Jesienne botki w wersji brązowej już się na blogu pojawiły. Teraz pora na coś dla fanów bardziej mrocznych klimatów. Zaglądając do mojej szafki na buty widzę tam: dwie pary czarnych szpilek, jedną parę czarnych „kopytek” (to te gigantyczne koturny, modne chyba rok i dwa lata temu) i jedną parę czarnych botków marki Vagabond. Na tym kończą się moje czarne, jesienne buty. Dawno, dawno temu, za całe 14 Euro, kupiłam na rynku w Padwie biker boots. Zrobione były z najlepszej jakości plastiku i przetrwały na mojej stopie aż trzy miesiące. Były wygodne, ale sztuczne materiały i moja stopa nie polubiły się. A co marzy mi się tej jesieni? Najbardziej podobają mi się buty na ząbkowanej (niczym opony w traktorze) podeszwie, na przyjemnym, niezbyt wysokim, dobrze wyważonym obcasie. Niestety, nie jest wcale tak łatwo je znaleźć. Na pewno pozostanę przy klasycznych koturnach (te ze zdjęcia, marki Vagabond, wydają się mieć idealną wysokość). Nieodłącznym elementem jesieni (o czym pisałam kilka dni temu) są też klasyczne botki. I tutaj prym pierwszeństwa (oprócz osławionej Isabel M.) wiedzie marka Ash. Przyznaję, buty nie należą do najtańszych, ale wybór fasonów i wzorów w obecnej kolekcji jest imponujący. Cóż, teraz pozostaje tylko obrobić najbliższy bank i kupować, kupować, kupować…:)
1. Klasyczne botki, inspirowane stylem kowbojskim, najwierniejsza kopia botków od Isabel Marant – Ash; 2. Wersja dla fanów ćwieków i stylu rockowego – Bullboxer; 3. I dowód na to, że na koturnie też może być klasycznie – Vagabond.
9 komentarzy
Niektóre biker boots są jakiś takie toporne.. A ja nadal we Włoszech w stanie głębokiej przyjaźni z sandałkami i balerinami;)
No nie będę ukrywać – mam i nr 1 i nr 2. Bardzo polecam oba modele, a najbardziej markę Ash bo buty są przepięknie wykonane i mega wygodne! Zakochałam się w tej marce i kupiłam już kolejną parę, o tym, że myślę o trzeciej chyba nie muszę dodawać 😉
Szale w stylu tuby są zawsze efektowne, ten ma świetny wzór
***
Zawsze zapraszam do siebie. Jestem projektantką, która swoją pasję realizuje na blogu. Będzie mi niezmiernie miło jak mnie odwiedzisz. Gdy uważasz, że coś fajnego robię zaobserwuj mnie, ja również się odwdzięczę.
***
http://www.zapalov.blogspot.com – blog o moim projektowaniu mody
Nie trawię butów o charakterze kowbojskim. Ukośnie podcięte obcasy, zwężane czuby i cieniutka podeszwa to nie dla mnie,
nawet oryginały od Isabel Marant. Najlepiej czuję się w klasycznych sztybletach z gumą po bokach, dobrze skrojonych oficerkach takich jak do jazdy konnej i mam ogromną słabość kupowania butów na traktorze. Dodatkowo wszystkie moje buty bez względu na porę roku nie mogą pukać. Jeśli są na obcasie to musi to być solidny słupek. Szpilki trzymam w kartonach i służą mi głównie do oglądania;)
zdecydowanie Ash i Bullboxer!
Drugie super. Mi też trochę brakuje botków na niskim obcasie/płaskich, kiedyś miałam idealne płaskie z HD, z lekko ściętym przodem, dzięki temu świetnie układały się na nodze i przy spodniach, i przy rajstopach:) Czarne buty są niezastąpione!
Mnie właśnie zauroczyły takie:
http://www.martensy.pl/p/76/3505/buty-fly-london-mel-black-rug-obuwie-damskie-jesien-zima-fly-london.html
Cudo 🙂 i do tego wygodne cudo 🙂
Z czarnymi butami mam bardzo podobnie jak Ty. Ich cała, 'ogromna’ kolekcja kończy się na jednych biker boots (kupionych w zeszłym roku, skórzanych i przewygodnych), sandałach i sztybletach, które lata świetności mają już za sobą. A i mam jeszcze 'wyjściowe’ buty na obcasie za 9 zł z lumpa:P W sumie rzadko kiedy spoglądam na obuwie w takiej właśnie tonacji kolorystycznej. Jednak to brązy są dla mnie bardziej uniwersalne i jakieś takie ładniejsze po prostu:) Choć z drugiej strony, jak patrzę na tą Panią ze zdjęcia, to może zacznę się zastanawiać…;)
No właśnie mnie ta Pani zaczęła przekonywać, że jednak nie samym brązem człowiek żyje. Chociaż uwielbiam brązowe buty. No i ładnie komponują się z liśćmi spadającymi z drzew:))))