Do nowego sezonu zostało jeszcze trochę czasu, ale pierwsze jesienne kolekcje pojawiają się już w sklepach i w mojej skrzynce mailowej. Niektóre poczekają na pierwsze, chłodniejsze dni, ale o marce WAEAVE i kolekcji „Le Jardin mystique” muszę napisać już teraz, bo takie perełki powinny odpowiednio wcześniej ujrzeć światło dziennie. I to nie tylko dlatego, że niektóre z nich można nosić już teraz, a inspiracją dla barwnych i porywających ubrań była wybitna francuska rzeźbiarka Camille Claudel. Siła tych ubrań drzemie w jakości i elegancji, o które nie tak łatwo wśród polskich projektów. Nie jest to jednak elegancja sztampowa, celebrycka, banalna. To szyk pisany przez duże „S”.
WEAVE w stronę sztuki
Wróćmy jednak do inspiracji, które pozwoliły stworzyć WEAVE kolekcję doskonałą. Wspomniana wcześniej Camille Claudel (czy ktoś na sali miał okazję widzieć film o artystce z Isabelle Adjani w roli głównej? Jeśli nie – polecam nadrobić zaległości.) – francuska rzeźbiarka, towarzyszka życia Auguste’a Rodina, artystka totalna, chociaż jej życie nie należało do najłatwiejszych. W końcu Paryż okresu „fin de siècle” – taki, który znam z obrazów Pierre’a Bonnarda, Henri de Toulouse-Lautreca i Paula Signaca. Stąd już prosta droga do kolorystyki wykorzystanej w kolekcji na nadchodzącą jesień i zimę: stare złoto, indyjski róż, amarant, błękit przełamany szarością, grafit i klasyczna czerń.
WEAVE w stronę korzeni
WEAVE to kolektywem działający pod czujnym okiem Magdaleny Libuchy-Zdrojewskiej, która największy nacisk kładzie na to co ostatnio wydaje się być w modzie zapomniane: klasyczne kroje, ale podane w nowoczesnym i modnym wydaniu, ręczne wykańczanie poszczególnych modeli, tkaniny idealne (a więc nie pierwsze, które wpadną nam w oko, ale te, których wygląd i jakość będą nam służyć dłużej niż jeden sezon) i projektowanie detali (zwróćcie uwagę na haft ćmy zdobiący karczki płaszczy). Po raz pierwszy w kolekcji WEAVE pojawiają się też swetry: obszerne z golfem i błękitne w wersji mini. Inne fasony nawiązują do poprzednich odsłon marki: bieliźniane sukienki, białe koszule, kurtki – bomberki, cygaretki z wysokim stanem, falbaniaste sukienki i topy, marynarki o mocno zaznaczonych ramionach, spodnie palazzo w pionowe paski dla wydłużenia sylwetki.
WEAVE w stronę Azji
To co najbardziej podoba mi się w kolekcji „Le Jardin mystique”, to odejście od dosłownych azjatyckich inspiracji, tak charakterystycznych dla marki w poprzednich jej kolekcjach. Tym razem Daleki Wschód kryje się w konstrukcjach poszczególnych modeli: dekoracyjnych marynarkach i rękawach tunik, płaszczach przewiązywanych w pasie (nazwijmy je proszę kaftanami!), wszystkie z czarnego aksamitu, błękitno – szarego weluru i złotego żakardu. Każdy z elementów kolekcji jest wyjątkowy i patrząc na niego mam wrażenie, że wraz z kolejnym spojrzeniem nabiera nowego charakteru i odkrywa przede mną nowe detale. Ile zapłacimy za te cudeńka? Ceny są wyższe od sieciówkowych, ale w klasykę, jakość i niebanalną estetykę po prostu warto inwestować.
Jak podoba Wam się najnowsza kolekcja WEAVE?
Foto: Zuza Krajewska / LAF Artist Management
Stylizacje: Karolina Gruszecka
Modelka: Valeriya Karaman / L-Models Management
Makijaż i włosy: Aneta Kostrzewa
Produkcja: Jagoda Komenda
Asystent fotografa: Aleksander Balcerek
Retusz: Przemysław Piętak
6 komentarzy
Pięknie. Bardzo elegancko.
Są super! Chociaż dla siebie ich nie widzę. Mi podoba się też oczko od 10decoart
Przepiękna stylizacja. Sukienka w różu zachwyca. Do tego idealny makijaż. Świetnie! Aha i jeszcze doskonałe zdjecia.
Kolekcja jest fantastyczna! Bardzo klimatyczna, trochę taka romantyczno-sentymentalna. Jesień jest w modzie i makijażu moją ulubioną porą roku. Będę czekać na te ubrania i może wybiorę coś dla siebie? Koniecznie trzeba zauważyć piękne zdjęcia. Wszystko jest bardzo inspirujące. Właśnie tak rozumiem modę: jest to najblisza naszemu ciału dziedzina sztuki.
Marta, pięknie napisane i zgadzam się ze wszystkim. Jeśli będzie mi dane przymierzyć/kupić WEAVE – nie omieszkam się tym pochwalić.
Bardzo mi się podoba ta kolekcja. Elegancka, zmysłowa, nastrojowa. Buty przeważnie na niskich szpileczkach – coś dla mnie. Ciekawe, czy ta kolorystyka i nastrój przełożą się na trendy we wnętrzach. Pozdrawiam