Moda

Garance Doré

12/26/2012

Aż dziwne, że jeszcze ani razu nie zdarzyło mi się napisać na blogu o Garance Doré. Dziwne, bo jest to bodaj jedna z najbardziej znanych ilustratorek mody od kilku dobrych lat. Pamiętam początki jej bloga, pierwsze zdjęcia z modą uliczną, obrazki o specyficznym francuskim klimacie, z charakterystyczną kreską i niewielką ilością kolorów.

Akurat nadarza się specjalna okazja, bo dokładnie kilka tygodni temu Garance otworzyła internetowy butik, gdzie każda fanka jej talentu może zakupić reprodukcję jednego z jej rysunków. Grafiki kosztują 400$, plakaty w cenie 40$ możecie kupić tutaj. Jak Wam się podoba ta kolekcja, widzicie któryś z obrazków na własnej ścianie? 

Zdjęcia: Garance Doré
Moda

12/24/2012
Zamiast standardowych życzeń, dziś słów kilka o rzeczach, bez których okres świąteczny nie byłby  dla mnie tym, czym powinien. Wybaczcie, że zabrakło na mojej krótkiej liście pierogów, kutii i skarpetek, tym razem postawiłam na to co ładne i ultra kobiece. A jak wygląda Wasza świąteczna lista?
1. Sukienka: Najlepiej jeśli błyszczy. Idealnie zastąpi niejedną biżuterię. Ta od Michała Szulca byłaby idealna na dzisiejszy wieczór (niestety nie jestem jej szczęśliwą posiadaczką), ale pewnie jak zwykle wybiorę coś małego i czarnego:) 
2. Buty: Jeśli błyszcząca sukienka to dla Was za dużo – może skusicie się na wygodne baleriny w odpowiedniej, złotej oprawie? Myszki na stopach zapewni Wam Marc Jacobs. Ja jestem ich szczęśliwą posiadaczką…a i tak ich nie noszę. Zostawiam je na specjalne okazje:) 
3. Ciastka: Moje ulubione – Cranberry Noel – maślane z dużą ilością żurawiny i orzechów (tych ostatnich nie ma w oryginalnym przepisie). Ciasteczka piekę tylko w święta, chociaż te mogłabym jeść przez cały rok. Idealnie sprawdzają się jako dodatek do porannej szklanki mleka lub kakaa. Są bardzo proste w wykonaniu. Poza tym świetnie sprawdzają się jako słodkie prezenty. Przepis na ciastka z żurawiną znajdziecie tutaj [klik]. 
4. Piosenka: „Piosenka jest dobra na wszystko” – śpiewali kiedyś Starsi Panowie. Moim absolutnym hitem, oprócz kilku klasyków w wykonaniu Franka Sinatry, jest oczywiście numer „Last Christmas” zespołu Wham!. Co z tego, że oklepany i kiczowaty. Bez niego nie istnieje dla mnie świąteczna atmosfera. 
5. Świeca: Ostatnio polubiłam się z zapachowymi świecami, chociaż kiedyś wolałam ich bezzapachową wersję. Budują klimat i nastrój, pięknie komponują się z bożonarodzeniowym stołem. Świeca ze zdjęcia to mój numer 1, ciężki do zdobycia w Polsce – Creed (występujący głównie w formie flakonika z perfumami). Pachną jak milion dolarów, nie dziwne, że to jedyne perfumy, których używa brytyjska królowa. 
6. Coś co lśni: Bardzo lubię balsamy z drobinkami, które ładnie odbijają się w ciepłym świetle świec (patrz wyżej). Latem świetnie komponują się z opalenizną, dlatego używam ich zawsze wtedy, kiedy chcę poprawić sobie humor. Moja tegoroczna wersja to „Red” – przepięknie pachnący spray od Bath and Body Works. 
7. Kolor ust: Oczywiście, że czerwony. Jeśli chcecie zaszaleć: w tym roku im ciemniejsze usta, tym lepiej. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonane, zajrzyjcie do mojego postu o ustach w kolorze wina, jest w czym wybierać. 
8. Do wypicia: Champagne, please! O ile w czasie Wigilii nie piję alkoholu, o tyle w drugi dzień świąt już go sobie nie odmawiam. Na co dzień rozgrzewa mnie najsłodsze grzane wino, jakie tylko jestem w stanie przygotować, ale od święta wybieram klasycznego, wytrawnego szampana z dużą ilością bąbelków.  Pycha!;)

————W e s o ł y c h  Ś w i ą t————

Moda

Helmut Lang Pre-Fall 2013

12/20/2012
Istnieje pewna grupa ubrań, które na zdjęciach i „na żywo” prezentują się fenomenalnie. I druga grupa, gdzie ubrania wyglądają super, ale w rękach zamieniają się w kawałek smutnej szmatki. Dawno temu, kiedy mieszkałam na południu Europy, w centrum miasta znajdował się bardzo przyjemny i drogi sklep – Video Look. Oprócz ubrań od włoskich projektantów (od mojego absolutnie ukochanego Emilio Pucci, przez Moschino, Versus by Versace po D&G) można było tam również przymierzyć ubrania od Stelli McCartney i Burberry. Gdzieniegdzie wisiały samotne egzemplarze od Mulberry i duetu Victor&Rolf. Chodziłam do Video Look głównie oglądać i wzdychać (dwa razy udało mi się nawet coś kupić w czasie wyprzedaży). W każdym razie: nigdy nie mogłam przyczepić się do jakości tych ubrań. Największym zaskoczeniem była dla mnie owocowa, letnia kolekcja od Stelli i ubrania sygnowane nazwiskiem Helmuta Langa. Ta pierwsza zrobiła ubrania z miękkiego, lekkiego elastanu połączonego z bawełną organiczną (a nie z poliestru jak początkowo myślałam). Lang postawił na zwiewne materiały, satynę, jedwab, szyfon, cienką bawełnę, len – wszystkie subtelnie wykończone, bez nitek, bez poprutych szwów, bez nieprzyjemnych szorstkości.

I teraz ten sam Lang wraca z kolekcją zwiastującą przyszłą jesień. Wychodzimy od kolorów nawiązujących do lata (materiały przypominają typowy, popielaty len), aby przez miękkie gradienty przejść do smolistej czerni. Czerń jest u Langa przyjemnym dopełnieniem geometrycznych, prostych linii, zwiewnych wstawek, satynowych koszul, skórzanych kamizelek. Bardzo chciałabym je dotknąć, ale czy gdziekolwiek w Polsce byłoby to możliwe? Wątpię. Na sam koniec jeszcze jedna uwaga – buty. W kolekcjach resortowych i wczesnojesiennych zwykle nie zwracam na nie uwagi. Czasem wpadną mi w oko kozaki z szeroką cholewą, albo coś na koturnach. Szpilki i botki u Langa są fantastyczne. Idealnie dopełniają surową i dość ciężką stylizację. Proste, klasyczne, efektowne. Zdecydowanie lubię to!

Foto via Vogue.co.uk. 
Moda, Wnętrza

Shoe Lover

12/18/2012
Jo, Dunka i złotnik w jednym, połówka artystycznego duetu Line&Jo ma niesamowite mieszkanie. Tak niesamowite, że nie jestem w stanie nic o nim napisać. 
Przede wszystkim popatrzcie na zdjęcia: nie ma tam typowych ujęć z magazynów i stron wnętrzarskich, nie ma salonu do podziwiania, sypialni i kuchni; nie ma jak skrytykować łazienkę, ani wąski przedpokój. Jest za to coś bliskiego sercu każdej kobiety – buty. Odgrywają tutaj główną rolę. Na (prawie) każdym zdjęciu dumnie prezentują się ustawione obok luksusowych perfum, portretów rodzinnych, lamp i rzeźb, na tle przestronnych okien, czasem pozostawione same sobie, ot tak, obok drewnianego fotela. Wśród tych cichych bohaterów być może rozpoznacie buty od Charlesa Philipa, szpilki od Jimmy Choo czy Jerome C. Rousseau. Stoją tam sobie niczym figurka postawiona na komodzie, takie samotne i…kuszą. A może wcale ich nie zauważacie? Zresztą, przekonajcie się same:) 

Foto via emmas.blogg.se