Muszę przyznać, że kolekcja Malgrau na nadchodzący sezon to jedno z najprzyjemniejszych odkryć ostatnich dni i dość… niespodziewane. Markę Igi Szuchniewicz kojarzę z kilku publikacji po Łódzkim Tygodniu Mody, ale nigdy nie miałam okazji przyjrzeć się jej bliżej. Z jednej strony podobały mi się poprawne i dobrze skrojone ubrania, z drugiej brakowało mi w nich czegoś intrygującego i zaskakującego. Tym razem jednak dostałam fajną, nie – awangardową kolekcję, która z łatwością mogłaby konkurować z niejedną sieciówką. A to nie jest tak proste, jeśli przyjrzymy się propozycjom od polskich projektantów i wciąż niezapełnionej anty – sieciówkowej niszy.
Przygotowując się do tego wpisu, tak jak zwykle, przejrzałam wszystkie poprzednie kolekcje marki i najbardziej zaskoczyło mnie to, jak bardzo Iga zmienia się z kolekcji na kolekcję i jak wierna jest swojej stylistyce. Malgrau to przede wszystkim elegancja i prosta forma, którą projektantka z kolekcji na kolekcję przekuwa w największy atut marki. W tym sezonie znajdziemy więc sukienki i spódnice o linii A, cygaretki, bermudy i szerokie spodnie o długości 3/4, małe czarne – w wersji prostej i asymetrycznej oraz koszule i bluzki z „włosami” (skrawkami materiału), które zaintrygowały mnie najbardziej. Cała kolekcja utrzymana jest w ciepłej kolorystyce (żółci, brązu, błękitu) przełamanej klasyczną bielą i czernią. Wśród materiałów na szczęście przewaga natury: jedwab i bawełna, a także wiskoza oraz mieszanki bawełny i wełny (z mniej chlubnym poliakrylem).
Nosiłabym szeroką kurtkę i asymetryczną spódnicę we folklorystyczny(?) wzór. Bluzkę z odkrytymi plecami i spódnicę z rozcięciem. Przychylnym okiem patrzę również na wcześniej wspomniane „włosy” na bluzkach i spódnicy, wszechobecną asymetrię oraz szerokie spodnie. Te ostatnie już od jakiegoś czasu zaprzątają mi głowę i zastanawiam się, czy to nie jest najlepszy moment, żeby ulec tej pokusie.
Malgrau to moda bez większej filozofii (i słusznie), dla każdej kobiety, która ceni sobie elegancję i wygodę, gotowa do założenia od razu, łatwo komponująca się z resztą naszej garderoby. Przy okazji również delikatnie podsumowująca najnowsze trendy, uniwersalna i spójna. Mam wrażenie, że ta ostatnia cecha nie przekona wszystkich. Bo co powiedzieć o kolekcji, w której mieszają się trampki i jedwabne spódnice, asymetryczne sukienki i obszerne parki, gładkie materiały i udziwnione struktury? Może po prostu to, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. To chyba najlepsze rekomendacja.
Foto: Bartosz Modelski
Model: Patrycja Gacka / Model Plus
Make up & Hair: Karolina Markowska
Foto: materiały prasowe
2 komentarze
Spodnie szokujące ale mnie się bardzo podobają. Fajna, wiosenna sesja!
Też mi się podobają 🙂 Ostatnio widziałam je w kilku sklepach, ale jeszcze nie odważyłam się na ich przymierzenie.