Wnętrza

Blue jeans

01/04/2013

Małe wnętrze w bieli z kolorowymi dodatkami w stylu retro – tak w kilku słowach mogłabym streścić to, co za chwilę zobaczycie. Dzisiejszy post powinien zacząć się od oklepanego stwierdzenia, że białe mieszkanie wcale nie musi być zimne, a kilka zabiegów stylistycznych pozwoli na zachowanie przytulnego, sielskiego klimatu. I dokładnie tak jest, ale o tym przekonacie się sami.
Naszą dzisiejszą wycieczkę zaczynamy od długiego holu, gdzie oprócz szafy z wnęką (taką samą miały dzieci z Bullerbyn, jestem pewna), właścicielka zdecydowała się na zorganizowanie niewielkiego miejsca do pracy. Przy dużym oknie, oprócz idealne usytuowanego kącika myśli twórczej, znalazła się również przestrzeń dla pokaźnej palmy w doniczce i ściany z inspiracjami. Z holu wchodzimy do przestronnej jadalni połączonej z salonem, po lewej stronie ulokowano dobrze schowaną, niewielką łazienkę (typową dla szwedzkich mieszkań, więc dziś oszczędziłam Wam zdjęć). Kuchnia, jadalnia z salonem i sypialnia tworzą niesamowitą kombinację, wszystkie utrzymane w kolorze białym z kilkoma mocnymi kolorami: w kuchni dostrzeżecie czekoladowy blat, podświetloną witrynę, pomarańczowy pojemnik w kształcie dyni, w salonie ogromną kanapę z dżinsu i (mój ulubiony) wielobarwny dywanik. W  sypialni będzie czekało na Was ogromne łóżko (tak duże, że zajmuje prawie całe pomieszczenie) z poduszkami w stylu retro i prostymi, ale efektownymi dekoracjami nad metalowym zagłówkiem.
Bardzo spodobał mi się prosty patent oddzielenia kuchni od salonu – drewniana ścianka, wyglądająca trochę niczym klasyczna, wiejska prowizorka i zagospodarowanie wnęki w salonie. To mieszkanie jest o tyle niezwykłe, że koniecznie trzeba patrzeć na nie kompleksowo. Nic tu nie jest winą przypadku, każdy element wynika z dokładnego i przemyślanego pomysłu.

Foto: Alvhem
Moda

Spon Diogo S/S 2013

12/29/2012
Natura potrafi być zaskakująca. Wczoraj rano oczywiście zapomniałam o moich okularach przeciwsłonecznych, a w Warszawie jakby na chwilę wróciła (mroźna, ale jednak) wiosna. Za każdym razem, kiedy słońce wychodzi zza chmur, myślę o tych biednych Skandynawach, którzy zimą targają się na swoje życie z braku wystarczającej ilości promieni słonecznych. Coś w tym jest. Im cieplej i milej za oknem, tym przyjemniej robi się na sercu, a ja częściej zaglądam do sieci w poszukiwaniu wiosennych propozycji od projektantów. Wczoraj wieczorem, razem z newsletterem z strony Trendland, pojawiła się kolekcja berlińskiego duetu Spon Diogo
I cóż powiedzieć: jest fantastyczna. 
A nawet jeśli nie fantastyczna, to bardzo w moim stylu. Popatrzcie na spodnie z trzeciego zdjęcia: miękkie, szerokie, wygodne. Niby banalnie zestawione (bo z białą bluzką), ale czy latem naprawdę potrzeba czegoś więcej? Kolejny element, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył to materiały: połączone w zaskakującym i niebanalnym miksie, od bawełny przez len po gnieciony kresz. Wszystkie utrzymane w stonowanych barwach (bieli, kremach i beżach), z jednym charakterystycznym elementem – czarno – białą kratką przywołującą na myśl marynarki z lat ’80. 
Minusy? Brak wykończeń,, lampasy z postrzępionego materiału. Ładnie wygląda na zdjęciach, ale kto chciałby nosić poprute ubrania? 
Foto: Trendland

Moda

Today I Love: Spon Diogo S/S 2013

12/29/2012
Natura potrafi być zaskakująca. Wczoraj rano oczywiście zapomniałam o moich okularach przeciwsłonecznych, a w Warszawie jakby na chwilę wróciła (mroźna, ale jednak) wiosna. Za każdym razem, kiedy słońce wychodzi zza chmur, myślę o tych biednych Skandynawach, którzy zimą targają się na swoje życie z braku wystarczającej ilości promieni słonecznych. Coś w tym jest. Im cieplej i milej za oknem, tym przyjemniej robi się na sercu, a ja częściej zaglądam do sieci w poszukiwaniu wiosennych propozycji od projektantów. Wczoraj wieczorem, razem z newsletterem z strony Trendland, pojawiła się kolekcja berlińskiego duetu Spon Diogo
I cóż powiedzieć: jest fantastyczna. 
A nawet jeśli nie fantastyczna, to bardzo w moim stylu. Popatrzcie na spodnie z trzeciego zdjęcia: miękkie, szerokie, wygodne. Niby banalnie zestawione (bo z białą bluzką), ale czy latem naprawdę potrzeba czegoś więcej? Kolejny element, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył to materiały: połączone w zaskakującym i niebanalnym miksie, od bawełny przez len po gnieciony kresz. Wszystkie utrzymane w stonowanych barwach (bieli, kremach i beżach), z jednym charakterystycznym elementem – czarno – białą kratką przywołującą na myśl marynarki z lat ’80. 
Minusy? Brak wykończeń,, lampasy z postrzępionego materiału. Ładnie wygląda na zdjęciach, ale kto chciałby nosić poprute ubrania? 
Foto: Trendland

Wnętrza

Mid Century

12/28/2012

Strona Mid Century Hometo moje ostatnie odkrycie. Jej autor, Włoch mieszkający od kilku lat w Holandii, ma totalnego fioła na punkcie mieszkań i architektury w stylu modernistycznym i retro. Czasami zahacza o postmodernizm, ale jednak cały czas wierny jest temu niezwykłemu okresowi w architekturze i wzornictwie, który rozwinął się między 1930 a 1965 rokiem.

Modernizm należy do moich ulubionych nurtów w w architekturze XX wieku. Lubię go, bo jest prosty i funkcjonalny, bo wydaje mi się, że wygląd budynku powinien (przynajmniej w jakimś stopniu) odzwierciedlać jego funkcję. Kubistyczne, jasno określone kształty, brak dachu, lekkość i nowoczesność to tylko kilka przyjemnych cech, które odnajdziecie w tej architekturze. Dodałabym jeszcze tzw. wolny plan (open space), charakteryzujący się lekkimi ścianami działowymi (czasami wykonanymi ze szkła), dokładnie dobranym oświetleniem i aranżacją bogatą w kamień, drewno, beton lub stal. W końcu – brak ornamentów – pozostałość po niechęci do secesyjnego przepychu.

Bohater dzisiejszego wpisu to mieszkanie o przewrotnym wystroju. Elementy stricte modernistyczne łączą się z przyjemnymi i przytulnymi dodatkami w stylu retro. Na zdjęciach odnajdziecie futrzane narzuty, wygodne i przytulne poduchy i koce, ciepłą kolorystykę na białym tle, białe rolety, włochate dywany, drewniane meble o zaokrąglonych formach. Te meble właśnie grają tutaj pierwsze skrzypce. Stół w kuchni z krzesłami (projekt Grety Grossman) oraz komoda z przedostatniego zdjęcia to moje wnętrzarski marzenia. Zresztą, przekonajcie się sami, jak pięknie komponują się ze współczesnymi dodatkami.  
Foto: Mid-Century-Home