Wnętrza

Babylonstoren

09/25/2012
Pod tą przedziwną nazwą kryje się miejsce niezwykłe i śmiem twierdzić, że najpiękniejsze jakie do tej pory pokazywałam na blogu. Nawet jeśli wakacje dobiegły już końca, a za oknem pogoda bywa różna, jestem pewna, że z nostalgią spojrzycie na tę farmę w Południowej Afryce. Babylonstoren, bo tak nazywa się to królestwo spokoju i ciszy, to farma i hotel w jednym. Ulokował się w jednym z najlepiej zachowanych budynków wybudowanych w stylu Cape Dutch. Aby nie zanudzać Was historią sztuki, wspomnę tylko, że to holenderski styl kolonialny z XVII wieku, czerpiący inspiracje ze sztuki średniowiecza Holandii i Niemiec, a także Indonezji. Babylonstoren został wybudowany właśnie w takim stylu ponad 300 lat temu i chętnie ugości zbłąkane duszyczki w swoich niesamowitych, pięciogwiazdkowych wnętrzach. Tutaj to co dawne i klasyczne,  miesza się z tym co współczesne i dobrze znane. Sercem hotelu jest oczywiście ogromna kuchnia i jadalnia, wokół której rozmieszczono pokoje gościnne. Dla tych, którzy lubią się rano przespacerować przygotowano przyjemne lokum w pomieszczeniach, gdzie dawniej przechowywano siano. Wszystkie fantastycznie odrestaurowane, ze ścianami w bieli i beżach, ładnie kontrastującymi się z wiklinowymi i drewnianymi dodatkami. Fani współczesnych dodatków rozpoznają z pewnością pieska Magis i wieszak w kształcie drzewa projektu Xaviera Lusta. Zwolenników klasyki zachwycą piękne okiennice i majestatyczne pomieszczenia. Jednak to co podoba mi się najbardziej, to nie wystój wnętrz, ale widok jaki rozpościera się z farmy, soczysta zieleń rosnących w pobliżu dębów, majestatyczne wzgórza, basen z widokiem na okolicę, podświetlona nocą oranżeria. Piękna i całkiem realna bajka. Dostępna od zaraz…15 000 km stąd. 

Jako, że motywem przewodnim dzisiejszego wpisu i absolutnym bohaterem jest rogaty byk, dumnie spoglądający ze ściany jadalni, przygotowałam dla Was kilka gadżetów nawiązujących do trochę milszej, rogatej przyjaciółki – krowy. Może znajdziecie tu coś dla siebie?:)
1. Koszulka „The Dead Milkman”, dla obrońców krów pozycja obowiązkowa; 2. krem do rąk z wyciągiem z migdałów – Burt’s Bees; 3. torebka na długim pasku –  Love Moschino; 4. kubek dla każdego miłośnika krów – pier1.com; 5. kopertówka ze sztucznego włosia, handmade z Nowej Zelandii – Charlie Horse; 6. ceramiczna krówka na śmietankę do kawy – didricks.com; 7. obrazek z rysunkiem byka – zgallerie.com; 8. krówkowy balsam do ust – Cowshed; 9. ciepłe skarpetki – Topshop; 10.  pierścionek z rogami – Wildfox. 

Foto: yatzer/polyvore

Moda

6 must haves for autumn

09/23/2012
Jeszcze całkiem niedawno pisałam o 7 rzeczach bez których nie wyobrażam sobie lata, a teraz nie pozostało mi nic innego, jak napisać o moich jesiennych ulubieńcach. Jesienią myślę przede wszystkim o ciepłych butach, kubku gorącej herbaty/czekolady/grzańca z dodatkiem cynamonu i kawałka pomarańczy, staram się nie zapominać o zwiększonej dawce witaminy C. Kiedy robi się chłodniej myślę też o ciepłych swetrach, nowej czapce i grubych rękawiczkach. Powyżej zobaczyliście (tym razem) nie 7 a 6 rzeczy bez których nie istnieje dla mnie jesień. Wśród oczywistych otulaczy znalazło się też miejsce na nowe botki i coś pysznego do zjedzenia.
Od góry w pierwszym rzędzie:
nowe botki – niestety nie są od Isabel Marant, chociaż model wygląda na identyczny. To kopia wykonana przez markę Ash. Co jesień kupuję jedną parę nowych butów (tak, to moja obsesja), jeszcze jedna na pewno się przyda, prawda?;
liście – nierozerwalnie związane z tą porą roku. Te wrześniowe mają piękny kolor i mogą idealnie zainspirować, jeśli szukacie typowo jesiennych barw: czerwień, ciepłe odcienie żółci, bordo i brązy. Ostatnio widziałam też czarno – białą pościel w liście, jak widać można wykorzystać je wszędzie.
Środkowy rząd:
czekolada – w każdej postaci, na poprawę humoru. Tak to już jest jesienią, kiedy dni stają się coraz krótsze, większość czasu spędzamy na targaniu ze sobą parasolki i walce z przeziębieniem. Czekolada poprawia humor zawsze, nawet w śladowych ilościach;
skórzana kurtka – bez niej nie ruszam się z domu. Dopóki pogoda na to pozwala chętnie zakładam ją na grube swetry. Mam w swojej szafie kilka kolorów (głównie brązy), ale tej jedynej, wymarzonej, czarnej jeszcze nie udało mi się znaleźć. Może ten sezon będzie dla mnie łaskawszy?
Ostatni rząd:  
warstwy i kolory ziemi – idealne na jesień, jeśli nie macie ochotę na szaro – bure ubrania przypominające pogodę za oknem. Warstwy sprawdzają się idealnie, kiedy pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Zawsze można coś dorzucić albo zrzucić:) Ostatnio zaczęłam przyglądać się trochę uważniej drewnianej biżuterii, kto powiedział, że musi być nudna? Olbrzymia bransoleta na nadgarstku modelki jest tego najlepszym przykładem;  
rękawiczki – często gubię. Marzą mi się długie i skórzane, ale zasoby portfela najczęściej pozwalają na zakup tych jednosezonowych, sztucznych i nie grzejących tak jak powinny. O ile zimą wełniane, grubaśne rękawice są wskazane, o tyle jesienią najlepiej sprawdzą się te klasyczne, ładnie dopasowane do dłoni.
A jak wygląda Wasza jesień?
Foto: spartoo/pinterest
Moda

Goodbye Summer!

09/21/2012
„A mnie jest szkoda lata” śpiewał swego czasu Jerzy Połomski. Dokładnie jutro, 22 września, rozpocznie się astronomiczna jesień. Na blogu trwa już w najlepsze od końca sierpnia, ale dla tych, którzy lubią trochę wyższe temperatury, zdjęcia z backstage’u jednej z moich ulubionych kolekcji odchodzącego sezonu: Theyskens Theory. Każdy element tej kolekcji mogłabym zaadoptować do swojej szafy: baggy dżinsy (których generalnie nie lubię, ale tym razem mi nie przeszkadzają), przykrótkie sweterki, szorty o idealnej długości i marynarki z miękkich materiałów.Do tego dołączcie klasyczne, pasujące do wszystkiego kolory i niezłe modelki, a otrzymacie kolekcję idealną.

P.s. To może trochę jest mi szkoda lata?:)

Foto: knighttcat
Dobre bo polskie, Moda

Kontener Mody vol.2

09/20/2012


Przy warszawskim Pasażu Wiecha, między ul. Chmielną i Złotą, stanął kilka tygodni temu niepozorny kubik. W kubiku kilkanaście wieszaków. Na wieszakach ładnie wyeksponowane ubrania marski UEG. Niestety była sobota i nie udało mi się wejść do środka, ale nie zamierzam zaprzestać na jednej (nieudanej niestety) wizycie, bo Kontener Mody to przyjemny ewenement na mapie polskiej mody.
Już jego pierwsza edycja skojarzyła mi się z butikiem marki Zuo Corp. Ten futurystyczny pop – up store stanął na początku zeszłego roku na niewielkim skwerku przy ul. Brackiej w Warszawie.  Sklep zaprojektowany przez studio projektowe Super Super i Inside Outside, przypominało raczej niekończący się labirynt mody lub gabinet luster. Sukces był ogromny. Okazało się też, że małym kosztem można stworzyć coś spektakularnego i zaciekawić przechodniów. 
Kolejne skojarzenie: Moda Polska. Zakładam, że większość czytelników/czytelniczek tego bloga  chociaż raz słyszała tę nazwę (i to nie tylko w kontekście Polskiego Tygodnia Mody). Dyrektor Kreatywna – Jadwiga Grabowska – zarządzała Modą Polską od początku jej istnienia w 1958 do późnych lat 80. Dzięki swoim zajomościom wyjeżdżała na pokazy mody do Paryża, podglądała jak ubierają się dziewczyny i kobiety na zachodzie, i namawiała polskie fabryki do produkowania oryginalnych tkanin. Powiedźmy, że kierowała czymś podobnym do dzisiejszej Zary, szybko reagującej na modowe trendy. Jej dziecko przetrwało do końca lat ’90 zesżłego stulecia. Kontener, który promuje to co dobre i Polskie jest taką współczesną wersją Mody Polskiej. Ewę Kosz, pomysłodawczynię Kontenera Mody, można nazwać taką współczesną Jadwigą Grabowską.
Druga edycja, tego przeszkolonego showroomu, ruszyła 27 sierpnia. Wśród wystawców mogliśmy już podziwiać (i przymierzać w godzinach 14-20) projekty Michała Szulca, Jacka„Hyakintha” Kłosińskiego i UEG. Teraz przyszedł czas na kolorowe, patchworkowe ubrania od Sophie Kuli, a także ZUO Corp (od 22 do 28 września). Nie wiem jak Wy, ale ja muszę tam wrócić. Co prawda ubrania można oglądać 24 godziny na dobę, ale nie ma to jak przymierzyć kreację, od rodzimego projektanta, w samym centrum Warszawy.

Kontener w pełnej krasie
Michał Szulc z cekinami.
Malarskie projekty od Jacka„Hyakintha” Kłosińskiego

Maksymalny minimalizm od UEG

Kolory by Sophie Kula

A więcej zdjęć znajdziecie m.in. na stronie Wars Sawa Junior – Domy Towarowe są organizatorem wydarzenia.