Moda

Birkenstock

04/24/2012
Zanim pojawią się posty związane z łódzkim Tygodniem Mody, możecie mi Drodzy Czytelnicy doradzić w pewnej palącej kwestii. Weekend majowy (przynajmniej w Warszawie) zapowiada się ciepły i słoneczny. Od dłuższego czasu myślę o prostych sandałach przypominających te, które ma w swojej ofercie firmy ortopedyczne. Niejednego przebiegnie dreszcz na myśl o topornych klapkach, czy chodakach a la Holenderka, ale sandały Birkenstock są inne, a moje stopy specyficzne. Myśląc o minusach: zbyt duże podobieństwo do innej, niemieckiej marki (której nazwa zaczyna się na literkę S), za mało prostych fasonów (bez typowych dla japonek elementów między palcami) i za dużo klapek (cały czas mam wrażenie, że mi spadną). W celu zweryfikowania powyższych udałam się do jednego z warszawskich sklepów celem przymierzenia wymarzonej pary. W ciągu 15 minut próbowania, uciskania, gniecenia i głaskania muszę powiedzieć, że spodobały mi się. Skóra jest miękka, ale elastyczna; fason zgrabny, klapek chyba nieźle trzyma się stopy. Ponoć służą długo, a odpowiednio eksploatowane (nienoszone?:) – wytrzymają nawet kilka sezonów. Birkenstock to marka z wieloletnią tradycją (powstała w 1774 roku!). Uwielbiają je siostry Olsen, Heidi Klum zaprojektowała dla Birkenstock mini-kolekcję, nosi je Drew Barrymore i Julianne Moore. W czym więc tkwi problem? Zastanawiam się czy chwilowy zachwyt jest słuszny i po kilku dniach nie okaże się, że sandały obcierają? Czy ktoś z Was miał je w swojej kolekcji, wie jak naprawdę zachowują się na stopie? No i…czy sami skusilibyście się na parę butów Birkenstock?
Moda

Chin…Chinos!

04/16/2012
Dawno, dawno temu, w odległej Galaktyce…tak powinien zaczynać się ten post, bo to o czym chcę dziś napisać od 2008 roku było na mojej liście pragnień i życzeń. Było, a ziściło się dokładnie w zeszłym tygodniu, po 4 latach. Jak to zazwyczaj bywa, gdzieś w blogosferze pojawił się trend na spodnie w kolorze piaskowym, potocznie nazywanymi chinosami (nie mylić z chipsami). Potem zobaczyłam kilka stylizacji, w tym jedną na (już nie istniejącym) Lookbook’u Harel, i tak modowe ziarno zostało zasiane. Ja po prostu musiałam je mieć. Głupia! – pomyślicie. Co roku kilka dużych sklepów przebiera w nie manekiny, kuszą cenami i kolorami. Przymierzałam je wszystkie i żadna para nie pasowała. Cóż – myślałam – to nie fason dla mnie; biodra nie takie jak trzeba, uda za chude, łydki za grube. Wzdychałam do zdjęć Anji Rubik z katalogu H&M i skrycie marzyłam o idealnych chinosach. I tak to zazwyczaj jest, Drodzy Czytelnicy, że kiedy nie ma już żadnej nadziei pojawia się na Waszej drodze sklep Zara. Pojawił się też na mojej. Wyszłam z dwoma parami, bo jeszcze wszystkie wykupią, będę żałować. Poniżej moja szanowna osoba w tych wymarzonych, wyproszonych (trochę też, bo rozmiar musiała szukać mi miła pani ekspedientka) chinosach. I co z tego, że trochę wiszą, a ja mam minę nie tęgą. Wierzcie mi – noszą się świetnie!

…i jeszcze coś dla fanów Michaela Jacksona (no, powiedzmy:))
Spodnie i skórzana kurtka – Zara; koszula – Promod; torbaDavid Jones
buty – Everest.

foto: Mikołaj

Moda

Love of the week: Pretty Ballerinas!

04/11/2012
Baletki maja tyleż fanów, co wrogów. Dla jednych to absolutny hit wiosny, kiedy na sandały jeszcze za wcześnie, a nie koniecznie chce się biegać w szpilkach; dla innych to kwintesencja tego co niezgrabne i dziecinne. Dla mnie balerinki są przyjemną alternatywą dla butów na koturnie i trampek. Ot, taki sprawdzony i wygodny fason. Noszę je od lat i właściwie do wszystkiego: spodni rurek, spódnic, sukienek, szortów. Baletki nieodłącznie kojarzone są z Brigitte Bardot i Audrey Hepburn (miała je na sobie w większości filmów, w których grała). Klasyczne baletki są miękkie i idealnie przylegają do stopy, dodatkowo – niczym klasyczne czeszki – podtrzymują stopę gumką. Moje wymarzone przypominają te najbardziej znane, trochę „kapciowate„, proste, idealnie płaskie, bez zbędnych ozdób, czasem z niewielką, delikatną kokardką. Trudno znaleźć perfekcyjne buty wykonane z delikatnej skóry, która nie obciera stopy. Może w tym sezonie uda mi się zapolować na coś zbliżonego do ideału? 🙂 Poniżej kilka znanych z widzenia twarzy w wersji a’ la baletnica i kilka modeli Pretty Ballerinas, najbardziej znanej marki płaskich butów na świecie.
Na zdjęciu między baletkami boska Brigitte Bardot. Jako była baletnica szukała wygodnych butów, które mogłaby nosić na co dzień. Rose Repetto stworzyła dla niej parę idealną – płaskie buty, które nazwała baletkami. To właśnie w czerwonej, najbardziej klasycznej wersji wystąpiła w filmie „I Bóg stworzył kobietę”.  To się nazywa bycie trendsetterką! 🙂
Foto: vogue.it / spartoo.pl
Wnętrza

Hello, Vanessa!

04/09/2012
Wielkanoc i wiosenna aura (ok, bardziej zimowa, ale trzeba się jakoś tłumaczyć:)) przywróciły mi apetyt na nowy szablon na blogu. Tak, tak, zmieniałam go już wielokrotnie, ale odświeżonego layout’u nigdy dość. Tym razem uporałam się z nim szybciej, a zmiany w HTML’u poszły jak z płatka. Czy pisanie postów przyjdzie mi teraz z łatwością i bez ociągania się? – czas pokaże.
Od kilku tygodni, bez powodzenia, szukałam ciekawych wnętrz należących do projektantów. Nie przepadam za wszechobecny przepychem, nie lubię wystylizowanych do granic możliwości mieszkań, które wyglądają tak, jakby nikt w nich nie mieszkał (bo się nie da!), a właściciel zapraszał tam tylko dziennikarzy i fotografów magazynów wnętrzarskich. Mieszkanie należące do francuskiej projektantki Vanessy Bruno należy do tych ciepłych, prawdziwie rodzinnych, klasycznych wnętrz. I najważniejsze: idealnie odzwierciedla styl właścicielki.
Kamienicę wybudowano w 1650 roku. Wracając z polowania Król Słońce – Ludwik XIV – zwykł w niej odpoczywać w drodze do pałacu. Vanessa zmieniła pierwotny układ mieszkania. Wyburzyła ściany między kuchnią przedpokojem i salonem. Projektantka na każdym kroku potwierdza, że uwielbia przestrzeń i światło. I faktycznie, prawie na każdym zdjęciu zobaczycie przebijające się słońce, docierające tam dzięki dużym, przeszklonym oknom. Malowane drewno łączy się tu z surowym betonem; ciężkie belki sufitu nie wydają się już tak przytłaczające dzięki idealnie białym ścianom. Metalowe dodatki napotykają na swojej drodze delikatne, miękkie tkaniny w pastelowych kolorach. Te ostatnie królują niepodzielnie w całym wnętrzu: pudrowy róż, beż, jasna zieleń i rozbielony fiolet są dla Vanessy inspiracją również podczas tworzenia kolekcji jej ubrań. To jedno z najbardziej kobiecych mieszkań, jakie ostatnio widziałam. Styl vintage idealnie wpleciony w artystyczne, nowoczesne wzornictwo i kobiece detale sprawiają, że mam ochotę na urządzenie swoich czterech ścian w podobnym stylu. Tylko, czy będzie ono wtedy odzwierciedlało moją osobowość? Trudno powiedzieć:)

 

 

 

 

 

Vanessa Bruno urodziła się i wychowywała we Francji. Jej matka jest byłą duńską modelką, która w latach 60-tych pracowała w Paryżu, obecnie mieszka na południu Francji. Ojciec projektantki jest Włochem i przyczynił się do powstania takich domów mody jak Emmanuelle Khanh i Cacharel. Moda towarzyszyła Vanessie od dzieciństwa. W 1990 roku otworzyła swój pierwszy butki w Japonii; dzisiaj ma ich kilkadziesiąt, rozsianych po całym świecie.
Vanessa Bruno S/S 2012

Foto: Brigitte Wolfgang Drejer & Vogue.it