Fashion Week Poland #3: Agnieszka Maciejak/Agata Wojtkiewicz/Tatuum Unique
11/15/2011Przeglądając zdjęcia Ekateriny na the Fashion Spot zastanawiałam się nad początkiem tego wpisu. Nie można powiedzieć o jej stylu eklektyczny, raczej zachowawczy, nie można powiedzieć szalony, raczej prosty, wręcz zwyczajny, ale w tej banalności, w tej normalności jest coś niezwykłego. Ona sama. Ekaterina Mukhina to najmłodsza i – jak dotychczas – jedyna pochodząca z Rosji naczelna rosyjskiego Vogue’a. Do połowy 2010 roku pracowała jako główna stylistka rosyjskiego Elle, potem nadszedł upragniony awans. Co najciekawsze młoda naczelna nadal stylizuje większość sesji zdjęciowych dla magazynu i, muszę przyznać, wychodzi jej to fantastycznie. To co jest najbardziej zauważalne w jej osobistym stylu to powtarzalność. Ekaterina za nic ma sobie typowe dla świata mody przeświadczenie, że nie zakłada się dwa razy tych samych butów, spodni czy nie wybiera się tej samej torebki. Generalnie wybiera stonowane kolory (czerń, błękit, szary, pudrowy róż), czasem potrafi zaszaleć i do małej czarnej założyć srebrne obcasy. Cóż za szaleństwo?! – zapytacie. A jednak, nie każdy potrafi w tak prosty sposób dodać swojej kreacji (sygnowanej nazwiskami największych projektantów: Lanvin, Miu Miu, Chanel) charakteru i delikatnego smaczku, tak typowego dla fanek mody zza wschodniej granicy. Jej ubrania mogłaby założyć każda z nas. Nie są one ani przestylizowane, ani zbyt pretensjonalne, czy sztuczne. Są proste i…prawdziwe. Potrafiłaby Was zainspirować ta „zbuntowana” naczelna rosyjskiego Vogue’a?
Dzisiejszy post miał być trzecią częścią relacji z Łódzkiego Tygodnia Mody, ale wczorajsza facebook’owa korespondencja z Kasią sprowadziła temat dzisiejszego wpisu na zupełnie inne tory. Konkluzja naszej rozmowy była mniej więcej taka, że co raz ciężej jest nam zachwycić się jakąś sesją, co raz trudniej zrozumieć taki a nie inny sposób pozowania modelki, uchwycenia jej ruchów przez fotografa, wystylizowania jej czy zaakceptowania miejsca/tła, które jej towarzyszy. Okazuje się bowiem, że sesje proste, spokojne (tak, to dobre słowo!) o wiele więcej posiadają w sobie ładunku emocjonalnego niż najbardziej ekspresyjne zdjęcie. Poniższe 4 ujęcia są przykładem, tak bardzo poszukiwanej przeze mnie, naturalności w fotografii. Niektórzy z Was określą je mianem surowych, inni nudnych, jeszcze inni – lekko ziewając – przypną im łatkę przeciętnych. Dla mnie są jednak tym czym powinny być zdjęcia modowe: maja przede wszystkim pokazywać ubrania i inspirować. Poniższa sesja wywiązuje się z tego zadania na 5 z plusem.