Ocenianie kolekcji po zdjęciach lub dopiero co obejrzanych w internecie pokazach, z nie zawsze najlepszą jakością, to prawie jak zachwalanie potrawy znając tylko składniki, które wykorzystano do jej przygotowania, ale nie mając bladego pojęcia o smaku. Z drugiej strony czemu nie pisać o czymś co wizualnie nam się podoba? Obiecywałam sobie nie wspominać do lutego o propozycjach projektantów na przyszłe lato, ale jak widać słabo mi to wychodzi. Generalnie nowojorski Fashion Week nie zaskoczył mnie niczym szczególnym, wiele kolekcji było przedłużeniem propozycji z sezonu jesienno – zimowego. Kilku projektantów umocniło swoją pozycje, inni pozostali na typowych dla siebie miejscach, jeszcze inni spadli w mojej subiektywnej klasyfikacji i raczej nic nie zapowiada, żeby wrócili do łask.
Do tej ostatniej kategorii nie na leży z pewnością Philip Lim, którego projekty śledzę od dawna. To co podoba mi się w jego ubraniach najbardziej to nowe, subtelne spojrzenie na prostotę i niewymuszoną elegancję. Jego modele są raczej typowe w formie, łatwe i przyjemne dla oka, proste do noszenia. Projektant lawiruje między jedwabiami, szyfonami, grubszą bawełną i skórami do złudzenia przypominającymi pianki płetwonurków, lekkie, współczesne zbroje przeznaczone na chłodniejsza wiosnę. Paleta barw proponowana przez Lima zamyka się w kilku słodszych, pudrowych barwach przywołujących na myśl lody jagodowe i sorbet brzoskwiniowy. Miesza je zgrabnie z czernią (jak na moje oko czasem zbyt ciężką dla tych cukierkowych kolorów), beżem, bielą; nie brak tu też mojej ukochanej szarości, kremu i granatu. Oprócz geometrycznych cięć, pasków i prześwitujących materiałów projektant proponuje inne spojrzenie na motywy kwiatowe. To raczej bezkształtne plamy, jakby od niechcenia namalowane przez artystę, Pollocka dwudziestego pierwszego wieku.
Zupełnie inne spojrzenie na prostotę zdradzają (już od dawna) projekty Francisco Costy dla Calvina Kleina. O ile podczas nowojorskiego Fashion Week dominowały kwiaty, wzory, neonowe kolory, to Costa zdaje się nie reagować zupełnie na otaczający go świat inspiracji. Kroczy we własnym, minimalistycznym kierunku, kusi czystą i prostą paletą barw, ale w najbardziej seksowny sposób: odsłaniając to co powinno być odsłonięte, olśniewa prostymi liniami, klasycznym krawiectwem i neutralnymi barwami. Jego kolekcja błyszczy, jest subtelna a modelki naprawdę piękne. I te buty, ach te buty…:)
Zupełnie inną wiosnę i lato proponuje nam Derek Lam. Generalnie nie jestem maniaczką wzorów, wole gładkie materiały, jedyne z czego nie rezygnuję to wzorzyste sploty na grubych swetrach (o nich pisałam niedawno tutaj). Jest w tej kolekcji właściwie wszystko: wspomniane przed chwilą wzory w postaci delikatnej kratki, kwiaty zamknięte w rombach (a la Pucci), skórzane kurtki, babcina koronka, delikatny muślin, podwójna, miękka bawełna i dekoracyjny shantung. Inspiracją dla projektanta było spalone pustynnym słońcem kalifornijskie miasto Palm Springs i miejscowa architektura lat 60′ (zaprojektowana przez Richarda Neutrę). Rzeczywiście w formach doszukacie się modeli noszonych przez amerykańskie panie domu z tamtego okresu, spódnice za kolano, krótkie kurtki, obszerne spódnice. Nie ma tu jednak nic z racjonalnego podejścia do mody, każdy element tej kolekcji jest zaskakujący, inny. Nie brak tu sportowych akcentów i rzeczy do noszenia od zaraz. Lam pozostaje nadal w stylistyce tegorocznego lata: oprócz motywów kwiatowych (niebanalnych, trochę w stylu Prady) proponuje ciepłą żółć i mocny odcień pomarańczy pozostawiając nam do wybory także bardziej stonowane barwy: biel, błękit i brąz.
7 komentarzy
Calvin Klein, zdecydowanie! Francisco tym razem uwiódł mnie całościowo.
Phillip Lim zaskakuje, pozytywnie. Choć na pierwszy rzut oka paletą barw wręcz do złudzenia przypomina zeszłoroczną wiosnę Driesa 😉
@iOliW: Ja chcę je wszystkie:)
@Martittta: Dzięki, zapraszam częściej!:)
@Kaja: A czemu Cię rozczarował? Mnie trochę zadziwił odejściem od geometrycznego i surowego minimalizmu na rzecz tego buduarowego. Mi najbardziej podoba się kolorystyka tej kolekcji. Świetne kolory.
@Adelina: 🙂 Już chyba kiedyś o tym rozmawiałyśmy:) Czekam na posta o Kleinie:)
@Kelly: Kołnierzyk wygląda świetnie. Ta kolekcja jest bardzo eklektyczna, ale jak się w nią wgłębisz i poczytasz o inspiracjach okaże się, że wszystko pięknie do siebie pasuje. Nawet kowbojskie kapelusze, o których tutaj nie wspominałam:)
Hm – dwie pierwsze to na pewno i moje lubione, Derek Lam (ciekawe ile ma tych lam) mi się podoba, ale jakoś mniej mnie przekonuje niż choćby Lim. Buty od Lima – brrr, ale za to ten kołnierzyk – cóż za wykończenie!
Od dawna podejrzewam, ze mamy podobny gust 😉 To rowniez moje ulubione kolekcje, Lim absolutny nr 1! Kolekcja Kleina mi sie podobala i pewnie tez o niej napisze!
Philip Lim w tym sezonie jest absolutnie bezbłedny, a z kolei Calvin, jak zawsze bardzo mi się podoba, rozczarował…
Bardzo ciekawy blog! (: Pozdrawiam i zapraszam do mnie- http://www.martittta.blogspot.com
Chcę te spodnie od Lam’a z modelki drugiej z lewej strony !! motyw jest cudowny.
I masz 100% rację, buty z kolekcji Kleina boskie są…