Z ubraniami Izy Borskiej po raz pierwszy zetknęłam się na korytarzu w pracy. Była to przyjemna, mięsista sukienka, którą podczas jednego z licznych targów kupiła sobie moja koleżanka. Jako, że mam szczególną słabość do tego typu sukienko – tunik pomyślałam, że warto co nieco się o autorce tego projektu dowiedzieć. I oczywiście zapomniałam o niej, podczas natłoku codziennych spraw. Po raz drugi natrafiłam na ubrania Borskiej podczas jednego z press dayów na którym spotkałam Milenę z bloga Milles of Fashion. I znów oczarowała mnie szara, prosta tunika z podwiniętymi rękawami z dresowego (?) materiału, więc jeszcze tego samego dnia zaczęłam przeglądać jej projekty na facebooku.
I cóż można o nich powiedzieć? A chociażby to, że są proste i uniwersalne, ale na pewno nie nudne. Przyglądając się im bliżej dostrzeżecie niewielkie detale, elementy, które sprawiają, że proste tuniki nabierają zupełnie nowego i przyjemnego wykończenia: wydłużona linia ramion, geometryczne rękawy (bufiaste, z przeszyciami), bluzki z dłuższym tyłem, w końcu tuniki z kieszeniami odciętymi powyżej linii bioder (rewelacja!) i proste sukienki z materiału pokrytego wzorkami, przypominającymi barokowe tapety. I co nie jest tak oczywiste: wszystko w przystępnych i ludzkich cenach. Poniżej kilka zdjęć z kolekcji „Coy”, którą w całości możecie obejrzeć na facebooku projektantki. Podobają się Wam te ubrania? Bo mi bardzo!
4 komentarze
proste i idealne 🙂
Podoba mi się to, że mimo prostoty, ubrania mają w sobie jakieś detale, to „coś”, co sprawia, że nie są zwyczajne. Słyszałam wiele dobrego o tych ciuchach, więc w przypadku poszukiwań basiców chyba warto do tej marki zajrzeć… szczególnie, że o ile się nie mylę, jest z Poznania 😉
Dokładnie tak: poznańska robota 🙂 Dziś się przejdę do Blue City na targi FD, więc pewnie wrócę z czymś fajnym i podzielę się wrażeniami jak się nosi.
a good holiday.