Zastanawialiście się kiedyś, czemu dany trend się przyjmuje, a kiedy indziej omijamy go szerokim łukiem? Odpowiedź jest banalna – bo się nie podoba, bo do czego to nosić, z czym to zestawić?! Zostawiacie go wielkim kreatorom i stylistom, albo takim freakom modowym jak ja, który w końcu opisze go na swoim blogu. Powzdychamy, powzdychamy i zapomnimy. Jaką wartość ma taki trend? Dla mnie osobiście, bardzo dużą. Nic tak nie rozwija wyobraźni jak najbardziej oryginalne propozycje projektantów, nawet te, których pozornie nigdy nie założymy. Dziwaczne połączenia kolorów, niezwykłe formy, bajkowe wzory i pomysł pozwalają nam na znalezienie w gąszczu propozycji właśnie tę, która zawita w naszej szafie na dłużej. Bardzo chciałabym, żeby kilka elementów z letniej kolekcji marki Preen przeniknęło do mojej szafy. Szukałam substytutów, ale to właśnie ten trend, który nie podchwyciła wymagająca ulica, którego nie skopiowała Zara ani H&M. Piksele to trudny wzór, który bardzo szybko może się znudzić i wylądować na dnie szafy, ukryty pod stertą innych ubrań. Zakładam, że mogłabym zrobić go sama (nadruk na koszulce?), ale czy wyglądałby on tak samo dobrze, jak ten zaprojektowany przez duet Preen – Theę Bregazzi i Justina Thorntona? Wątpię!
Foto: vogue.it