Moda

Fashion Inspiration: White Blazer

02/13/2012
Nie ma to jak zajrzeć w ostatnim tygodniu wyprzedaży do Zary i znaleźć tam żakiet, który jest klasyczny, a jego zakup nie nadwyręży zbytnio domowego budżetu. Po raz pierwszy zobaczyłam go na blogu Plenty of Hangers, potem zapomniałam, aż w końcu wspomniana wizyta w sieciówce z łatwością odświeżyła mi pamięć. Kurtka jest nieco dłuższa niż typowa marynarka, zdecydowanie bardziej obszerna, o kroju przypominającym te charakterystyczne dla lat 80′. Ma jednak jeden plus o którym nie sposób zapomnieć: pasuje do wszystkiego. Jeszcze zanim dotarłam do kasy w myślach układałam możliwe połączenia, które mogłabym wykorzystać nadchodzącej wiosny. 
Pozornie nie tak łatwo znaleźć białe (lub kremowe) marynarki na blogach z modą uliczną. O ile blogerki, które pokazują własne stylizacje są bardziej prężne i z chęcią prezentują się w jasnych kurtkach {12, 3, 4}, o tyle w przemyśle modowym dominuje jej zupełne przeciwieństwo – czerń. Może to ze względów  praktycznych? Biel niestety nie należy do najprostszych w utrzymaniu. Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się wyszukać w czeluści internetu i trzy zestawy z białymi marynarkami w różnym stylu. Osobiście wybieram ten w wersji czarno – białej z nieśmiertelnym klasykiem od Calvina Kleina. To pozornie banalne połączenie sprawdza się zawsze, a inspiracją do jego stworzenia była stylizacja Kate Moss. Jak Wam się podoba? 

1. Biała marynarka – Bec & Bridge; 2. srebrny pasekCynthia Rowley; 3. spódniczka z motywem samochodu Mini i palm – Paul by Paul Smith; 4. torba z frędzlami – Marc Jacobs; 5. srebrne botkiGiuseppe Zanotti; 6. jedwabny topOTTE; 7. rajstopy w prążki – Calzedonia.

1. Biała marynarka z szarfą –  Hussein Chalayan; 2. botki na obcasie – Modekungen; 3. zielone dżinsyJ.Brand; 4. torebka ze skóry – Diane von Funstenberg; 5. koszulka z wąsami – Wildfox; 6. naszyjniknOir; 7. skórzany pasek ze złotą klamrą – Diane von Furstenberg

1. Klasyczna biała marynarka – Calvin Klein; 2. srebrna torebkaMarc Jacobs; 3. szpilki z zamszu – Zara; 4. kolczyki w kształcie gwiazdek – Vintage; 5. proste dżinsy – CheapMonday; 6. topT by Alexander Wang; 7. zegarek Toy Watch
Foto: CarolinesMode/ Gastro Chic/ WhoWhatWear/ StyleSight/ zestawy: polyvore by me. 
Dobre bo polskie, Wnętrza

Yellow

02/11/2012

Pamiętacie pewien łódzki antykwariat w kolorze limonkowym projektu Agaty Maciejewskiej (publiczności blogowej znanej również pod pseudonimem Agatiszka) i Jana Katyszewskiego ze studia Hokum? Tym razem para architektów powraca z równie energetycznym wnętrzem potwierdzającym, że w Polce potrafimy i chcemy ładnie mieszkać. Dzisiejsze miejsce akcji to ponad stuletnia kamienica znajdująca się w samym sercu Łodzi, na ulicy Piotrkowskiej. Właściciele, młoda para i kot, do zaadoptowania mieli dość niefortunnie zaprojektowane lokum. Kuchnia, która dzisiaj otwiera się na salon, była kiedyś długim korytarzem oświetlonym tylko oknem świetlika. Urządzono ją w prostym stylu, tak, żeby wydawała się być integralną częścią tego przestronnego pomieszczenia. Piec ukryto w szafce, po której można pisać kredą. Na co dzień służy więc jako idealne miejsce do zapisywania przepisów kulinarnych.

Wejścia do salonu strzeże pokaźny stół (właściciele cenią sobie życie kuchenne i wspólne gotowanie z przyjaciółmi) z krzesłami z odzysku pomalowanymi na różne kolory. Miejsce znalazły tu też kanapa i zasłony w kolorze czarnym, miejsce do pracy, plakaty filmowe (Pani domu kocha czeskie kino), pokaźna kolekcja gier komputerowych (należą do Pana domu, podobnie jak komiksowe rysunki umieszczone nad blatem kuchennym) i moje ukochane wiszące żarówki, które można zgrabnie przewieszać z miejsca na miejsce, bo architekci zadbali o dodatkowe haki. Jednak to co czyni to miejsce wyjątkowym to żółty, słoneczny sufit, zaprojektowany na przekór tradycyjnym, polskim wnętrzom. Tym razem to on gra tu pierwsze skrzypce, idealnie kontrastuje się z białymi ścianami i czarnymi zasłonami. Sufit jest jedyny w swoim rodzaju, bo oryginalny, odrestaurowany, z zachowaną dekoracją. Prawdziwy rarytas! Podobnie jak pierwsze danie, które właścicielka zaserwowała swoim gościom w odnowionym mieszkaniu, najbardziej  żółte z dań – jajecznicę:) W takim miejscu musiała smakować wyśmienicie!

Foto dzięki uprzejmości Hokum Architekci
Moda

Peplum

02/09/2012
Jak to się stało, że w języku angielskim słowo peplum zaczęło określać tę rozkloszowaną część bluzki doszytą w talii, którą u nas nazywa się (bardzo ładnie zresztą) baskinką, nie wiedzą zapewne najstarsi mieszkańcy kraju nad Tamizą. Prawdziwe, greckie peplum, które pojawiło się najprawdopodobniej w czasach Homera, było niczym innym jak udrapowanym, długim płatem materiału spinanym fibulami (zapinkami) na wysokości ramion i paskiem w talii. Z obecnym stanem rzeczy nie mają więc nic wspólnego. Zostawimy jednak temat nazewnictwa (o którym jeszcze niedawno pisała na swoim bogu Venila) i zajmijmy się tym co najważniejsze, królową wiosenno – letnich wybiegów – baskinką. Gdzie jej nie ma?! W wersji futurystycznej, silnie odcinając się od reszty stylizacji pojawiła się u Very Wang, Celine i Dries Van Noten; jako czarna dama królowała podczas pokazu Givenchy i Marchesy; romantyczne oblicze pokazała u Niny Ricci, Jasona Wu i Alexandra McQueena a to najbardziej ujarzmione, w wydaniu codziennym znajdziemy w projektach Marca Jacobsa, Zaca Posena i…Diora. Baskinka to hit wybiegów, pasuje do ołówkowych spódnic, długich, wąskich sukienek, spodni cygaretek, klasycznych jeansów i szortów. O ile w Zarze jeszcze nie wpadły mi w oko, o tyle kilka modeli (dość sztywnych i futurystycznych właśnie) pojawiło się już w wiosennej kolekcji H&M. Nie zdziwi Was zapewne, że skusiłam się na jedną z nich i teraz czekam na lepszy moment, żeby dumnie się w niej zaprezentować. Oby do wiosny!:)


Moda

Ash Boots

02/08/2012
Betty, Bobby i Willow to nazwy, które z dnia na dzień stają się co raz bardziej pożądane w małym świecie blogerów modowych. To imiona, które nadała swoim najnowszym butom projektantka Isabel Marant. Te pokaźne, wysokie trampki z ukrytym wewnątrz obcasem, w chwili obecnej niedostępne są już w większości sklepów internetowych (net-a-porter od kilku tygodni świeci pustkami), a jakiekolwiek ich pojawienie się w blogosferze niesie za sobą setki komentarzy (głównie tych z serii „wzdychająco – proszących”). Kiedy napisała o nich Harel wiedziałam, że wcześniej czy później muszą trafić w moje ręce. Wszystkich tych, którym cena 450 – 500 Euro spędza sen z powiek, mogę pocieszyć, że z łatwością znajdą (również w sklepach stacjonarnych) tańsze, całkiem udane trampki inspirowane modelem Willow. Jedną z takich inspiracji są z pewnością buty marki Ash. Każda z poniższych wersji ma coś w sobie. Wyglądają też na zgrabniejsze i stosunkowo niższe niż oryginał francuskiej projektantki. Jak Wam się podobają? 
1. Ash Cool Bis na grubszej podeszwie; 
2. Ash Bowie w pomarańczowym kolorze, dla odważnych:) 
3. Ash Birdy w wersji zamszowej; 
4. Ash Bowie ze skóry w klasycznej bieli. 
Foto: Spartoo.