Nie wiem czy wypada przyznawać się na blogu o modzie, że rzadko kiedy dopadają mnie odzieżowe obsesje. Tak, mam w szafie botki a la Marant, mam parkę w militarnym stylu i pięć par kurtek skórzanych, ale nigy nie były one obiektem obsesyjnego pożądania, jak to się czesto w blogerskim światku zdarza. Jest wiele ubrań, torebek i butów, które chciałabym mieć, ale (jeśli dobrze by się im przyjrzeć) żadne z nich nie jest tym szczytem „must have”. Im jestem starsza, tym częściej poszukuję w ubraniach wygody, dobrych jakościowo materiałów i uniwersalności. Ciuch ma być dobrze skrojony, przyjemny w dotyku i pasować zawsze i wszędzie. Nierealne? Ależ skąd! Wszystko zależy od tego w jaki sposób będziemy budowali swoją garderobę. Po macoszemu, impulsywnie i bezsensownie, czy rozważnie, starannie i w zgodzie z własnym stylem i poczuciem estetyki. Całkiem niedawno, fantatstyczny tekst popełniła na ten temat Asia Styledigger i nie pozostaje mi nic innego jak się z nim zgodzić. Asia napisała też, że czasem zdarzają się jej nieplanowany nabytki, że kupuje coś co po prostu jej się podoba, albo pasuje idealnie. Dla mnie tym nabytkiem muszą być w tym sezonie ubrania z brokatem i cekinami. Te duże i te małe, te kolorowe i monochromatyczne. Oszalałam na ich punkcie i trochę mi wstyd, że taka opanowana babka jak ja poddała się temu głupiemu trendowi z taką łatwością. Poniżej kilka moich inspiracji cekinowych. Jak widzicie w tym sezonie świeci się wszystko: sukienki, bluzki i spodnie, buty, paznokcie, a nawet brwi. Świat zwariował na punkcie świecidełek, teraz pora na mnie.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z mojego pinteresta/ srebrne buty to najnowsza kolekcja marki Buffalo.