Zimy nie będzie w tym roku. Przynajmniej na to się zanosi. O tej porze, dokładnie rok temu, przedzierałam się już przez zaspy białego puchu, dziś co najwyżej mogę ugrzęznąć w błotnistej kałuży. Dla jednych zima to przekleństwo, zziębnięte nosy, odmrożone palce w za lekkich rękawiczkach, warstwy ciepłych ubrań, które krępują ruchy i…pogrubiają. Dla innych (dla mnie) to okres przedświątecznej krzątaniny, lepienia pierogów, policzków zaróżowionych od siarczystego mrozu, kubka grzańca z kawałkiem pomarańczy i zachwycania się porannym mrozem na szybie. Kojarzy mi się też z pewną sceną z filmu Davida Leana „Doktor Żywago” z Omarem Sharifem i Julie Christie: główni bohaterowie ukrywający się w letniej daczy, wyglądającej niczym pałac baśniowej Królowej Śniegu. Poniżej pewna sesja jakby zainspirowana tym hollywoodzkim melodramatem. Natalia Vodianova dla Vogue Italia z 2002 roku w obiektywie Elle von Unwerth. Przypadnie do gustu fanom bajkowych klimatów. Jestem pewna!:)
A dla porównania kilka ujęć ze wspomnianego „Doktora Żywago”. Polecam wszystkim!
Foto: noirFacade & dvdbeaver
6 komentarzy
Uwielbiam ten film! I chyba zrobię sobie dziś niedzielny seans z doktorem, Larą i Tonią (pamiętasz jej strój, gdy przyjeżdża z Paryża na moskiewski dworzec? Nie wspominając o ilości bagaży ;)).
Właśnie, Kelly ma racje – jak się patrzy na te zdjęcia to aż chce się krzyczeć: „Zimo nadchodź!”.
piękna i zachwycająca sesja, kostiumy, sceneria… ale właśnie, jak do takiej scenerii, Natalia ma zbyt opaloną twarz, tworzy z tłem zbyt duży kontrast.
Nie przepadam za nią, ale kurczę…zdjęcia robią wrażenie!
Cudna ta sesja! No i Vodianova bardzo pasuje, w koncu Rosjanka:) I ja tez lubie patrzec na wzory ktore mroz tworzy na szybach-chyba faktycznie w tym roku moze byc tym kiepsko. A Omar Shariff…ach! pozdrawiam, stala czytelniczka
zimno mi się robi,kiedy patrzę na sesję z Natalią 😉