„Festina Lente” – spiesz się powoli, mawiał cesarz Oktawian August. Faktycznie, nie musiał się zbytnio spieszyć; zakładam, że nikt go nie poganiał, ani tym bardziej nie nosił ze sobą zegarka. Jednak gdyby nosił, spojrzałby przychylnym wzrokiem na markę Lazy Cutie, która w swojej maksymie nawiązuje do tego słynnego, antycznego powiedzenia. Już pierwsze spojrzenie na te małe dzieła sztuki przenosi nas w jakiś bajkowy, nierealny świat złożony ze wskazówek zegara i ferii fantastycznych barw. Brakuje tylko królika z melonikiem i Alicji z Krainy Czarów. Nie dajcie się zwieść jednak tej sielance, bo zegarki Agaty Pilip, graficzki czuwającej nad projektami, idealnie wpisują się to otaczającą nas rzeczywistość. Lazy Cutie powstało z myślą o tych, którzy zmęczeni wiecznym zaglądaniem do swojego telefonu, w celu sprawdzenia godziny, chcą celebrować każdą upływającą minutę w towarzystwie czegoś miłego i estetycznego na nadgarstku. I faktycznie, dostają to co w zegarkach podoba mi się najbardziej: prostą formę i ten detal, który sprawia, że nie sposób oderwać od nich oczu. Wielobarwne, wyniosłe flamingi, jeleń wśród kniei, robaczki świętojańskie grają tutaj pierwsze skrzypce i zerkają na nas z tarczy idealnie białych zegarków. „Ispiracją dla pierwszej kolekcji była dla mnie poetyka przyrody” – mówi Agata. „Lazy Cutie zrodziło się z czystej przyjemności tworzenia. Już od jakiegoś czasu miałam obsesję na punkcie prostych, plastikowych zegarków i pomyślałam, że mogłyby być świetnym nośnikiem dla moich prac” – dodaje. Poezja i prostota – dwa słowa, które najlepiej opisują tę niezwykłą biżuterię. Zegarki tu już nie tylko dodatek do ubioru, to nie tylko praktyczny przedmiot, ale przede wszystkim małe dzieło sztuki do noszenia na co dzień. Lazy Cutie jest tego najlepszym przykładem:)
Zegarki produkowane w mini-seriach 100 sztuk, możecie kupić na stronie www.lazycutie.com i shwrm.pl Więcej informacji znajdziecie na facebooku marki.