Być może zbyt często to powtarzam, ale zdajecie sobie sprawę, że jest JUŻ kwiecień? Jeszcze niedawno robiłam noworoczne postanowienia, a teraz mogę co najwyżej zweryfikować je z rzeczywistością i rzewnie zapłakać (znowu!) nad moją niekonsekwencją.
Ale, ale…odgońmy jednak od bloga moje czarne myśli i skupmy się na czymś przyjemnym i pozytywnym, bo to co mam dziś Wam do pokazania to jedno z najfajniejszych (dokładnie tak!) wnętrz, jakie ostatnio widziałam. Zapomnijmy na chwilę o czerni i bieli, o szarościach i beżach. Dziś rządzi kolor. Podpinajcie wyładowane przez zimę akumulatorki, pozytywną energię dostaniecie gratis!