Dobre bo polskie, Moda

Fashion Week Poland #4: OFF S/S 2012

02/07/2012
W przededniu Nowojorskiego Tygodnia Mody przypomniało mi się, że wszak nasze rodzime poletko nie zostało przez mnie dostatecznie przeanalizowane. Wiosna ponoć już co raz bliżej, czemu więc nie skupić się na propozycjach od polskich projektantów, zanim zaleje nas fala inspiracji na sezon jesienno – zimowy 2012/13.  Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak pokazać Wam kilka najlepszych moim zdaniem pokazów z Alei Debiutantów, o ile w ogóle można tak nazwać część Offową. Utarło się już w środowisku bywalców Łódzkiego Tygodnia Mody (przynajmniej tych skupionych głównie na ubraniach niż na przechadzaniu się w kuluarach), że Off-y są o wiele bardziej twórcze i inspirujące niż nie jeden pokaz „zasłużonego” projektanta. Takim przykładem jest z pewnością kolekcja Olgi Szynkarczuk. Po raz pierwszy przeczytałam o niej na blogu Banany w związku z kolekcją inspirowaną góralszczyzną. Tym razem Szynkarczuk odchodzi od narodowych inspiracji na rzecz soczystego futuryzmu. Ażurowe wycięcia, neonowa zieleń, mocne, charakterystyczne kroje, jakby zainspirowane bajkową Matplanetą, wysokie, ultrakrótkie szorty, fikuśne wycięcia i prześwity. Wszystko przełamane typową, ale w tym wypadku pasującą idealnie, czernią. To jedna z niewielu naprawdę spójnych kolekcji, dopiętych na ostatni guzik. Nie wiem czy założyłabym wszystko, ale z ogromną przyjemnością oglądałam cały pokaz, a każda sylwetka okazywała się miłym zaskoczeniem. Brawo!Cała kolekcja tutaj.

Tymczasem u Jarosława Ewerta historia polskiej mody toczy się innym, bardziej artystycznym i awangardowym torem. Kontrast i dodatki, malarskość i prostota – najlepiej określają idealne lato według projektanta. Kolekcja nie przypadnie do gustu każdemu, ale każdy znajdzie tam dla siebie coś co z chęcią znalazłby w swojej szafie. Oryginalne koszulki, proste spodnie, idealne połączenia kolorystyczne (błękit, czerń, biel, szarości i srebro), detale skupiające uwagę, marszczenia, deformacje, dżety. A mimo wszystko nie ma tu niczego z barokowego przepychu, raczej zgrabne ubrania o klasycznych fasonach okraszone makijażem, który wcale nie musiał korzystać z uroków gotyku. I bez tego kolekcja wyglądałaby  po prostu dobrze.
Całość tutaj.
W przypadku ostatniej kolekcji nie miałam żadnych wątpliwości, bo o projektach Pauliny Połoz nie sposób zapomnieć. Nie są one tak charakterystyczne jak te od Olgi Szynkarczuk, ale prezentują swoją własną wizję futurystycznych inspiracji w modzie. Projektantka nie skupia się na formach, raczej na materiale i kolorystyce. Nie uświadczycie tu rażących neonów, ale przydymione pastele wymieszane z połyskującą czernią i brązem. Te kolory mnie zaczarowały. Uwielbiam czyste, rozmyte beże i szarości przeplatane z odcieniami błękitu, może dlatego, że pasują zawsze i do wszystkiego?! O ile męska linia przeznaczona jest dla zdeklarowanych fanów pilota Pirxa, o tyle kobiety mogą interpretować tę kolekcję według własnych upodobań.
Całość do zobaczenia tutaj.
Foto: materiały prasowe PFWŁódź
Moda

Print Power

02/03/2012
O czym tu pisać skoro temperatura nie napawa optymizmem, skoro do astronomicznej wiosny jeszcze ponad półtora miesiąca, a do momentu w którym zgrabne sandałki z odkrytymi palcami zagoszczą na stopach pozostało…no właśnie, nawet nie chce się liczyć. Właściwie nie mam nic przeciwko zimie, przeciwko podkoszulkom, koszulom, bluzom, swetrom, kamizelkom podszytym futerkiem, puchowym kurtkom zakładanym jedne na drugie; nie mam nic przeciwko kozakom, rajstopom noszonym pod spodniami, zmarzniętym stopom. Bo jak to mówi klasyk „jest zima, to musi być zimno”, ale ja mam dosyć! Patrzę na poniższą sesję, która ukazał się w styczniowym (!) wydaniu niemieckiego Vogue’a i nie myśę o niczym innym jak o słońcu, które grzeje, lekkich ubraniach i łące pełnej kwiatów (chociaż wcale nie jestem ich fanką). Ech… A jak tam Wasze zmagania z zimą?
Body Art
Vogue Deutsch
Styczeń 2012
Foto: Greg Kadel
Modelka: Carola Remer
Stylizacje: Nicola Knels & Lynn Schmidt
Foto: Noir Facade
Moda

Elie Saab Haute Couture S/S 2012

01/31/2012
Co najmniej trzy kolekcje Haute Couture powinny znaleźć się na łamach tego bloga, zdecydowałam się jednak na jedną, chyba najbardziej strojną i bajkową, tę która wyszła spod igły libańskiego projektanta Elie Saaba. Mimo, że pewne elementy pozostały niezmienne (o poprzedniej kolekcji pisałam tutaj), a co wytrawniejszy i uważny widz będzie miał wrażenie lekkiego deja vu, trzeba przyznać, że to bardzo przyjemna dla oka kolekcja. Pastele, tak typowe dla najbliższych, wiosennych propozycji projektantów w ramach Ready-to-Wear, tutaj nabierają prawdziwe szlachetnego wykończenia. Wygląda na to, że Saab nigdy nie zawodzi, a tegoroczne oskarowe kreacje zapowiadają się ciekawie:) 
Jakość filmu z pokazu pozostawia wiele do życzenia (znajdziecie go na końcu tego wpisu), dlatego poniżej  znajdziecie duże zdjęcia, gdzie lepiej widać co ważniejsze detale. Jedyne co przeszkadza mi w tym idealnie sielskim i anielskim pokazie są fryzury naszych księżniczek – Ania (nie Anja) Rubik wygląda na pierwszym zdjęciu wyjątkowo niekorzystnie. Chociaż w jej przypadku może to kwestia niedojedzonego śniadania? 🙂 

Foto: Studded Hearts via Style Bistro

Moda

Vans

01/30/2012
Jeśli prawdą jest, że geniusze nigdy nie wykazują większego zainteresowania szkołą, to Paul Van Doren może z łatwością dołączyć do tego szlachetnego grona. Urodził się w 1930 r. w okolicach Bostonu. Po ukończeniu ósmej klasy zdecydował się już nigdy nie przekraczać progu szkoły i zająć się swoją największą pasją: końmi! Zdesperowana matka postarała się, żeby syn zaczął zarabiać na swoje życie i znalazła mu pracę w pobliskiej fabryce butów. Czy stały się one jego kolejną pasją – trudno powiedzieć, ale faktem jest, że Paul wspinał się po szczeblach obuwniczej kariery w zastraszającym tempie. W wieku 36 lat postanowił zmienić wszystko: rzucił pracę a razem ze swoim bratem i dwoma znajomymi otworzył niewielką fabrykę płóciennych butów w Anaihem w Kalifornii (znanego przede wszystkim z Disneylandu). Początkowo Vansy robione były na zamówienie: w poniedziałek zamawiałeś we wtorek odbierałeś. Pokochali je wszyscy, a w szczególności pierwsi skateboarderzy i fani BMX-ów. Dziś uchodzą za jedne z kultowych butów, a znaleźć możecie je w każdej możliwej kombinacji kolorystycznej. Te tenisówki to jedne z najwygodniejszych butów jakie miałam (razem z Conversami), więc pora na kolejny model w ramach kompletowania ubrań na wiosnę. 
Moim faworytem od kilku tygodni są Vansy na grubszej podeszwie w kolorze pistacjowym (te oznaczone gwiazdką), chociaż może powinnam skusić się na wersję bardziej klasyczną: czerwień lub czerń? Jak myślicie? Należycie do grona fanów tej marki? 
Historię Vansów wraz z wywiadem z Paulem Van Dorenem znajdziecie tutaj.
Foto: spartoo/Hel Looks/mashstreet/williamyan/logo: jinay