Moda

Nosiłabym!

02/07/2013

Spódnica z trzeciego zdjęcia to projekt Helmuta Langa, jednego z moich ulubionych projektantów. Jest skonstruowana tak, aby zakrywać a jednocześnie odsłaniać to co trzeba. Dżersejowa baza to tylko dodatek do delikatnego materiału splecionego na wysokości brzucha. Plisowania przypominają mi trochę antyczne rzeźby – uwielbiam ten efekt, a spódnicę z chęcią przygarnęłabym do własnej (wciąż zmieniającej się) szafy.

Wracając do upięcia: jak się okazało wcale nie tak łatwo go zaprojektować. Podczas wyprzedaży w sklepie Bookoff dostępna jest (była?) książka o tym jak stworzyć ten specyficzny, na pozór prosty efekt – „Drape, drape” i „Drape, drape 2” {1,2,3}. Plisowania, lejący się materiał, fałdy – nazywajcie to jak chcecie – to efekt wielu zamierzonych i przestudiowanych przez projektanta kroków. Dla niektórych wydaje się to banalne, ale aby konstrukcja sprawiała wrażenie lekkiej należy zastosować się do kilku wskazówek. Zainteresowanych odsyłam do księgarni, a tych z Was, którym bardziej przypadają do gustu gotowe projekty, a nie ich tworzenie, zapraszam do zapoznania się z dzisiejszymi propozycjami stylizacji. Czerń to ostatnio mój ulubiony kolor. Właściwie nie wiem, od kiedy trwa u mnie ten szał na mroczne klimaty – zakładam, że od dawna. Dla kontrastu: jedyne wnętrza, które uznaję są sterylnie białe. A z poniższych propozycji wszystko, bez wyjątku, nosiłabym!

1, Koszula w fantazyjny wzór – Just Cavalli; 2. kopertówka ze skóry – 3.1. Philip Lim; 3. Skórzana spódnica – 3.1. Philip Lim; 4. botki na szpilce z ostrym czubkiem – Saint Laurent; 5. perfumy – Lancome Trésor Midnihgt Rose; 6. kolczyki z fioletową gemmą – sheinside.com; 7. okulary – Acne Wild Black

1. Sweter z moheru i wełny z moim ulubionym motywem łosia/renifera – sheinside.com; 2. torebka ze skóry – Miu Miu; 3. welurowe spodnie z podwyższonym stanem – L’Agence; 4. kozaki na słupku – Marc by Marc Jacobs; 5. skórzana bransoletka ze srebrnym zapięciem – Kranz & Ziegler; 6. kolczyki „cudzysłów” – Tatty Devine; 7. czapka z daszkiem – Foot Locker. 
1. Koszulka z napisem – Weekday; 2. botki z zamszu ze złotym czubkiem – Mista Mansi; 3. asymetryczna spódnica – Helmut Lang; 4. perfumy – Dolce & Gabbana the one „Desire”; 5. eye liner – Stila; 6. sztuczne rzęsy – Sephora; 7. czapka – Local Heroes.

Foto: polyvore by me

Moda

Jej styl: Elena Perminova

02/01/2013
Historia Eleny Perminovej jest – jak na świat mody – dość osobliwa. Zaczynała jako modelka i…diler narkotyków na swojej rodzinnej Syberii. Ojciec, zaniepokojony sytuacją córki, zdecydował się napisać list z prośbą o pomoc do Aleksandra Lebedeva (ówczesnego deputowanego Dumy, wcześniej szpiega KGB w Londynie), jednego z najbogatszych Rosjan (358 miejsce na świecie). Lebedev tak bardzo przejął się sytuacją dziewczyny, że postanowił usidlić ją na dobre (przy okazji wyciągając z rąk baronów narkotykowej mafii). Elena urodziła mu dwójkę dzieci, w międzyczasie zajmowała się modelingiem (zaczynała jako króliczek Playboya, a skończyła na pokazach u Oscara della Renta), ostatnio też podpisuje się jako edytor (czego, nie do końca wiadomo). Jedno jest pewne, nie opuszcza żadnego z Tygodni Mody, regularnie pojawia się w rosyjskich i brytyjskich gazetach (na stałe mieszka z mężem w Londynie), przyjaźni się z rosyjską śmietanką modową i przy okazji inspiruje. To ostatnie wychodzi jej nad wyraz dobrze. 
Styl Eleny to tak naprawdę klasyka (ta najbardziej ułożona) podkręcona oryginalnymi elementami. Ogromy biały futrzak przypominający yeti, gigantyczne baskinki, kozaki Kota w Butach, ciągnące się za nią pióra – to tylko kilka dodatków, które sprawiają, że pozornie nudna stylizacja zamienia się w oryginalną i jedyną w swoim rodzaju (nie bez kozery jej ikoną mody jest Daphne Guinness). Muszę przyznać, że najbardziej odpowiada mi Elena w wersji czarnej i białej. Nie dość, że wykorzystuje ubrania, które znam i pamiętam z konkretnych pokazów, to jeszcze nosi je tak, że sama mam ochotę zarzuci coś podobnego na siebie. 
Jak Wam się podoba?
I na koniec zestaw w stylu Eleny 😉 
1. Skórzana sukienka – The Row | 2. Botki z białą podeszwą – Alexander Wang | 3. Skórzana torebka – Celine | 4. Białe futerko – Malane Birger | 5. Zestaw dwóch cieni do powiek – Nars | 6. Eyeliner – Sephora | 7. Zegarek – Georg Jensen | 8. Srebrne pierścionki – Opening Ceremony
Foto: Pinterest | Polyvore

Moda

Campaigns S/S 2013 #1

01/30/2013

Ubolewam nad tym, że nowe kampanie nie pojawiają się co miesiąc. Dzięki temu pulpit mojego komputera co chwila mógłby zmieniać się w przyjemną witrynę reklamową. Poniżej mój bardzo subiektywny wybór. Część pierwsza dziś, w weekend część druga.

R o b e r t o  C a v a l l i

Modelki: Isabeli Fontana, Małgosia Bela, Sui He

Foto: Mario Testino

Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, jak powinna wyglądać kampania marki odzieżowej – voilà – Roberto Cavalli udziela korepetycji za darmo i na dodatek w stylu glamour, który chyba jeszcze nigdy nie osiągnął takiego poziomu. Bo to co charakteryzuje dobrą kampanię można zawrzeć w kilku zdaniach. Ma być przede wszystkim zgodna ze stylem marki, pokazywać ubrania w jak najlepszy możliwie sposób, zachęcać do zakupu i zachwycać. Cavalli poszedł o krok dalej: wybrał fantastycznego fotografa, piękne modelki (Małgosia i Isabeli – czyżby duet idealny?), połączył to z perfekcyjnymi stylizacjami i makijażem, i otrzymał to co widzicie poniżej – bardzo dobrą kampanię marki modowej.

Minus? Photoshop zdecydowanie do poprawy. Roberto powinien postawić na innego retuszera, mimo wszystko czasem mniej znaczy więcej.

B o t t e g a  V e n e t a

Modele: Freja Beha Erichsen i Baptiste Radufe

Foto: Peter Lindbergh

Jeśli ktoś lubi filmowe klimaty pokocha też kampanię Bottega Veneta. Ujęcia w Los Angeles to dzieło (dosłownie!) niemieckiego fotografa i filmowca Petera Lindbergha. Artysty, który dzięki swojej niezwykłej umiejętności uchwycenia tego co w nas najpiękniejsze – osobowości – miał szczęście pracować dla największych wydawnictw: Vogue’a, Harpers Bazaar i Vanity Fair. Nie dziwne, że wybór włoskiej marki padł właśnie na niego. Gdzieś w powietrzu unosi się duch odległych czasów, czarującej kobiecości lat ’40 ubiegłego stulecia. Wszystko to utrzymane w palecie głębokiej i ciężkiej czerwieni, brzoskwini, rozmazanych bieli i czerni, które przywodzą na myśl zdjęcia z epoki. Nie wiem czy moja pamięć o tej kolekcji dotrwa do końca roku, ale mam nadzieję, że zostanie w niej przynajmniej do końca sezonu.

T h e y s k e n s’  T h e o r y

Modelka: Wylie Hay

Foto: Willy Vanderperre

To mój zdecydowany faworyt – kampania marki Theyskens’ Theory. Czemu mi się podoba? Przede wszystkim jest inna od wszystkich kampanii, które widziałam do tej pory. Niby zwyczajne ujęcie modelki, przyjemne stylizacje, dobry makijaż, ale to w drugiej części zdjęcia tkwi sekret całej kompozycji. To wybór pejzażu (porównajcie z Chanel F/W 2001), lekko odciętego od reszty zastanawia i intryguje najbardziej, ale jednak kieruje oko na najważniejszy element – wąski korytarz i ubrania na modelce. Ogromnym plusem tej kampanii jest też przejrzystość, jasny i prosty przekaz, przepiękne kolory, klimat, którego nie da się podrobić. Do wydrukowania w dobrej rozdzielczości i do powieszenia na ścianę. Niech upiększa dzień i inspiruje.

Foto: tFS/Roberto Cavalli Blog/TT site
Moda

Favourite looks

01/29/2013

W dzisiejszych czasach moda jest wybitnie niewymagająca. Wszystko to co do nas pasuje, może stać się absolutnym hitem ulicy albo zniknąć gdzieś pośród wielu pomysłów na własny styl. Możemy żonglować ubraniami na tysiące sposobów, łączyć faktury i wzory, mieszać kolory i kroje. Wszystko wydaje się śmiesznie proste. Według idealnej receptury bierzemy kwiatki i łączymy je z kratką, dodajemy panterkową torebkę i plastikowe kolczyki (idealna imitacja wymarzonych Bulgari z zielonym oczkiem), do tego szpilka – koniecznie z czubkiem – i tak możemy zdobywać nierówne chodniki naszych miast i miasteczek, wzbudzając podziw/zachwyt/przerażenie (niepotrzebne skreślić) w oczach mijających nas przechodniów. Jednym udaje się lepiej, innym gorzej. Najważniejsze, że się próbuje.
Są jednak tacy (jak potwierdzają to liczne strony z modą uliczną), którzy mimo dość prostego stylu są w stanie zachwycić mnie i sprawić, że patrzę na swoje wytarte dżinsy i bluzę z niechęcią. Od razu mam ochotę zaaranżować na nowo swoją szafę, pozbyć się tego co zupełnie do mnie nie pasuje (a jakimś dziwnym trafem wciąż jeszcze wisi na wieszaku) i zacząć wszystko od nowa. Mam tak każdej wiosny. 
Poniżej totalny modowy misz – masz, zestawy, które wpadły mi w oko w ciągu ostatnich miesięcy. Nie znajdziecie tu wszystkiego, raczej idealne klasyki od błękitu, przez brązy po szarości i czerń. Czerń podoba mi się co raz bardziej. Z sezonu na sezon, w wersji total look lub przełamana matowymi szarościami. Brązy – trochę zapomniane – zawsze przyciągają mój wzrok. Wystarczy jeden element, aby z nudnej i niejakiej stylizacji wyczarować coś fantastycznego. Mam nadzieję, że dostrzeżecie coś co Was zainspiruje. Po więcej zapraszam na mojego Pinteresta.  
Foto: Carolinesmode/ WyneTippets