Wnętrza

Monstera deliciosa

10/16/2012
Zauważyliście, że w większości mieszkań, które pokazuję na tym blogu nie ma kwiatów? Jest to całkiem oczywiste, jeśli uzmysłowimy sobie, że to głównie oferty agencji nieruchomości i właściciele pozostawili tylko najważniejsze elementy. Elementy, bez których mieszkanie straciłoby swój komercyjny charakter. Kupujący musi przecież zawiesić na czymś oko. Z poniższym mieszkaniem jest nieco inaczej. Przede wszystkim znajdziecie tu nad wyraz dużo zieleni idealnie wkomponowanej w białe tło. Miłym zaskoczeniem jest też eklektyczna kolekcja krzeseł w salonie: stołek lekarski, drewniana ławka, krzesło z Ikei, w końcu stołki barowe (rzecz jasna białe) i kilka klasyków w kolorze ciemnego drewna. Do jadalni bezpośrednio przylega niewielki kącik wypoczynkowy. W kąciku – półki z książkami, wygodny fotel z futrzaną narzutą, manekin, miękka, skórzana pufa. Lekkości wnętrzu nadają dodatkowo lustra i śnieżnobiała zasłona. W podobnym stylu urządzono niewielką sypialnię. W przedpokoju zaskakuje czarna kolekcja ramek. 50 metrów kwadratowych urządzono prosto i z klasą. Chciałabym napisać, że każdy z nas powinien co jakiś czas kupować kwiaty do mieszkania, że bez kwiatów każdemu wnętrzu czegoś brakuje, ale nie napiszę tego, bo przecież to oczywiste, prawda?

Wśród kwiatów doniczkowych, na powyższych zdjęciach, znalazł się jeden z moich ulubionych: monstera dziurawa. Roślina ma duże, sercokształtne, głęboko powycinane liście w kolorze głębokiej zieleni. Ponoć jej owoce są jadalne i smakują jak ananas (nie wiem, nie próbowałam). Oprócz monstery to palma jest jedną z najpiękniejszych i największych roślin do dekoracji wnętrz. I ona własnie, niepozorna, zwyczajna, kojarząca nam się raczej z hawajską koszulą na mało zadbanym, włochatym torsie, niż z dystyngowaną ozdobą, pojawiła się w jednej z moich ulubionych, letnich kolekcji. Dries Van Noten wkomponował ją w holenderskie pejzaże i kwitnące gałęzie wiśni. Wygląda spektakularnie i bardzo szlachetnie.

Szpilki inspirowane pokazem: 1. Steve Madden, 2. D&G, 3. Giuseppe Zanotti. 

Foto: Stadhem/vogue.it
Moda

Miss Crabb

10/04/2012
Najnowszą kolekcję Miss Crabb odkryłam, jak zwykle, przez przypadek. Od razu wpadły mi w oko miękkie plisy, przyjemne jesienne kolory (w tym absolutny hit tego sezonu – bordo) i proste formy (koszula a la sukienka? – czemu by nie!). Nie jest to zwykła, banalna kolekcja jakich wiele w sieci. Uwielbiam obszerne ubrania, ale nie lubię kiedy powodują, że wygląda się w nich niczym ludzik Michelin. Te od Miss Crabb wydają się być idealne i nieprzekombinowane. Napompowana forma ramion idealnie kontrastuje się miękkimi materiałami i dziewczęcym krojem sukienek. Jeśli forma jest nazbyt duża, projektantka łagodzi ją poprzez dodanie niewielkiego, cienkiego paska w stonowanym kolorze, lub fantazyjnego wiazania. Proste i działa. Kolekcja Kristine Crabb jest dostępna w sieci i w jej sklepie stacjonarnym…w Nowej Zelandii, niestety:( Jak Wam się podoba? 

Foto: Miss Crabb
Uroda

Red Wine Lips

09/30/2012
Ciemne, prawdziwie gotyckie usta w odcieniach jeżyn, dojrzałych malin, czereśni i mocnego, wytrawnego wina mają zawojować nadchodzącą jesień. Na razie zawojowały mój folder z inspiracjami. Wyglądają naprawdę spektakularnie i szlachetnie. Pojawiły się na większości pokazów na nadchodzący sezon. Podczas gdy modelki włoskiej marki Bottega Veneta miały na sobie jej idealną, matową wersję, Gucci zaproponował atłasowy burgund idealnie odbijający światło. Jedyny minus – aplikacja. Usta w kolorze wina wymagają precyzyjnego nałożenia, dla mało wprawionej ręki mogą stać się prawdziwym utrapieniem. Dlatego osobiście pozostanę przy mojej ulubionej fuksji, a ciemny burgund zarezerwuję dla kieliszka dobrego Cabernet Sauvignon.
1. Sephora; 2. Chanel Rouge Allure; 3. Armani Beauty Rogue nr 400 – Red Carpet; 4. Mac X Azaelia Banks Yung Rapunxel; 5. Clarins Rouge Prodige; 6. Yves Saint Laurent Rouge Pur Couture nr 32 – Pourpre Carmin; 7. Revlon Super Lustrous; 8. Hourglass Femme Rogue Velvet Creme Lipstick in Nocturnal.
Moda

09/26/2012

Jesienne botki w wersji brązowej już się na blogu pojawiły. Teraz pora na coś dla fanów bardziej mrocznych klimatów. Zaglądając do mojej szafki na buty widzę tam: dwie pary czarnych szpilek, jedną parę czarnych „kopytek” (to te gigantyczne koturny, modne chyba rok i dwa lata temu) i jedną parę czarnych botków marki Vagabond. Na tym kończą się moje czarne, jesienne buty. Dawno, dawno temu, za całe 14 Euro, kupiłam na rynku w Padwie biker boots. Zrobione były z najlepszej jakości plastiku i przetrwały na mojej stopie aż trzy miesiące. Były wygodne, ale sztuczne materiały i moja stopa nie polubiły się. A co marzy mi się tej jesieni? Najbardziej podobają mi się buty na ząbkowanej (niczym opony w traktorze) podeszwie, na przyjemnym, niezbyt wysokim, dobrze wyważonym obcasie. Niestety, nie jest wcale tak łatwo je znaleźć. Na pewno pozostanę przy klasycznych koturnach (te ze zdjęcia, marki Vagabond, wydają się mieć idealną wysokość). Nieodłącznym elementem jesieni (o czym pisałam kilka dni temu) są też klasyczne botki. I tutaj prym pierwszeństwa (oprócz osławionej Isabel M.) wiedzie marka Ash. Przyznaję, buty nie należą do najtańszych, ale wybór fasonów i wzorów w obecnej kolekcji jest imponujący. Cóż, teraz pozostaje tylko obrobić najbliższy bank i kupować, kupować, kupować…:) 
1. Klasyczne botki, inspirowane stylem kowbojskim, najwierniejsza kopia botków od Isabel Marant – Ash; 2. Wersja dla fanów ćwieków i stylu rockowego – Bullboxer; 3. I dowód na to, że na koturnie też może być klasycznie – Vagabond