Tegorocznemu Fashion Week Poland wieszczono już rychłą śmierć, przeniesienie pod inny (bardziej nobilitujący?) adres, złą prasę. Większość ostatnich recenzji bardziej skupia się na tematach „okołomodowych” (kto z kim, po co i dlaczego, czemu ten wypinał się tak a nie inaczej, czemu się upił i co pokazał), niż nad tym co naprawdę ważne – na modzie. Muszę przyznać, że tegoroczna edycja była porządnie przygotowana, pokazy (przynajmniej te, w których sama uczestniczyłam) rozpoczynały się bez zatrważających opóźnień, kolekcje interesujące, lepsze. Z niedowierzaniem czytam, więc posty moich koleżanek blogerek. Skąd tyle pretensji, po co wieczne uskarżanie się i wytykanie błędów? Może w końcu warto skupić się na tym co dobre, a krytykę zostawić profesjonalnym krytykom branży?
Takim „dobrem” (jednym z wielu) były z pewnością modelki. Dojrzalsze, o niebo lepiej wyselekcjonowane, profesjonalne. A w szczególności jedna, którą zauważyłam już podczas poprzedniej edycji: Magda Wawrzaszek. Nie będę rozpisywała się o jej urodzie (komuś się spodoba, komuś nie), bo to co zawsze najbardziej skupia moją uwagę na wybiegu to chód, to jak modelka się porusza, jak ubranie, które ma na sobie współpracuje z jej ciałem. Magda chodzi świetnie. Być może to dziwne i niezrozumiałe, ale żebym opisała kolekcję, a przede wszystkim ją pokochała, muszę zobaczyć ją w ruchu (chociażby na youtube). Takie modowe zboczenie:) Poniżej kilka zdjęć modelki z ostatniego Łódzkiego Tygodnia Mody i sesja znaleziona na Fashion Served. Niestety filmów z jej udziałem brak.