją bliżej!
Wełna już od dawna przestała kojarzyć mi się z babcinymi swetrami i czapkami wydzierganymi w trakcie kilku wieczorów przy lampce nocnej. Mam jednak wrażenie, że w naszej szerokości geograficznej wciąż pokutuje przeświadczenie, że ta część garderoby nie może być zbyt efektowna. Jej głównym zadaniem jest przede wszystkim ogrzewać. Jak to się stało Aniu, że zainteresowałaś się modą i że to właśnie wełna stała się Twoim znakiem rozpoznawczym?
Mój romans z wełną rozpoczął się wraz z kolekcją dyplomową w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. Wtedy w ogóle nie sądziłam, że to właśnie na tym materiale będę opierać swoją pracę. Moją inspiracją był wówczas kontrast między nowoczesną architekturą a industrializmem w postaci starych hal portowych i przeładunkowych. Metaliczne tkaniny połączyłam z bawełną, na której znalazły się ręcznie malowane napisy ze skrzyń transportowych. Brakowało mi dodatków, które mogły zespolić te dwa odrębne tematy i nadać kolekcji pewnego sznytu. Wtedy poprosiłam mamę o zrobienie grubego komina z rulonami, swetra z naszywanymi pasami oraz ażurowych spodni. Te „dodatki” okazały się strzałem w dziesiątkę, bowiem przykuły największą uwagę podczas wszystkich pokazów, na których prezentowałam swoją kolekcję. I co najważniejsze, w oka mgnieniu sprzedały mi się właśnie te rzeczy. Dziś wiem, że to była słuszna decyzja.
Proponowane przez Ciebie ubrania różnią się od pozostałych polskich projektantów, którzy zdecydowali się na tworzenie w wełnie. Twoje prace są niezwykle rzeźbiarskie, artystyczne. Sama przyznajesz, że bliska jest Ci awangarda. Opowiesz o tym, w jaki sposób powstaje i ile czasu zajmuje Ci przygotowanie kompletnego stroju?
Odkąd zakupiłam ponad 200 kg wełny do mojej pracowni, opracowanie projektu nie zajmuje mi dużo czasu. Patrzę na te wspaniałe kolory, faktury i pomysły same przychodzą do głowy. Czasami jest ich tak dużo, że muszę przerysować je do specjalnego zeszytu, aby o nich nie zapomnieć.
Powracam do nich podczas tworzenia kolekcji – wybieram te najlepsze, dodając przy okazji nowe tak, aby stworzyć spójną całość. Z kolei realizacja jest dosyć czasochłonna. Przeniesienie pomysłu na wydziergany sweter jest zdecydowanie trudniejsze aniżeli w przypadku tkaninowych rzeczy. Tu nie ma żadnego szablonu, a jedynie mozolnie liczone oczka. Dodatkowe aplikacje typu naszycia, frędzle, bąble to kolejne godziny pracy, bowiem wszystko wykonane jest ręcznie. Reasumując, realizacja projektu swetra wynosi od 5 do nawet 15 dni roboczych w zależności od stopnia skomplikowania i szybkości rąk. 🙂
Patrząc na Twoją ostatnią kolekcję – CONCRETE GREEN – mam wrażenie, że odeszłaś trochę od misternych detali na rzecz efektownej klasyki. Skąd taka zmiana i czy masz obraz wymarzonej klientki, która mogłaby ją nosi?
Kiedy zaczynałam swoją przygodę z projektowaniem to zależało mi, aby moja marka miała swój znak rozpoznawczy. Tworzyłam awangardowe swetry, które wizualnie przyciągały wzrok, zapadały w pamięć i sprawiły, że właśnie z tego jestem znana. W międzyczasie dostawałam dużo indywidualnych zamówień od klientek, którym bardzo podobało się to co robię, ale nie są na tyle odważne, aby nosić tak odjazdowe rzeczy lub praca zobowiązuje je do bardziej zachowawczego stroju i decydowały się na uproszczone wersje modeli już istniejących. To dało mi jasny sygnał, aby stworzyć linię uniwersalnych modeli, które będą mogły być noszone na każdą okazję i niezależnie od sezonu.
Czy są jacyś artyści lub projektanci, którzy inspirują Twoją twórczość? Jest ktoś, kogo możesz nazwać swoim inspiracyjnym „guru”?
Jest ich bardzo wielu, choć z projektantów niezmiennie fascynuje mnie ACNE Studios za perfekcyjne dopracowanie detali w każdej kolekcji i stylizacje sylwetek. Jeżeli chodzi o innych artystów, to ostatnio zachwyciły mnie zdjęcia wykonane przez Jimmiego Nelsona – fotografa, który podróżował po całym świecie, aby sfotografować ostatnie plemiona na ziemi. Swój projekt nazwał Before They Pass Away. Są to piękne i poruszające obrazy ludzi, którzy żyjąc z dala od cywilizacji, starają się zachować swoje tradycje i kulturę. Te magiczne fotografie są dla mnie niesamowitą dawką inspiracji do moich prac.
Zawsze zastanawiało mnie, czy ten kto projektuje ma swoje ulubione ubranie z kolekcji, czy wszystkie jej elementy lubi jednakowo. Jak to jest z Tobą? Któryś ze swetrów wskazałabyś jako ten idealny i dla Ciebie wyjątkowy?
Ja mam tak, że w fazie przygotowania kolekcji i jej promocji uwielbiam każdy model. Jednak po jakimś czasie nie mogę już na nie patrzeć. 🙂 Choć jeden model chyba nigdy mi się nie znudzi – jest nim sweter płaszczowy BRONTO. W zasadzie jest on prosty w formie, jednak poprzez połączenie ze sobą dwóch grubych nitek powstał tak ciekawy melanż, że nie można przejść obok niego obojętnie. 🙂 Co ciekawe, ten model jest także chętnie kupowany przez panów.
Cały czas mam wrażenie, że wielu projektantów nie przykłada do tego wagi, ale Twoje lookbooki zawsze wyglądają świetnie. Jak duże znaczenie ma dla Ciebie katalog i zdjęcia ubrań? Czy przygotowujesz go sama?
Kiedy fotografuję kolekcję to staram się, aby jak najbardziej odzwierciedlić jej klimat, pokazać choć część inspiracji. Niestety nie posiadam jeszcze takiego budżetu, aby móc sfotografować ubrania w wymarzonych dla mnie miejscach, toteż staram się użyć innych środków. 🙂 Sesję zawsze opracowuję z całą ekipą. To, co mi się wydaje być wykonalne lub ciekawe nie zawsze takie jest. Obecnie współpracuję na stałe z osobami, które są profesjonalistami i bez wahania mogę im zaufać.
Jakie masz najbliższe plany związane z marką? Czy jest jakieś miejsce w Polsce lub na świecie, gdzie chciałabyś pokazać swoje projekty i je sprzedawać?
Niedawno zmieniłam całkowicie swoją stronę internetową, stworzyłam własny e-sklep, mam już swoją pracownię, gdzie klienci mogą przyjść i zakupić ubrania z moich regularnych kolekcji czy też zlecić swój indywidualny projekt, wybierając na miejscu jakość czy też kolor wełny. Teraz planuję poszerzyć swoje działania głównie zagranicą. Więcej szczegółów nie zdradzę, aby nie zapeszać.
Dziękuję za rozmowę.
Strona Anny Dudzińskiej | Facebook | Instagram
Projekty do kupienia m.in. na stronach showroom.pl i showroom.de oraz w butikach stacjonarnych w Berlinie i w Warszawie (Designers Place, ul. Kazachska 1).
Zdjęcia: materiały prasowe
Foto: Marcin Biedroń/A12 Team Photography
Stylizacja: Anna Dudzińska
Modelka: Weronika Górecka
Makijaż i włosy: Magda Szaszyńska
Scenografia: Małgorzata Bator
8 komentarzy
Niedawno oglądałam swetry Anny – są cudowne 🙂 Moje ulubione projekty to Fringe i Nopeni, ale i tak wygrywa Yuko – jest przecudowny 🙂
Mój ulubiony to chyba Alaska, ale Yuko faktycznie też cieszy oko 🙂 Z tej kolekcji najbardziej podoba mi się Fringe – czyli ten biały z frędzlami. Nosiłabym 🙂
Ten zielony sweter jest po prostu przepiękny. Poluję na podobne cudo w sklepach ale na razie same jakieś banalne szarości…
Ten kolor jest obłędny. Zerknij na stronę Ani, powinien być dostępny: http://annadudzinska.com/index.php?route=product/product&path=82&product_id=365 🙂
Piękne swetry i swetrzyska : ) każdy założyłabym bez wachania. Miło jest również przeczytać jak powstają takie cuda. Sama robię trochę na drutach i szydełku. Wiem ile pracy to wymaga. Nie znoszę marznąć. Wełna i kaszmir ratują mi życie ; )
Ja też nie lubię marznąć, chociaż lubię zimę. Wtedy czuję sie najbardziej produktywna i zmotywowana do działania. Gorąco mnie rozleniwia 🙂 I zazdroszczę tego, że sama szydełkujesz. Mi się marzy własnoręcznie zrobiony szalik na drutach, ale nie wiem, czy kiedykolwiek się odważę spróbować.
O, jak miło przeczytać coś więcej! Ten lookbook zdecydowanie zapada w pamięć, sama układam myśli o kolekcji,bo koniecznie muszę o niej napisać!:)
Hej Kasiu! Dziękuję za komentarz. Lookbookjest faktycznie świenty. Zresztą, ten ostatni też był bardzo dobry i żałuję, że już wtedy nie napisałam o Ani. Czekam na Twój wpis o kolekcji!