Jeśli miałabym jednym słowem określić, z czym kojarzy mi się Dries van Noten powiedziałabym, że z kwiatami. Każda z kolekcji projektanta, a przynajmniej większość tych, które sobie właśnie przypominam, czerpie garściami z ogrodu. Czasami są to tylko gigantyczne pąki zdobiące sukienki, innym razem delikatne róże nadrukowane na tkaninie, trudno rozpoznawalne bukiety, w końcu gigantyczne palmy i orchidee. Skąd takie inspiracje? Wystarczy spojrzeć na dom projektanta i odpowiedź wydaje się niezwykle prosta.
Lier, miejscowość leżąca około pół godziny drogi od Antwerpii to typowe belgijskie miasteczko z bogatą historią, pięknym placem i rokokowym ratuszem. Przecina ją rzeka Nete. Liczne kanały tworzą malowniczy krajobraz rodem z Wenecji. Mapa gęsta jest od niewielkich stawów. Nad jednym z nich znajduje się neoklasycystyczny pałacyk zbudowany w 1840 roku. Dries Van Noten mieszka tu ze swoim partnerem Patrickiem Vangheluwe. Wnętrze zaskakuje. Przepełnione jest antykami, wzorzystymi tkaninami. Orientalne dodatki (wazy, komódki i obrazy) mieszają się z meblami z II połowy XIX wieku. Pierwsze skrzypce grają jednak kolory: róż, zieleń i beż przełamane brązem dębu. Stoły przykrywają jedwabne obrusy z wzorem liści, w salonie z lustrami uwagę przyciąga wenecki żyrandol, w przedpokoju wisi obraz belgijskiego ekspresjonisty Léon de Smet’a: Akt z bukietem z 1922 r. – jakby na przekór panującej w domu modzie na starocie. Ten pozorny chaos to dzieło projektanta wnętrz Gerta Voorjansa, który na codzień projektuje butiki van Notena. Zarówno w domu, jak i w sklepach najważniejsze okazują się być tkaniny.
Przepych we wnętrzu zdaje się oddziaływać również na ogród okalający pałacyk. Ponad 22 hektary wypełnił kwiatami architekt krajobrazu Erik Dhont. Peonie i pelargonie mieszają się tu z makami i łubinem. Wiktoriański ogród różany zachwyca kamiennymi wazonami wypełnionymi kocankami. Pod nim dyskretnie kryje się wrzos. W ogrodzie znalazły się też miejsca przywodzące na myśl park romantyczny: drewniana altanka, oranżeria z kopiami antycznych rzeźb.
Mówiąc o kwiecistych inspiracjach projektanta, nie sposób pominąć najnowszej kolekcji Driesa van Notena na nadchodzącą (kiedy!??) wiosnę i lato 2017. Wśród propozycji znalazły się orientalne, chociaż dość mroczne, kolory: żółć, pomarańcz, butelkowa zieleń, błękit i czerń. Melancholijne detale – pękate rękawy, wysokie, koronkowe kołnierze – przywodzą na myśl modę epoki wiktoriańskiej; część z Was rozpozna w nich sceniczne stroje niedawno zmarłego Prince’a. Nie brak tu również inspiracji Japonią, która idealnie dopełnia kwieciste wzory. Zachwycają w szczególności luźne sukienki do kolan i kimona. Na koniec pozostawiam Was z wybranymi inspiracjami z pokazu Driesa van Notena, które w moim odczuciu wystarczająco przekonują, że kwiaty to wiosenny detal obowiązkowy, nie tylko we wnętrzu! Zgadzacie się ze mną?
Inne mieszkania i studia projektantów: Rick Owens | Vanessa Bruno | Consuelo Castiglioni | Jason Wu | Isabel Marant .
Foto: François Halard dla Vogue.com
7 komentarzy
Cudowne! Zarówno wnętrze jak i zewnątrz!
Niesamowite. Aż dziw człowieka bierze na myśl, że istnieją na tym zepsutym świecie tak piękne miejsca, dla których zwiedzania aż chce się żyć.
Mam podobne odczucia 🙂 Wprowadziłabym się bardzo szybko, o ile właściciel by się zgodził!
Ale pięknie! Sama nie wiem, czy wolę wnętrza, zewnętrza 😉 czy ubrania.
Piękny ogród 🙂
Przepiękne wnętrza, a ogród zapiera dech w piersiach. Przygarnęłabym parę rzeczy z domu projektanta, gdyby chciał się ich pozbyć 😉
Ja mam zdecydowanie podobnie 😉 Dzięki za komentarz i zapraszam częściej 🙂