„Na początku myślałam, żeby pisać o wnętrzach, ale kiedy opublikowałam jeden z moich pierwszych wpisów „modowych” – w ramach eksperymentu – i okazało się, że cieszy się dużą popularnością, tematyka bloga wybrała się sama”
Tak o początkach swojego sukcesu w blogosferze mówi Aimee Song, autorka bloga Song of style. Aimee nigdy nie była blogerką, którą śledziłam z zapartym tchem. Fakt, ma świetne wyczucie stylu, niewątpliwy urok, szafę godną pozazdroszczenia i… piękne włosy, ale podobnie jak The Glamourai jej styl był na tyle daleki od mojego, żeby nie odwiedzać jej strony dość często. Przypomniał mi o niej Instagram i kilka urokliwych zdjęć, które umieściła na swoim profilu. Amerykańskie blogi były dla mnie zawsze miłą odskocznią od monochromatycznych, zimnych i dość monotonnych blogów europejskich. Styl Skandynawski jest mi najbliższy, ale czasem – nawet najbardziej zatwardziały miłośnik czerni – spogląda z rozrzewnieniem na odrobinę koloru.
Aimee Song otworzyła swojego bloga w 2008 roku, podczas studiów architektonicznych w San Francisco. Rodzice, pochodzący z Korei, od początku ją wspierali („Dopóki nie muszą dokładać się do mojego interesu, wszystko jest ok” – przyznaje blogerka), a babcia nadal uważa, że wnuczka pracuje jako modelka. Sama Aimee nigdy nie marzyła o pracy w modzie. W liceum była chłopczycą uwielbiającą sport. Zawsze bardziej pasjonowały ją wnętrza, dlatego zdecydowała się związać swoją przyszłość właśnie z tą branżą. Tymczasem – jak to zwykle bywa – życie zweryfikowało jej marzenia. Dziś, w wieku 30 lat, Aimee Song osiągnęła dwa sukcesy: w dekoracji wnętrz i modzie. Jej bloga odwiedza miesięcznie 1,5 miliona osób. Jej styl doceniły Women’s Wear Daily i New York Times, gościła jako redaktorka w koreańskim wydaniu magazynu Vogue. Współpracowała z takimi markami jak Fossil, Levis i True Religion. Jej styl to połączenie marek luksusowych: H&M z Alexandrem Wangiem, Zary ze Stellą McCartney. Jej zestawy zawsze wyglądają jakoś, są nieoczywiste i wyjątkowe. Podobnie jak jej mieszkanie.
Wszystkie ściany i podłogi pomalowane są w ciepłych beżach i błękitach. Dostrzeżecie tu meble, które często zobaczyć można na skandynawskich blogach wnętrzarskich, dywan w marokański wzór, rzeczy znalezione na targach staroci, czy ozdoby zrobione przez samą Aimee (obrazki, ramy luster). Każdy, nawet najdziwniejszy element, blogerka wykorzystuje na miejsce do składowania biżuterii (butelki, paszcza sztucznego krokodyla), której zbieranie jest jej pasją. Największe wrażenie robi oczywiście garderoba. Przepastna, ale nie chaotyczna. Ubrania ułożone są w niej kolorami i rodzajami. W witrynach prężą się najpiękniejsze modele butów, powyżej ubrań blogerka znalazła miejsce dla kilkunastu ulubionych toreb. Wnętrze idealnie odzwierciedla Aimee. Mam wrażenie, że ten eklektyzm wpisany jest nie tylko w jej styl, ale również w naturę. Pełno tu kolorów i wzorów, szafa wręcz ugina się pod ich ilością. Ja sama raczej nie dałabym rady z utrzymaniem porządku w tak obszernej garderobie, ale widać, że jest Aimee przychodzi to z łatwością.
Jak Wam się podoba taka odsłona Aimee?
Foto: Song of Style, The Covateur
2 komentarze
Uwielbiam takie blogi! 🙂 Pozdrawiam 🙂
Daisy, ja też, ale zazwyczaj trochę trwa zanim się do nich przekonam 🙂 Dzięki za komentarz.