Być może zbyt często to powtarzam, ale zdajecie sobie sprawę, że jest JUŻ kwiecień? Jeszcze niedawno robiłam noworoczne postanowienia, a teraz mogę co najwyżej zweryfikować je z rzeczywistością i rzewnie zapłakać (znowu!) nad moją niekonsekwencją.
Ale, ale…odgońmy jednak od bloga moje czarne myśli i skupmy się na czymś przyjemnym i pozytywnym, bo to co mam dziś Wam do pokazania to jedno z najfajniejszych (dokładnie tak!) wnętrz, jakie ostatnio widziałam. Zapomnijmy na chwilę o czerni i bieli, o szarościach i beżach. Dziś rządzi kolor. Podpinajcie wyładowane przez zimę akumulatorki, pozytywną energię dostaniecie gratis!
Odwiedzamy dziś Kobietę orkiestrę: blogerkę, fotografkę i ilustratorkę – Jenny Brandt, mieszkającą w szwedzkiej Skanii. Jak to zazwyczaj bywa właścicielka pewnego pięknego poranka postanowiła zmienić coś w swoim otoczeniu. Zaczęła od czterech ścian i odnowiła stary dom od podstaw. Oprócz dodania większej ilości okien, pomalowania podłóg ( przyjrzyjcie się uważnie, bo czasem biała plama zmienia się w szarości i róż), zrezygnowała z klasyki na rzecz kolorów. Jest ich tutaj co niemiara. Od żółtych krzeseł towarzyszących pomarańczowej kanapie, po pastelowe meble i lampy, patchworkowe siedziska i różowe fronty kuchenne z kolorowymi gałkami. W końcu wzory: panterka, zygzaki, paski, trójkąty. Być może brzmi to przytłaczająco, ale na zdjęciach widać jak bardzo każdy z elementów pasuje do tej barwnej układanki.
Mam przedziwne wrażenie, że tegoroczna wiosna dla mnie i dla bloga będzie właśnie taką kolorystyczną karuzelą. I cieszę się z tego bardzo, może moja garderoba też potrzebuje takiego wiosennego oddechu? Zobaczymy!:)
1 Comment
genialne wnętrze, takie rześkie:)