Uwielbiam minimalizm. Właściwie każdy projektant, który oddany jest temu nurtowi we współczesnej modzie może spokojnie liczyć na mój głos poparcia. Jest jednak jeden szkopuł: ubranie musi być proste, ale w swojej prostocie dość intrygujące, musi posiadać jakiś element zaskoczenia, modowy suspens, dzięki czemu zachwyci od razu i nie pozwoli o sobie zapomnieć. Najczęściej urzeka mnie oryginalny krój rękawa, wycięte plecy bluzki lub sukienki, zdecydowane cięcie, odpowiednio dobrany kolor. Wszystko to (i jeszcze więcej) znalazłam w tej niewielkiej kolekcji singapurskiego projektanta Tze Goh. Studiował w Paryżu, Nowym Yorku i londyńskiej Central Saint Martins. Od zawsze wierny czystemu, geometrycznemu minimalizmowi wykorzystuje w swoich projektach również oryginalne tkaniny, które nadają jego ubraniom wręcz rzeźbiarskiego charakteru. Własnie te tkaniny czynią je takimi niesamowitymi. Dominuje dżersej, ale przyglądając się zdjeciom mam nieodparte wrażenie, że to co nosi na sobie modelka to nie bawełna, ani nawet jedwab, ale miękka pianka, piankowy zbroja z odległej galaktyki. Poniżej próbka talentu Goh’a: ubrania z kolekcji wiosna/lato 2011. Koniecznie obejrzyjcie też wcześniejszą kolekcję i tę ostatnią na jesień i zimę 2011/12.
Foto: Tze Goh
6 komentarzy
Gorgeous classic cuts, great collection.
Lovely blog! Please feel free to have a little look at mine.
Thank you,
Haute-flyxx
This is absolutely amazing! Love the minimalist cuts and the bold structure 😉
xoxo
G.
http://giaa-fashion.blogspot.com
Piękna kolekcja. W tego typu figurach wszystko musi być idealnie, bo inaczej zaburzone proporcje wyglądają komicznie – wyzwaniu sprostano, świetnie uszyte rzeczy. Ta żółtawała (przedostatnia) sukienka… idealna na wiosnę 🙂
I like the orange dress, but with my body look like a pumpkin!
Zgadzam się z Tobą, Jag.
Dokładnie mam takie same odczucia dotyczące minimalizmu.
Pozdrawiam
xxx
i like this minimal cut, it’s perfect for me 🙂