„Nie wiem na ile sezonowość w projektach biżuterii ma rację bytu, bardziej istotne dla mnie jest znaczenie samego momentu powstania tej kolekcji. Poprzez F/W 13/14 FINE LINE zataczam krąg, wracam do początku, do moich pierwszych inspiracji.” – tak o swojej kolekcji mówi jej autorka – Agata Bieleń i właściwie zastanawiam się co jeszcze mogłabym dodać, skoro te dwa zdania oddają wszystko.
Szyfon to jedna z najbardziej rozpoznawalnych tkanin. Lekka, przezroczysta, miękka w dotyku i lekko połyskliwa. Jest idealna do tworzenia tzw. „płynnych linii”, sprawia wrażenie idealnie dopasowanej do ciała, podążającej za jego ruchem. Szyfon jest zmysłowy i szlachetny jednocześnie, potrafi idealnie sprawdzić się w kolekcjach wieczorowych, dlatego pokazy Haute Couture zawsze będą kojarzyły mi się z tą tkaniną. Dlaczego? Głównie dlatego, że to materiał niewdzięczny i trudny do uporządkowania, a jednak wykorzystywany częściej niż jakikolwiek inny. Szyfon nie nadaje się na dopasowaną odzież, łatwo rozchodzi się na szwach i wymaga dużego nakładu pracy. Z drugiej strony – czy istnieje inna tkanina tak idealnie odtwarzająca bajkowe kreacje?
Nowy Rok, nowy blog! Tak powinien nazywać się dzisiejszy wpis, pierwszy po dłuższej nieobecności. Nowa odsłona na pierwszy rzut oka nie różni się znacząco od poprzedniczki, ale podczas klikania w konkretne elementy z pewnością zauważycie kilka zmian. Główna i najważniejsza dotyczy samej platformy. Zanosiłam się już z zamiarem przenosin od dawna, ale zawsze coś mi przeszkadzało w realizacji moich planów (ponoć nazywa się to „lenistwo” ;)). Od dziś mogę spokojnie pisać pod własnym szyldem, bez konieczności drżenia przed humorami Bloggera. Zmiana szablonu na nowszy, piękniejszy i bardziej kolorowy to zasługa niezastąpionej Agi Napłochy. Gdyby nie ona, do przenosin bloga w ogóle by nie doszło. Aga DZIĘKI!!! ♥
Skoro jesteśmy już po części oficjalnej, w ramach rozgrzewki, pierwszy post w tym roku. Coś specjalnego dla miłośników bieli i…mocnych kolorów. Zwiedzanie zaczyna się tutaj niewinnie, jak w większości tego typu wnętrzach. Biała, ascetyczna baza poplamiona (dosłownie) punktami soczystych barw. Na pierwszy rzut oka są niepozorne, nikną gdzieś w totalnej bieli otoczenia, przygniecione jej sterylnością. Chwilę później dostrzegamy pierwszych bohaterów tego mieszkania: szarą kanapę, zielone krzesła, górne szafki w kuchni w kolorze cytryny, prześcieradło w biało – niebieską kratkę, ściereczki i zasłonki w wielobarwne trójkąty, w końcu ścianę w przedpokoju w kolorze fuksji.
Kolejnym plusem tego wnętrza jest jego niebywała przestronność i wystarczająca obecność światła, nie pozwalająca na depresję w najbardziej ponure dni. To mieszkanie o niebywałym uroku i dobrej aranżacji. Tylko czy mogłabym zamieszkać w takim wnętrzu? Na pewno zostało pięknie i funkcjonalnie zaprojektowane, ale tak liczne i mocne kontrasty kolorystyczne zazwyczaj nie pozwalają mi się skupić, a już na pewno nie odpocząć. Szkoda.
Foto: Stadhem
