Moda

Peplum

02/09/2012
Jak to się stało, że w języku angielskim słowo peplum zaczęło określać tę rozkloszowaną część bluzki doszytą w talii, którą u nas nazywa się (bardzo ładnie zresztą) baskinką, nie wiedzą zapewne najstarsi mieszkańcy kraju nad Tamizą. Prawdziwe, greckie peplum, które pojawiło się najprawdopodobniej w czasach Homera, było niczym innym jak udrapowanym, długim płatem materiału spinanym fibulami (zapinkami) na wysokości ramion i paskiem w talii. Z obecnym stanem rzeczy nie mają więc nic wspólnego. Zostawimy jednak temat nazewnictwa (o którym jeszcze niedawno pisała na swoim bogu Venila) i zajmijmy się tym co najważniejsze, królową wiosenno – letnich wybiegów – baskinką. Gdzie jej nie ma?! W wersji futurystycznej, silnie odcinając się od reszty stylizacji pojawiła się u Very Wang, Celine i Dries Van Noten; jako czarna dama królowała podczas pokazu Givenchy i Marchesy; romantyczne oblicze pokazała u Niny Ricci, Jasona Wu i Alexandra McQueena a to najbardziej ujarzmione, w wydaniu codziennym znajdziemy w projektach Marca Jacobsa, Zaca Posena i…Diora. Baskinka to hit wybiegów, pasuje do ołówkowych spódnic, długich, wąskich sukienek, spodni cygaretek, klasycznych jeansów i szortów. O ile w Zarze jeszcze nie wpadły mi w oko, o tyle kilka modeli (dość sztywnych i futurystycznych właśnie) pojawiło się już w wiosennej kolekcji H&M. Nie zdziwi Was zapewne, że skusiłam się na jedną z nich i teraz czekam na lepszy moment, żeby dumnie się w niej zaprezentować. Oby do wiosny!:)


Moda

Ash Boots

02/08/2012
Betty, Bobby i Willow to nazwy, które z dnia na dzień stają się co raz bardziej pożądane w małym świecie blogerów modowych. To imiona, które nadała swoim najnowszym butom projektantka Isabel Marant. Te pokaźne, wysokie trampki z ukrytym wewnątrz obcasem, w chwili obecnej niedostępne są już w większości sklepów internetowych (net-a-porter od kilku tygodni świeci pustkami), a jakiekolwiek ich pojawienie się w blogosferze niesie za sobą setki komentarzy (głównie tych z serii „wzdychająco – proszących”). Kiedy napisała o nich Harel wiedziałam, że wcześniej czy później muszą trafić w moje ręce. Wszystkich tych, którym cena 450 – 500 Euro spędza sen z powiek, mogę pocieszyć, że z łatwością znajdą (również w sklepach stacjonarnych) tańsze, całkiem udane trampki inspirowane modelem Willow. Jedną z takich inspiracji są z pewnością buty marki Ash. Każda z poniższych wersji ma coś w sobie. Wyglądają też na zgrabniejsze i stosunkowo niższe niż oryginał francuskiej projektantki. Jak Wam się podobają? 
1. Ash Cool Bis na grubszej podeszwie; 
2. Ash Bowie w pomarańczowym kolorze, dla odważnych:) 
3. Ash Birdy w wersji zamszowej; 
4. Ash Bowie ze skóry w klasycznej bieli. 
Foto: Spartoo.
Dobre bo polskie, Moda

Fashion Week Poland #4: OFF S/S 2012

02/07/2012
W przededniu Nowojorskiego Tygodnia Mody przypomniało mi się, że wszak nasze rodzime poletko nie zostało przez mnie dostatecznie przeanalizowane. Wiosna ponoć już co raz bliżej, czemu więc nie skupić się na propozycjach od polskich projektantów, zanim zaleje nas fala inspiracji na sezon jesienno – zimowy 2012/13.  Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak pokazać Wam kilka najlepszych moim zdaniem pokazów z Alei Debiutantów, o ile w ogóle można tak nazwać część Offową. Utarło się już w środowisku bywalców Łódzkiego Tygodnia Mody (przynajmniej tych skupionych głównie na ubraniach niż na przechadzaniu się w kuluarach), że Off-y są o wiele bardziej twórcze i inspirujące niż nie jeden pokaz „zasłużonego” projektanta. Takim przykładem jest z pewnością kolekcja Olgi Szynkarczuk. Po raz pierwszy przeczytałam o niej na blogu Banany w związku z kolekcją inspirowaną góralszczyzną. Tym razem Szynkarczuk odchodzi od narodowych inspiracji na rzecz soczystego futuryzmu. Ażurowe wycięcia, neonowa zieleń, mocne, charakterystyczne kroje, jakby zainspirowane bajkową Matplanetą, wysokie, ultrakrótkie szorty, fikuśne wycięcia i prześwity. Wszystko przełamane typową, ale w tym wypadku pasującą idealnie, czernią. To jedna z niewielu naprawdę spójnych kolekcji, dopiętych na ostatni guzik. Nie wiem czy założyłabym wszystko, ale z ogromną przyjemnością oglądałam cały pokaz, a każda sylwetka okazywała się miłym zaskoczeniem. Brawo!Cała kolekcja tutaj.

Tymczasem u Jarosława Ewerta historia polskiej mody toczy się innym, bardziej artystycznym i awangardowym torem. Kontrast i dodatki, malarskość i prostota – najlepiej określają idealne lato według projektanta. Kolekcja nie przypadnie do gustu każdemu, ale każdy znajdzie tam dla siebie coś co z chęcią znalazłby w swojej szafie. Oryginalne koszulki, proste spodnie, idealne połączenia kolorystyczne (błękit, czerń, biel, szarości i srebro), detale skupiające uwagę, marszczenia, deformacje, dżety. A mimo wszystko nie ma tu niczego z barokowego przepychu, raczej zgrabne ubrania o klasycznych fasonach okraszone makijażem, który wcale nie musiał korzystać z uroków gotyku. I bez tego kolekcja wyglądałaby  po prostu dobrze.
Całość tutaj.
W przypadku ostatniej kolekcji nie miałam żadnych wątpliwości, bo o projektach Pauliny Połoz nie sposób zapomnieć. Nie są one tak charakterystyczne jak te od Olgi Szynkarczuk, ale prezentują swoją własną wizję futurystycznych inspiracji w modzie. Projektantka nie skupia się na formach, raczej na materiale i kolorystyce. Nie uświadczycie tu rażących neonów, ale przydymione pastele wymieszane z połyskującą czernią i brązem. Te kolory mnie zaczarowały. Uwielbiam czyste, rozmyte beże i szarości przeplatane z odcieniami błękitu, może dlatego, że pasują zawsze i do wszystkiego?! O ile męska linia przeznaczona jest dla zdeklarowanych fanów pilota Pirxa, o tyle kobiety mogą interpretować tę kolekcję według własnych upodobań.
Całość do zobaczenia tutaj.
Foto: materiały prasowe PFWŁódź
Moda

Print Power

02/03/2012
O czym tu pisać skoro temperatura nie napawa optymizmem, skoro do astronomicznej wiosny jeszcze ponad półtora miesiąca, a do momentu w którym zgrabne sandałki z odkrytymi palcami zagoszczą na stopach pozostało…no właśnie, nawet nie chce się liczyć. Właściwie nie mam nic przeciwko zimie, przeciwko podkoszulkom, koszulom, bluzom, swetrom, kamizelkom podszytym futerkiem, puchowym kurtkom zakładanym jedne na drugie; nie mam nic przeciwko kozakom, rajstopom noszonym pod spodniami, zmarzniętym stopom. Bo jak to mówi klasyk „jest zima, to musi być zimno”, ale ja mam dosyć! Patrzę na poniższą sesję, która ukazał się w styczniowym (!) wydaniu niemieckiego Vogue’a i nie myśę o niczym innym jak o słońcu, które grzeje, lekkich ubraniach i łące pełnej kwiatów (chociaż wcale nie jestem ich fanką). Ech… A jak tam Wasze zmagania z zimą?
Body Art
Vogue Deutsch
Styczeń 2012
Foto: Greg Kadel
Modelka: Carola Remer
Stylizacje: Nicola Knels & Lynn Schmidt
Foto: Noir Facade