Cały czas pozostajemy w klimacie kolorów, które zawładnęły pokazami na najbliższy sezon (a jak się okazało, również na ten jesienno – zimowy). Tym razem miejsce w którym z checią spędziłabym ciepłe popołudnie, o ile nie całe życie. Mieszkanie niemieckiej malarki Elviry Bach. Jedni uznają je za typową graciarnię, inni za dom prawdziwej, artstycznej duszy, gdzie eklektyzm jest nie tylko dozwolony, ale wręcz konieczny. Kuchnią rządzi czerwona kratka i rustykalny styl, salonem czarno – białe paski i (moja) kanapa marzen: bardzo niska, miekka, kremowa. Przechodząc dalej możecie znaleźć się w królestwie tej ekscentrycznej malarki: ogromne pomieszczenie przeznaczone zostało na pracownię artystki. Na stołach prężą sie afrykanizujace rzeźby, pod ścianą znajdziecie manekiny, ostatnio namalowane, soczyście kolorowe obrazy i kartonowe rulony do szkiców. Właściwie wszystko mi się w tym mieszkaniu podoba, szkoda, że przez internet nie czuć unoszącego sie w powietrzu zapachu terpentyny.