Nowy sezon to zawsze dobry pretekst do tego, żeby odświeżyć trochę swoją szafę. Ewentualnie wyciągnąć ubrania, które dawno kupiłyśmy, a zapomniałyśmy, że w ogóle istnieją. Zanim więc zdecydujecie się na nowe zakupy przejrzyjcie swoje dotychczasowe zbiory. Jestem pewna, że skrywaj się tam prawdziwe perły. Osobiście od dawna nie jestem w stanie znaleźć nic, co na dłużej przykułoby moją uwagę. Zakupy stały się prawdziwą męką. Najbliższy sklep marki, której ubrania mogłyby zasilić moje przetrzebione zbiory znajduje się w Berlinie, a zakupy przez internet nie należą do moich ulubionych. Należę do tych osób, które lubię dotknąć materiał, przymierzyć, pooglądać się w lustrze (nawet jeśli wyszczupla), a wychodząc ze sklepu być pewną, że nie muszę do niego wracać z nieoczekiwanym zwrotem. Dlatego trochę w ramach pocieszenia mam dla Was (i dla siebie) 7 życzeń na nowy sezon. Bez kwiatów ani pasteli, ale z moimi ulubionymi paskami, złotem i klasyczną czernią w roli głównej.
Shareweek 2017! Ależ ten czas leci. Jeszcze niedawno pisałam o moich ulubieńcach w kwietniu 2016r. i nagle znów mam szansę wymienić trójkę najciekawszych piszących w sieci. I – podobnie jak w zeszłym roku – również tegoroczny wybór nie był wcale łatwy ani oczywisty. Blogów, które czytam, jest mnóstwo i za każdym razem chciałabym wskazać ich trochę więcej niż trójkę wymaganą w zasadach.
Greenery, według Pantone najmodniejszy kolor tego sezonu, to połączenie limonki i soczystej zieleni jabłek odmiany granny smith. Chociaż zieleń lubię (w szczególności za oknem, ewentualnie na parapecie), to jej wersja w szafie nigdy specjalnie mnie nie interesowała. Podobnie było z wnętrzami. Do wczoraj, kiedy na stronie jj Media znalazłam zdjęcia pewnego niezwykłego domu. Jeśli znudziły Wam się sterylne, skandynawskie biele, szarość w wersji total look i surowe drewno od podłóg po sufit – mam dla Was coś wyjątkowego. Nadal pozostajemy przy białym tle, gdzieniegdzie pozostawiamy też marmur i drewniane dodatki. Wszystko to jednak uzupełniamy porządną dawką zieleni. I marzymy o przeprowadzce.
Sobota to mój ulubiony dzień tygodnia. Nigdzie nie muszę się spieszyć, przede mną perspektywa wolnego weekendu i czasu na nadrabianie zaległości z całego tygodnia. To też mój ulubiony moment na wyczyszczenie czytnika Feedly z nieprzeczytanych tekstów. Leniwa sobota – nowa seria na blogu – to zbiór tych najciekawszych artykułów i video z sieci okraszonych dawką linków do tego, co mnie w danym tygodniu w szczególności zainteresowało i wpadło mi w oko. Tematyka? Głównie moda, wnętrza, trochę urody, sztuki i zakupów. Blog wybudza się właśnie z zimowego snu, więc przychodzę do Was z pierwszą dawką inspiracji do poczytania przy porannej kawie lub herbacie. No to cóż…kubki w dłoń i zaczynamy!