Ten rok był dla mnie pod względem wydawniczym wyjątkowy. Udało mi się przeczytać o wiele więcej książek, niż zakładałam w styczniu. Za mój największy sukces uważam przeczytanie wszystkich dostępnych na polskim rynku tytułów Swietłany Aleksijewicz – tegorocznej noblistki – zanim ta dostała nagrodę Akademii Szwedzkiej w grudniu tego roku. Swietłana uzmysłowiła mi również, że im bliżej dany tytuł kwestii społecznych – tym szybciej i łatwiej przychodzi mi zmierzenie się z nim. Ulubione książki tego roku dotyczą więc głównie reportaży i biografii. Chociaż nie zabrakło oczywiście czegoś z bliskiego mi świata mody i kulinariów.
Zanim przeczytacie o moich ulubionych książkach tego roku należy Wam się kilka słów wyjaśnienia. Przede wszystkim starałam się znaleźć te pozycje, które w sposób szczególny wpłynęły na moje dalsze wybory czytelnicze, które mnie zaintrygowały i zastanowiły, a przede wszystkim, które po prostu dobrze mi się czytało (i najczęściej też bardzo szybko). Nie znajdziecie tutaj niestety klasycznej beletrystyki i moich ukochanych kryminałów. Postanowiłam skupić się głównie na literaturze tematycznej, dzięki której macie szansę dowiedzieć się lub nauczyć czegoś więcej.
Co więc w szczególności przykuło moją uwagę?
Joanna Glogaza, Slow Fashion. Modowa rewolucja, Wydawnictwo Znak.
To ta książka, którą od momentu zakupu nie odłożyłam ani razu na półkę. Jej oficjalna recenzja na tym blogu tak naprawdę czeka na swoja premierę, ale jeśli nie mieliście jeszcze okazji zmierzyć się z książką Asi (autorki bloga Styledigger), to koniec roku jest ku temu najlepszą okazją. Wszystkim uczulonym na pisarskie poczynania blogerów uprzejmie donoszę, że to jest książka (ponad 200 stron ciągłego tekstu), nie album i nie opowieść o tym, bez czego nie obejdzie się Twoja szafa w tym sezonie. Nie jest to również bibliograficzna podróż w odmęty szafy autorki. To skrupulatna i bardzo przyjemnie napisana lektura, która odpowiada na współczesne bolączki nie jednej rodaczki, która w szafie widzi tylko stertę niepasujących do siebie ubrań. Kupuje szybko i bez zastanowienia, a potem wygłasza sakramentalne „nie mam się w co ubrać”. I kupuje dalej, pod ciągłą presją bycia modną. Asia podpowiada jak wyrwać się z błędnego koła bezsensownych zakupów, a argumenty trafiają w samo sedno. Jedni zarzucają jej pisanie oczywistości, ale która z nas, tak naprawdę, wzięła je sobie do serca? To pozorne pisanie o rzeczach nam znanych podoba mi się w książce Asi najbardziej. Niby wiem, jak powinnam przygotować listę zakupów, na co zwracać podczas nich uwagę i czemu wyprzedaże wcale nie są idealnym momentem na pozbycie się większej ilości gotówki, ale to dopiero książka Asi pozwoliła mi się zmierzyć z moją pękającą w szwach szafą. Mam wrażenie, że wyszłam z tej bitwy zwycięsko, o czym niebawem nie omieszkam się pochwalić na blogu. Cena: 34,90zł.
Marek Beylin, Ferwor. Życie Aliny Szapocznikow, w ramach serii „Mówi Muzeum” Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Wydawnictwa Karakter.
Zanim przeczytałam biografię Szapocznikow, książka przeleżała kilka tygodni na stoliku kawowym w salonie. Przeglądałam, czytałam fragmenty, oglądałam zdjęcia (jest ich stanowczo za mało!). Do Szapocznikow mam wyjątkowy sentyment. Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej sztuką w liceum wstrząsnęła mnie jej historia i niezłomność, pragnienie tworzenia za wszelką cenę (głównie cenę zdrowia). Niewiele o niej w polskiej literaturze, tym bardziej cieszy, że można odkrywać ją na nowo. Chociaż użyłam na początku określenia „biografia” nie jest ono do końca właściwe. To po prostu zbiór najważniejszych wydarzeń z życia artystki ukazanych na szerokim tle historycznym, przeplatanych anegdotami, wyjątkowymi fragmentami listów artystki i wspomnień przyjaciół. Mamy więc historię żydowskiego dziecka, któremu udało się przeżyć wojenną zawieruchę, powojenną tułaczkę (przerwaną wyczekiwanym spotkaniem z matką i studiami w Pradze), późniejsza choroba, skomplikowane życie uczuciowe, w końcu wielki talent, sława w Polsce pomieszana z odrzuceniem środowiska, wreszcie emigracja i przedwczesna śmierć układają się w niezwykle bogaty, ale skomplikowany obraz Szapocznikow. Kobiety wyjątkowej i błyskotliwej. Pełnej woli tworzenia, sławy i życia. Ferwor życia – tak to najwłaściwsze określenie. Cena: 49,00zł.
Zofia Różycka, Alfabet ciast, Wydawnictwo Dwie Siostry.
Nie od dziś wiadomo, że robienie ciast to najbardziej odstresowująca czynność, jaką tylko można wykonywać w kuchni. Nic tak nie cieszy jak zapach pieczonej szarlotki, idealnie ścięty sernik czy tarta przygotowana na cieście francuskim własnej produkcji. Apetyczna książka Zofii Różyckiej to kompendium słodkiej wiedzy dla wszystkich tych, którym ciasta nie zawsze się udają, nie nabrali jeszcze odpowiedniej wprawy lub po prostu dopiero uczą się trudnej sztuki cukierniczej. Każde z ciast ma krótki przepis, robi się je szybko i wychodzi – zawsze! Poświadczam ja i kilkoro bliskich znajomych, którzy są szczęśliwymi posiadaczami tej książki. No i te zdjęcia – palce lizać! Cena: 34,90zł
Katarzyna Surmiak – Domańska, Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość, Wydawnictwo Czarne.
To był świetny rok dla wydawnictwa prowadzonego przez Andrzeja Stasiuka i jego żonę Monikę Sznajderman. Jeśli spojrzycie na moją biblioteczkę, to książek wydanych właśnie przez nich jest w niej zdecydowanie najwięcej. Czarne ma niebywałą zdolność do wybieranie tematów trudnych i ważnych jednocześnie. O których zazwyczaj nie myślimy lub wypychamy je z własnej świadomości. Tak z pewnością jest w przypadku książki Ku Klux Klan. To jedna z najlepiej napisanych historii, które miałam okazję czytać. Historia KKK jest fascynująca pod każdym względem, nawet jeśli jawi nam się jako jedna z najmroczniejszych organizacji, która ma na rękach krew setek niewinnych ludzi. Jeśli dojdzie do tego fakt, że obecnie jest to całkiem legalne stowarzyszenie zrzeszające miłe rodziny z południa Stanów, które cenią sobie ponad wszystko wspólnotowe pikniki – chce się ją poznać jeszcze bardziej. Nie będę pisać o książce nic więcej, po prostu przeczytajcie ją. Koniecznie! Cena: 39,90zł.
Cherlie LeDuff, Detroit. Sekcja zwłok Ameryki, Wydawnictwo Czarne.
Kolejna propozycja ze stajni wydawnictwa Czarne. Podobnie jak poprzedniczka, książka kontrowersyjnego dziennikarza, który przez kilka lat relacjonował życie w wymarłej stolicy „amerykańskiego snu”, to żywa i fascynująca opowieść o tym , o czym na codzień nie czytamy w gazetach. Detroit kojarzyło mi się zawsze z muzyką techno i z fabryką samochodów. Od kiedy zostało obwołane pełnoprawnym bankrutem, a sieć obiegły zdjęcia opuszczonych zrujnowanych domów, pierwsze o czym pomyślałam to, żeby dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Z pomocą przyszło intrygujące (a przede wszystkim rewelacyjnie napisane) studium LeDuffa – historia upadku miasta, które miało być motoryzacyjną potęgą północy, a dziś zeszczuplało o ponad 60% swojej populacji i jest najbardziej zrujnowanym miastem USA. Dla kogo ta książka? Dla wszystkich, którym obce są mechanika władzy, gospodarka i ekonomia. Lekcja w pigułce – jak tego nie robić. Cena: 44,90zł.
Randall Munroe, What if. A co gdyby?, Wydawnictwo Czarna Owca.
Właściwie nie wiem, czy powinnam pisać o książce Munroe’a w tym zestawieniu, bo… cały czas ją czytam. A właściwie powinnam napisać, że ją sobie „dozuję”. Miałam w związku z nią duże obawy, myślałam, że ten temat mnie nie zainteresuje. A jednak bardzo się myliłam. O co w niej chodzi? Najprościej byłoby napisać, że to książka, którą pokochał m.in. Bill Gates i, że to po prostu zbiór naukowych odpowiedzi na absurdalne i hipotetycznie niemożliwe do zadania pytania. Przykłady? „Czy gdyby moja drukarka mogła drukować pieniądze, miałoby to wpływ na światową gospodarkę?”, „Ile miejsca zajmuje internet?”, „Z jakiej wysokości trzeba by upuścić stek, aby w chwili uderzenia o ziemię był już usmażony?” i coś na czasie: „Jak dużą moc może wygenerować Yoda?”. Znacie odpowiedź na chociaż jedno postawione przed chwilą pytanie? Jeśli nie to odsyłam Was do książki Randalla – na codzień rysownika i autora bloga XKCD, a kiedyś również pracownika NASA. Oprócz świetnej zabawy czeka na Was duża dawka śmiechu i jasno wytłumaczone odpowiedzi, poparte rzetelnym materiałem rysunkowym (czyt. komiksem). Dla ciekawych świata pozycja obowiązkowa. Cena: 39,99zł.
Garance Dore’, Love – Style – Love, Wydawnictwo Znak.
W taki oto sposób zataczamy koło i wracamy do tematyki, która interesuje nas najbardziej. O tej książce napisano i powiedziano już chyba wszystko: że napisana przez najbardziej znaną bogerkę na świecie, nazwaną przez New York Times „strażniczką wszelkiego stylu”, że to najlepsza opowieść łącząca poradnik i pamiętnik, że w końcu to idealna pozycja dla tych, którzy modą interesują się od czasu do czasu lub w ogóle, ale szukają swojego stylu i lubią książki lekkie i przyjemne. „Love, style, life” łączy w sobie wszystkie te elementy. To opowieść miejscami wzruszająco poetycka, miejscami komiczna, wreszcie niemalże reporterska. O odkrywaniu swojego stylu i pasji. I o miłości oczywiście. Chociaż tej akurat mogłoby tu wcale nie być. Wszystko zaś opowiedziane w stylu, który ciężko naśladować. Garance Dore jest nieprawdopodobnie prawdziwa i szczera, ma się wrażenie jakby zwracała się do nas serdeczna przyjaciółka. Autorka zadbała również o strefę wizualną swojego poradnika: cieszą oko przepiękne zdjęcia (w końcu po co są książki o modzie?) i ilustracje wykonane przez Garance, z mnóstwem porad nie tylko z okolic szafy i toaletki z kosmetykami. Dodajcie do tego prosty styl i rady, które przekonują nas, że… wale nie musimy podążać za trendami, i mamy bestseller murowany. Do „Love, style, love” zaglądam co jakiś czas, żeby wrócić do najprzyjemniejszych fragmentów i pooglądać przepiękne zdjęcia. Mocną stroną książki są też krótkie, ale interesujące wywiady z wyjątkowymi kobietami, m.in. Emmanuelle Alt i Diane von Furstenberg. Prawdziwa mieszkanka inspiracji i motywacji. Chociaż ta ostatnia trąci czasem spotkaniami z coachem. Dla mnie to jeden z nielicznych minusów tej książki. Cena: 49,90zł.
A jakie są Wasze ulubione książki 2015 roku?
15 komentarzy
Love-Style-Love jest fenomenalna. Jak dla mnie zdecydowanie książka roku.
„Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość” to książka bardzo mocna, jednak wciąga od samego początku i nie puszcza. W ogóle widząc po tytułach można powiedzieć że masz bardzo dobry gust 🙂
Alfabet ciast jest super! Co do reszty to nie jeszcze nie czytałam ale zwrócę uwagę na te pozycję kiedy wybiorę się do Empiku 🙂
Ja muszę przyznać, że 2015 to był dla mnie odkrywania self-publisherów. Na zachodzie to standard, u nas wciąż się rozwija. Obecnie wydawnictwa, jak np. moje ulubione rozpisani.pl proponują pozycje wydawane przez autorów własnym nakładem. Myślę, że w pogoni za komerchą czasem warto odpocząć i skupić się na czym innym, oryginalnym. Nie są to zawsze książki łatwe, ale przynajmniej wiem, że ja sama je oceniam, a nie jakiś pracownik wydawnictwa przede mną.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o „Rozpisanych”, dzięki za link, na pewno zajrzę. Natomiast co do wydawnictw, to u mnie prym wiedzie zdecydowanie „Czarne”. Tam naprawdę nie ma złych książek i zdecydowanie przoduje niełatwa literatura, więc jeśli taką akurat lubisz to serdecznie polecam (w szczególności ich serię reportaży). Dzięki za komentarz!
Alfabet ciast uwielbiam, a akurat teraz czytam książkę o Nowym Yorku z tej samej serii co Detroit, reszta Twoich propozycji do nadrobienia. Chyba najbardziej ciekawa jestem tej książki Garance Dore.
Bardzo mi miło i koniecznie daj znać, co Ci się spodobało 🙂
Na mojej liście w tym roku niewiele do polecenia (gdyż bez kryminałów 😉 .Wicha w mojej czołówce. I Wielbłądy ;-)No, ale je znasz. Polecam Ci bardzo i w ogóle wszystkim M. Tryczyka Miasta śmierci. Z nienowych książek polecam Fabienne Verdier „Pasażerka ciszy.Dziesięć lat w Chinach” , nie wiem czy znasz? Bardzo dobre, polecam drogą jakiś skojarzeń 😉 „Szepty” Jago znasz?(też nienowe)
Natomiast ten link powyżej to cudowna masakra bo już chcę wielu pozycji. Frąckiewicz i Szapocznikow w pierwszej kolejności do nadrobienia:)
Pozostaje mi podziękować za wpis, Jaga. 🙂
pozdrawiam!
Joasiu, pięknie dziękuję za wszystkie polecone tytuły. O „Miastach śmierci” czytałam, że bardzo dobre, więc na pewno zajrzę. Do „Pasażerki” i „Szeptów” również 🙂 Miłego dnia i dzieki za komentarz!
Z tych książek o sztuce to chętnie Kobro, Rolke, Ha-Ga i Wróblewski. Jeszcze mam trochę wolnego, powinnam zdążyć 😉
Ja w styczniu się pewnie ze wszystkim nie wyrobię, ale w lutym nadgonię zaległości 😉 Miłego czytania!
Na Szapocznikow też się czaję, a skoro polecasz książkę o Detroit to jak mi wpadnie w ręce to i tam zajrzę. Ja z ostatnich lektur polecam biografie Zofii Stryjeńskiej i Simony Kossak, a w następnej kolejności przymierzam się do pozycji „Deliryczny Nowy Jork” i biografii Davida Bowie. Nie udało mi się natomiast na raz przeczytać „Czasy secondhand” Aleksijewicz – za dużo cierpienia, nie dałam rady, to zdecydowanie nie był moment na taki tekst. Męczę też „B jak Bauhaus” Dejana Sudica i też mi nie wchodzi. Koleżanka od dizajnu mnie zniechęcała do tej książki, ale zdecydowałam „wiedzieć lepiej”. No to wiem. Pozdrawiam, Dominika
Stryjeńska i Deliryczny Nowy Jork są kolejne do czytania na mojej liście. Zajrzyj też do „Kobro” Małgorzaty Czyńskiej i „Jak przestałem kochać design” Wicha. Co do książek o sztuce to dziś znalazłam to: Najważniejsze książki o sztuce 2015. W ogóle myślę, że to był dobry rok dla polskiej literatury. Mnóstwo ciekawych i świetnie napisanych rzeczy do czytania:) Z zapowiedzi na nowy rok czekam np. na „Dobrze się myśli literaturą” Koziołka.
B jak Bauhaus męczę już od ponad roku i chyba nie dam rady. Aga, wydawnictwo Czarne – razem z Karakter to chyba moje ulubione! U mnie zdecydowanie Tyrmand „Zły” (nadal czytam, ale zaczęłam w ubiegłym roku, więc chyba jeszcze się liczy?!) i „Leksykon miast intymnych”, do którego wracałam w ubiegłym roku wyrywkowo kilka razy.
„Złego” czytałam w liceum… z wypiekami na twarzy 🙂 A „Leksykonu” chyba nie miałam okazji spotkać jeszcze, więc muszę nadrobić. Co do wydawnictwa Czarne – ostatni rok był dla nich rewelacyjny. Masa wspaniałych książek. Tylko czasu brak, żeby to wszystko przeczytać 😉