Ogródek działkowy nie jest polskim wymysłem, jeśli w ogóle kiedykolwiek zastanawiliście się nad tym jak postał i skąd się wziął. Według niektórych źródeł jego historia zaczyna się w Europie około 200 lat temu i związana była z pomocą charytatywną dla najbiedniejszych rodzin miejskich. Uprawa działek – usytuowanych w dzielnicach podmiejskich lub na przedmieściach miast – dawała wielu szansę na przetrwanie (chociażby w okresie kryzysu w latach 30. XX wieku). W Polsce idea ogródków działkowych jest znana od ponad stu lat, w czasach PRL posiadanie wlasnego skrawka ziemi było luksusem dostępnym dla wybranych. Dziś wielu korzystania z dzierżawy, niektórzy – w szczególności zimą – dość nielegalnie. Same ogródki można spotkać pod każdą szerokością geograficzną – w Rosji, USA, na Filipinach, w Portugalii, Niewczech i na Słowacji. Dziś pokażę Wam jeden z takich ogródków, po drugiej stronie Morza Bałtyckiego – w Szwecji.
Elin Lannsjö to szwedzka blogerka mieszkająca na stałe w Göteborgu na południu Szwecji. Miasto słynie głównie z portu i… najpiękniejszych wnętrz w całej Skandynawii. Za każdym razem, kiedy zaglądam na stronę Stadshem albo Fantastic Frank, to własnie tamtejsze mieszkania przyprawiają mnie o zawrót głowy i szybsze bicie serca. Nie dziwi więc wcale, że Elin jest posiadaczką jednego z najpiękniejszych ogródków działkowych, jakie do tej pory widziałam.
Co w nim takiego niezwykłego? Zaczyna się oczywiście niewinnie: niewielka brama z numerem 138 otwiera się na ogród, który na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie lekko zaniedbanego i pozostawionego samemu sobie (nic bardziej mylnego, właścicielka i jej chłopak postanowili pozwolić naturze na delikatną ingerencję w ich własne dzieło). Wąskie ścieżki prowadzą do dwóch drewnianych domków: większy sprawuje funkcję kuchni i obszernej jadalni, drugi jest niewielką, ale urokliwą sypialnią. Dla właścicieli to miejsce było od początku przedłużeniem mieszkania w kamienicy. Nie dość duże, nie pozwalało na zapraszanie wielu gości, Elin tęskniła też za niewielkim skrawkiem trawnika i własnym ogrodem. Stuletnia chatka okazała się strzałem w dziesiątkę.
Patrząc na to wnętrze od razu można stwierdzić, że wszystko tutaj jest jakieś. Naturalne materiały, kamień i ceramika (naczynia projektuje i produkuje właścicielka), dużo roślin pasujących do mebli we wnętrzu, drewniany stół, proste krzesła, ciemna podłoga (w końcu nie biała!), ratanowe fotele w ogrodzie. Najbardziej podoba mi się stół roboczy w kuchni i zawieszone na nim kuchenne sprzęty. W końcu marmurowa kuchnia (taki sam marmur z Carrary mam na ścianie w łazience!), prosta, nieprzekombinowana, funkcjonalna. Czy potrzeba czegoś więcej?
Z przyjemnością przyglądam się też werandzie i wygodnym fotelom w kolorze stalowej szarości. To chyba jedna z nielicznych barw, która podoba mi się równie mocno co klasyczna biel i czerń. Jej możliwości są nieograniczone. Jeśli pamietacie wpis o dyskretnym uroku szarości, jestem pewna, że ten odcień również wpadnie Wam w oko. Ciemniejsze poduszki dodają temu miejscu elegancji, a pękata lampa wyjatkowo domowego i ciepłego charakteru. Z tego miejsca już tylko krok do zielonego ogrodu, wygodnych drewanianych i ratanowych mebli, idealnego leniwego popołudnia, kawy i ciepłej drożdżówki.
W końcu „sypialnia” właścicieli zlokalizowana w drewnianym domku, chyba najmocniejszy punkt ogrodowego wyposażenia. Przywodzi mi na myśl szopy, w których ukrywały się dzieci z Bullerbyn. Do wnętrza chatki – pomalowanej w kolorze miętowym i białym – prowadzą szerokie, oszkolone drzwi. Światło wpada też do środka dzięki dodatkowemu oknu. Na ścianach zawisła kolekcja słomkowych kapeluszy, nie zabrakło też kwiatów i miękkiego koca. Idealnym rozwiązaniem byloby połączenie sypialni z drugim domkiem, ale tak przynajmniej zamykamy drzwi i nikt nie widzi niepościelonego łóżka.
Na koniec sama Elin. Nie wiem, czy macie podobnie jak ja, ale czasem patrzę na zdjęcia osób, których totalnie nie znam, ale od razu wydają mi się wyjątkowo bliscy. Chociażby dlatego, że ubierają się tak jak ja lub lubią podobne rzeczy. Z Elin mogłabym się zaprzyjaźnić.
Jak Wam się podoba taki ogródek działkowy?
Foto: Lovely Life
17 komentarzy
[…] więcej o szwedzkim ogródku: tutaj […]
pięknie 🙂
W takim ogródku działkowym mogłabym spędzić cały urlop i jeszcze trochę, byle pogoda była 🙂 Jest urządzony naprawdę pięknie.
SUPER wpis i opisy! Chętnie przeczytałabym Twoją książkę!! 😉
Ania <3 Z książek to byłby pewnie kryminał, hihi 😉
Co za cudne miejsc! Niby „zagracone” ale w pozytywnym znaczeniu no i + za hamak w ogrodzie 🙂
Hamak jest rewelacyjny! Marzy mi się taki w ogrodzie.
Zapoznałam się z jej całym blogiem i jestem pod wrażeniem. Ma ogromne wyczucie stylu. Stawia przede wszystkim na zastawy stołowe i detale do domu, co daje ogólny urok pomieszczeniom. Poza tym, pokazuje również szereg restauracji, które mają swój niepowtarzalny klimat. Dziękuję, że na ten blog zwróciłaś nam uwagę!
Hej Rebecca! Bardzo się cieszę, że Ci się spodobał 🙂
Wszystko świetnie ze sobą współgra , kolory, meble no i oczywiscie dodatki no i ten ogród taki naturalny i subtelny.
Prawda? Można się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia!
jejku, co za piękne miejsce! zbyt piękne na moje małe, lisie serduszko *_*
A wiesz, że idealnie by od ciebie pasował? Jestem pewna!!! 🙂
Kwiaty w ogrodzie, hamak na drzewie, kapelusze.. Skandynawowie mają to wyczucie, więc jest jak zwykle cudownie. Może aż za bardzo skandynawsko. Pozdrawiam, Magda 🙂
Tak, ten domek działkowy to Skandynawia w 100%. Dla mnie cudowne miejsce, absolutnie wspaniałe.
Przepiękne!!! Uwielbiam takie artystyczne, ale rozsądnie zagracone wnętrza. I też daję plus dla ciemnej podłogi – wygląda świetnie.
Ciemna podłoga podoba mi się bardzo! Myślę, że nawet bardziej niż biała 🙂